.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lis 23, 2010 19:44 Re: To nie tak...

Ludzie, czasem na prawdę niewiele można. Ja mam teraz podobny problem, kilka dni temu wzięłam kotka, a właściwie odkupiłam go za równowartość 200 zł, chociaż wiedziałam że był zabiedzony, zagłodzony, wycieńczony i nie wiadomo czy przeżyje. Zabrałam go w sumie do dwóch weterynarzy z których oprócz wycieńczenia, żaden nie widzi problemu w jego oczkach płaczących brunatnymi łzami z krwią. Mieszkam w miejscu, gdzie o dobrą pomoc weterynaryjną jest bardzo, bardzo ciężko. No i co ja mam zrobić?
Czy nie zasługuję na kota, bo nie mogę mu pomóc? Gdybym mieszkała w Warszawie to pewnie dałoby radę, ale tutaj?
Czy w takim razie nie powinnam wcale go brać? Lepiej żeby zdechł w małej klatce dla ptaków, w której karmiony był marchwią z kapustą? Mam jeszcze drugiego kota, czy nie powinnam go mieć, bo w przypadku operacji byłaby taka niemożliwa?

basantieg

 
Posty: 116
Od: Pon lis 22, 2010 16:09

Post » Wto lis 23, 2010 20:14 Re: To nie tak...

Cameo, najszczesliwsza a głównie zofia&sasza Czy Wy nie pogubiliście się trochę?Oluszka to człowiek, który cierpi!!Dla Was miłość do kotów TAK,ale do człowieka,który dał kotu wszystko co mógł w stanie dać to już NIE ? Takie są dla was wartości? Same chodzicie głodne, a wasze zwierzęta nigdy? Gdzie odpowiedzialność za zwierzęta skoro nie ma odpowiedzialności za
siebie?Nie brać kota jak nie stać na tysięczne rachunki u weta? Lepiej będzie mu w schronisku? Tam na pewno będą leczyć, przytulać, opiekowć się.

Saraa

 
Posty: 609
Od: Śro kwi 13, 2005 15:46
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto lis 23, 2010 20:18 Re: To nie tak...

Kociama pisze:są Osoby które atakuja ale i Takie które doradzą ,pomogą


Te, które krytykują, również doradzą i pomogą (mam na myśli siebie).

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Wto lis 23, 2010 20:21 Re: To nie tak...

Ale się histeria nakręciła...
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Wto lis 23, 2010 20:30 Re: To nie tak...

oluszka pisze:Głównym powodem nie pójścia do weta od razu tak jak powinnam to zrobić, był oczywiście brak kasy, już to pisałam.
I niemożność zapożyczenia się. Ja nie mieszkam z ludźmi zbyt przyjaźnie nastawionymi do kotów, zwłaszcza moich kotów.


Oluszko, to już rady na przyszłość. Powinnaś była pójść z kotem do weta i poprosić o leczenie w zamian za: korepetycje dla dzieci/sprzątanie domu weta lub gabinetu/jakieś prace w ogrodzie/zakupy i gotowanie/pilnowanie dziecka/opiekę nad starszą osobą z rodziny weta. Po prostu odpracować. Weci często też leczą z odroczonym terminem spłaty, a pieniądze mogłabyś zarobić gdzieś indziej. Zawsze jest jakieś wyjście.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Wto lis 23, 2010 20:41 Re: To nie tak...

oluszka pisze:
vega013 pisze:Nie rozumiem, naprawdę nie rozumiem biernej postawy wobec chorych kotów. Najłatwiej stwierdzić "nie mam kasy na leczenie" i tym stwierdzeniem zapewnić sobie dobre samopoczucie.


Uhm, tak, bardzo łatwo było mi stwierdzić że nie mam tych pieniędzy, i fantastycznie lekko się z tym czuję. Jak widać.
Jak rozumiem, ty czujesz się dumna, bo kredyt byłaś w stanie wziąć (a raczej byliście), by ratować kota. Też bym wzięła, gdyby go dawano bezrobotnym.
I nie mam znajomych, którzy by mi pożyczyli, brat raz mi pożyczył rok temu, jeszcze nie oddałam. Nikt inny NIKT by mi tych pieniędzy nie użyczył. Wyśmiano by mnie.
A gdyby to było takie proste, żeby pieniądze szło wytrzasnąć spod ziemi, to bym je miała.


Nie czuję się dumna. To była po prostu konieczność i tyle. Być może czułabym się dumna, gdybym mogła pokryć koszty leczenia z bieżących dochodów, ale też wątpię, czy byłby to powód do dumy. Gdybyśmy nie mogli dostać kredytu, zwróciłabym się z prośbą o pomoc do forum. Schowałabym dumę do kieszeni, przedstawiła fakty i poprosiła o pożyczkę. Ale wcześniej wykorzystałabym możliwości porozumienia się z wetem - odpracowania (mogłabym nawet sprzątać, przecież to dla zdrowia i życia kotów) lub odroczenia spłaty.

Mamy na forum osoby, które znalazły się w tragicznej sytuacji. Poszły do ciężkiej pracy, ale mają pieniądze na utrzymanie kotów nie tylko własnych, ale i tymczasów. Walczą o ich życie i... o przetrwanie ich samych.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Wto lis 23, 2010 20:49 Re: To nie tak...

.
Ostatnio edytowano Nie lis 28, 2010 12:23 przez oluszka, łącznie edytowano 1 raz
oluszka
 

Post » Wto lis 23, 2010 21:12 Re: To nie tak...

Proszę, dajcie już dziewczynie spokój, przecież ona sama pisze, że czuje się winna ... Kotu życia już nic nie zwróci, ale przecież jest jeszcze drugi, nie najmłodszy i też nie najlepszego zdrowia ...Być może niedługo będzie potrzebna pomoc i dla niego (oby jak najdłużej nie ...). Oluszka , piszesz że jesteś bezrobotna (a więc masz czas) i masz darmowy dostęp do internetu w domu ... możesz pomóc osobom na forum robiąc ogłoszenia kotom (niektórzy po prostu z braku czasu sami nie mogą lub nie potrafią) ... A wtedy nie będziesz już "spoza" grona jak to określiłaś, i w razie potrzeby na ratowanie życia kotu wsparcie finansowe dostaniesz ... tutaj w sytuacjach awaryjnych pomaga się też rezydentom, nie tylko bezdomnym ... Pomagać kotom można w różny sposób, nie tylko dając im dom czy wspierając finansowo...
Obrazek

katarzyna1207

 
Posty: 5633
Od: Pt lip 03, 2009 21:58
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto lis 23, 2010 21:13 Re: To nie tak...

oluszko, współczuję Ci straty kota.
Nie dowiesz się już, co ją spowodowało - domysły, nawet weta, nic nie pomogą. Kot był wychodzący i potencjalnych przyczyn jest mnóstwo. Mógł się czymś zatruć, mógł go pobić sąsiad za "polowanie w stawie", o którym pisałaś. To mogło być wszystko.

Tak, przeczytałam Twój poprzedni wątek:
viewtopic.php?f=1&t=100274&start=45
bo chciałam znaleźć słowa, które Cię tak zabolały.
I okazało się, że nie pochodzą one z tego forum. Przeciwnie, na tym forum w ub. roku otrzymałaś zrozumienie i pomoc, także finansową.

Żalisz się tam, że Twój wątek nie jest w centrum zainteresowania. Prawdę mówiąc, żaden nie jest. Osób - i kotów - potrzebujących pomocy jest mnóstwo.
Forum to także (jak w podtytule działu Koty - Kocie pogawędki, które nieuprzejmie nazywasz spamem.

I kto tu kogo źle traktuje?
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Wto lis 23, 2010 21:48 Re: To nie tak...

.
Ostatnio edytowano Nie lis 28, 2010 12:24 przez oluszka, łącznie edytowano 1 raz
oluszka
 

Post » Wto lis 23, 2010 22:23 Re: To nie tak...

Wybacz Oluszko, ale mam wrażenie, że to nie pieniędzy Ci zabrakło, ale chęci działania. Nie poszłaś do weta, nie zapytałaś, czy i na jakich warunkach zgodzi się leczyć kota. Nie próbowałaś zawalczyć o pieniądze - doraźnie nie jest trudno zarobić, na przykład przy sprzątaniu u sąsiadów. Nie miałam na myśli złej woli, tylko zaniechanie. Wystarczyło nawet umieścić na KŁ tutejszego forum ogłoszenie: "mam chorą kotę, potrzebuję na weta, szukam pracy". Założę się, że znalazłoby się wielu chętnych, którzy by Ci pomogli i zatrudnili chociażby do umycia okien przed Świętami.

Edit: Teraz to na nic się nie przyda, ale może w przyszłości ktoś skorzysta z pomysłów i uda się uratować kota...
Ostatnio edytowano Wto lis 23, 2010 22:28 przez vega013, łącznie edytowano 2 razy

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Wto lis 23, 2010 22:24 Re: To nie tak...

Kotek żył szczęśliwie 13,5 lat. To bardzo długo.

Jeżeli tak nagle odszedł to znaczy, że prawdopodobnie nie było dla niego ratunku.

Gdyby Oluszka zdążyła go zdiagnozować to niejeden lekarz zaproponowałby eutanazję.

A tak odszedł spokojnie i bez dodatkowego stresu w swoim własnym domu.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 24, 2010 0:05 Re: To nie tak...

.
Ostatnio edytowano Nie lis 28, 2010 12:24 przez oluszka, łącznie edytowano 1 raz
oluszka
 

Post » Śro lis 24, 2010 0:46 Re: To nie tak...

Zaczęłam czytać ten wątek zaraz po jego powstaniu, a teraz czytam po powrocie z pracy i oczom własnym nie wierzę. Przeciez to istny zlot czarownic i sąd nad osobą , która przeżywa tragedię. Łatwo Wam wszystkim nawiedzonym , pisać , że można zarobić, odrobić itp Gdzie - na wsi? Sorry, nie umiem wklejać cytatów tak jak Wy, ale wstrząsnęła mną wypowiedż Afriki, że jak kogoś nie stać to nie powinien mieć zwierząt. Więc co, osoba biedna i samotna nie ma prawa kochać? Zwierzę nie powinno jej kochać? Czytam wątki na tym forum od kilku miesięcy, piszę mało, jestem pełna podziwu dla wielu z Was, ale dzisiejsza dyskusja tym podziwem zachwiała. Wam wydaje się, że macie prawo do osądzania innego człowieka, a ja odniosłam wrażenie, że dla Was kot jest ważniejszy od człowieka. Macie po kilka - kilkanaście kotów, więc weci traktują Was inaczej, jesteście dla nich żyłą złota. A my, biedni posiadacze jednego czy dwóch, będących czasem naszą jedyną rodziną, nie przedstawiamy żadnej wartości. Kiedy musiałam zdecydować się na uśpienie mojego Kocura, półprzytomna z rozpaczy i bólu żołądka z powodu ostrego ataku wrzodów / dla mnie na leki nie starczyło/, wet rzucił krótko i sucho " za utylizację pobieramy dodatkowo 90 zł" . ZA UTYLIZACJĘ... Kocur jest pochowany w ogródku...A swoją drogą, czy Wy tak bardzo kochacie te koty? Ocalacie im życie, często wbrew prawu natury, karmicie, szukacie domu, ale czy je naprawdę KOCHACIE? Czasem w to wątpię. Bo jak można kochać zwierzę tak wolne i niezależne jak kot i trzymać je w domu w klatce czy kontenerku? Jak można pozwolić zwierzęciu dać się pokochać, a potem przekazać je dalej jak rzecz? A to forum to przede wszystkim towarzystwo wzajemnej adoracji, służące przede wszystkim w umacnianiu waszej wiary w to jakie jesteście wspaniałe i też uważam , że te posty zawierające same bużki to spam. I dziwne tez , że główna aktywność uczestniczek zaczyna się po 7 rano, a kończy przed 15.Ach i jeszcze jedno - mój Kocur był -o zgrozo- nie kastrowany i wychodzący. I wiecie co - był szczęśliwy! Oluszka , nie przejmuj się głupimi tekstami, ktoś , kto nie przeżył tragedii spowodowanej niemocą, kto nie zaznał prawdziwej biedy - nie zrozumie. Ja jestem z Tobą

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16664
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lis 24, 2010 0:56 Re: To nie tak...

oluszka - czy nie przyszło Ci do głowy, że jeśli napiszesz że to Twoja wina, bo nie zapewniłaś kotu pomocy medycznej, to na każdym forum dyskusyjnym znajdzie się kilka osób, które zgodzą się z tym?
Bo do tej pory nikt Cię na tym forum nie skrzywdził, a nawet otrzymałaś pomoc. Ale to nieistotne, bo ktoś (nie wiadomo kto i skąd) puścił do Ciebie tekst o szynce...
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 43 gości