jhet pisze: informacyjny dla osób, ktore szukają kota, że takie a takie są w schronisku.
Jeth nie wiem też już co napisać... może tylko to, że siedzę w paluchowych adopcjach od kilku miesięcy, a Ty od kilku dni...
A co wtedy, gdy takiego a takiego nie będzie w schronisku przypuśćmy dwa dni po zamieszczeniu go tutaj, bo umrze, albo pójdzie do adopcji... Biorąc pod uwagę, że nie chcesz pośredniczyć w adopcjach tych kotów, ani na wątku, ani telefonicznie, to obowiązek tłumaczenia się, znoszenia fochów i wymówek właścicieli-którzy-już-się-przecież-zakochali-w-takim-a-takim kotku spada na pracowników. A jak taka osoba, której nie przeprowadzimy za rękę zrazi się do schroniska, poawanturuje w BA i nie weźmie ze schronu żadnego kota, to już jest szkodzenie. I gwarantuje Tobie, że o taką sytuację trudno nie będzie i długo nie będzie trzeba czekać, bo ludzie są beznadziejni!!!! (żeby nie wyrazić się mocniej

) Pobędziesz trochę na paluchu, to zobaczysz.
Polityka schronu jest taka - do adopcji są koty w AI, czyli te kilka-kilkanaście zakwalifikowanych jako zdrowe i wysterylizowane. Wszystkie na AII, czyli pozostałe kilkadziesiąt chorych i kotki przed sterylką oraz koty z kawrantanny NIE SĄ do adopcji. ADOPCJE WARUNKOWE (czyli adopcja kota do leczenia za własną kasę (niestety zwylke sporą) z obligacją rozliczenia sterylizacji i szczepienia na wściekliznę), to procedura, która praktycznie była stworzona rok temu DLA NAS, taka jest prawda
A to, że się schronisko z nią nie wychyla, to ja rozumiem... Pani bierze kociaka, mówisz jej, że może być chory, że trzeba z nim iść od razu do weta, bo może umrzeć, w gabinecie od weterynarza słyszy dokładnie to samo, czasami jeszcze raz od pracownika BA, podpisuje papier do umowy, w którym czasrno na białym napisane jest, że kot może być chory i może umrzeć... A tydzień później przyjeżdża do schronu i robi dziką awanturę, że schronisko chore koty wydaje, że ona wydała 200 złotych itp, itd., a kot jej umarł... I to jest Jeth norma, a nie jakiś tam odosobniony przypadek.
jhet pisze:wow, nie miałam pojęcia, że jest taka opcja

Ale ten kącik adopcyjny... Wszystko pomieszane, psy z kotami... Nieźle trzebaby się natrudzić by wśród tych wszyskich psów koty wyłuskać

Akurat ludziom, którzy myślą o adopcji trudne się to za specjalnie najwyraźniej nie wydaje...

Większość kotów, które w kąciku zamieszczałyśmy poszły właśnie z telefonów z tego kącika, poszło też trochę kotów, które nie były, a przez telefon udało się namówić osobą na wizytę w schronie i namówić na innego. I poszły również ostanio dzięki temu kącikowi Lalunia, Gwiazdka i Szkielety z dt, bo ludzie dzwonili masowo na Harietkę.
A kącik działa rewelacyjnie! Schronisko oddało go wolontariuszkom. Dziewczyny spisują się świetnie - dziś piszesz ogłoszenie, najpóźniej jest jutro na stronie (choć zwykle jeszcze tego samego dnia).
I koty wcale nie giną między psami, bo rotacja jest tak duża, że zwykle jesteśmy na pierwszej stronie.
Jedyny ból jaki mają koty z kącikiem adopcyjnym, to to, że ja i Kasia mamy mało czasu na robienie fotek i pisanie ogłoszeń...
