A moj Koci zaanektowal wszystkie powierzchnie kuchenne - jest fanem gastronomii, i zawsze mi kibicuje w kuchni, siedzac na lodowce i patrzac z aprobata na moja prace. Nic na drania nie pomaga, chyba tylko kiedy mu sie da cos dobrego, a najlepiej rzuci to cos mozliwie daleko.
Poza tym jest fanatycznym wielbicielem maszynki do mielenia miesa. Zawsze sie o nia czule ociera (co mnie doprowadza do szalu), okazuje maniakalne zainteresowanie nia nawet kiedy mieli sie tylko niewinny suchy chleb, ziemniaki, albo kapuste na farsz. A kiedy mielimy wolowinke albo nie daj panie Boze cielecine, Koci wpada w amok. Musze go zamykac w wychodku po tym jak raz go przylapalam na bezwstydnym wyjadaniu miesa bezposrednio z tego metalowego sitka. Choc wychodek tez sie nie sprawdza, bo Koci wskakuje na wysoka polke, gdzie stoja srodki czystosci zabezpieczone przed Danielem, i robi demolke na znak protestu.
Zawsze troche mi lyso, jak w domu mam gosci niekociarzy, bo zdaje mi sie ze patrza z obrzydzeniem na wszedobylskiego kota w kuchni.
Na plus mu trzeba przyznac, ze nigdy nie wlazi na stol jadalny w pokoju. Za to podczas szczegolnie interesujacych go posilkow zasiada godnie obok biesiadnikow i spoglada z zywym zainteresowaniem
