Łacia została w lecznicy. Na widok zębów pani doc tylko jęknęła. Pokazała mi tył... zębów spod kamienia nie widać. Na pewno będzie coś do usunięcia. Chyba tylko cudem by nie było.
Poza tym kicia ma dziwną klatkę piersiową. Albo ma wrodzoną deformację na końcu żeber, wgłębienie takie albo ma przepuklinę i jelita wchodzą jej do klatki piersiowej. Albo coś jeszcze. Być może dlatego tak głośno oddycha jak się podekscytuje. Jutro przy okazji zabiegu i narkozy będzie miała rtg klatki i pobiorą krew do zbadania. Żeby wiedzieć co i jak. No i zmienimy antybiotyk. Ale ogólnie decyzje będa podejmowane w trakcie zabiegu, po badaniach, na razie tylko sobie pogdybaliśmy. Jutro będzie pani wet dzwonić do mnie- z informacjami co i jak lub z prośbą o decyzję jakby jakąś trzeba było podjąć.
Poza tym Łacia mruczała, ocierała się a czasami syczała

Jest taka słodka i kochana

Wracając podjechałam na działki. Zastałam tam rudo-białego jakiegoś, ale dziki i zwiał, zerkał potem z daleko. Pewnie (słusznie) uważał, ze posiłek przyszedł. Po chwili wykiciałam Szylcię. Przybiegła pędem

Miski puste, rzuciła się na saszetkę

Co chwila zerkała na nowego rudego, tak jakby się go bała

Odeszły dwa koty, zmienił się układ sił, być może ktoś ją goni. Była taka zadowolona, wg mnie ucieszona z towarzystwa i jedzenia, PRĘŻYŁA SIĘ PRZY GŁASKANIU

Uważam, że i jej trzeba dać szansę .... Pewnie jak i rudy przypłaci zamknięcie duzym stresem, nie może iśc od razu do DS, zwłaszcza niedoświadczonego. Z drugiej strony jakby okazało się, ze jednak nie nadaje się do życia w mieszkaniu, to ją wypuszczę. W inny rejon działek, gdzie mam znajomą.
Takze pytanie czy ktoś wziąłby Szylcię np na tydzień? Na test czy da radę żyć w mieszkaniu?
A może ktoś kto się boi, ze się zaadoptuje do życia w zamknięciu wziąłby ją jakby ten test wyszedł pozytywnie? Wtedy będzie już kuwetkowa i dużo mniej zestresowana.