Wczoraj już myślałam, że jesteśmy na dobrej drodze. Kupiłam mojemu synusiowi na pocieszenie prezent - drapak.
Zaciekawiła go mięciutka dyndająca kulka


Niestety rana się otworzyła i Lostuś dzisiaj nocuje u weterynarza.
Kawał czegoś bliżej niezidentyfikowanego odpadł z tej wielkiej rany. To wszystko jest takie krwiste i maziste
Dzisiaj na wizycie pani doktor powiedziała, że to nie ma sensu bo tak to się nigdy nie zagoi i w kółko będzie z tego syf.
Pod narkozą mu to wszystko jeszcze raz czyścili, wysmarowali preparatem na odbudowę skóry (której nie ma na powierzchni 5cm kwadratowych).
Dzwoniłam tam przed 20 i powiedzieli mi, że Lostino budzi się właśnie z narkozy. Ogolony, rana wyczyszczona i pół głowy ma zabandażowane.
Mówią, że jeszcze długo będzie się to goić i musi mieć opatrunek na główce.
Mój syneczek kochany tam taki bidulek siedzi sam to strasznie smutne
Jutro rano TŻ go odbierze, ja zobaczę go dopiero jak wrócę z pracy po południu.
Trzymaj się tam Skarbie :*