Za zgodą Właścicieli lecznicy wklejam ich formalną odpowiedź do gminy na zarzuty przedstawione w "donosie" AnielkiG na lecznicę (nie ma tych zarzutów, ale z odpowiedzi można się zorientować):"Bardzo chętnie odpowiadamy poniżej na kłamliwe zarzuty jakie zostały nam postawione przez Panią Karmicielkę . Jednocześnie zwracamy się z prośbą o podanie danych osobowych Pani, która ma czelność tak nas szykanować. Oczywiście nie pozostawimy tej sprawy bez echa , zechcemy dowiedzieć się, komu naprawdę zależy na niszczeniu naszej dobrej opinii.
W kolejności zechcemy odpowiedzieć na przedstawione nam zarzuty.
1) Nigdy nie potraktowaliśmy żadnego zwierzęcia jako zło konieczne, od wielu lat zajmujemy się bezdomnymi zwierzętami, współpracujemy z fundacjami , które pomagają zwierzętom ze wszystkimi mamy dobre relacje, a karmiciele którzy znają nas od lat mogą to poświadczyć.
2) Jeśli chodzi o elementarną opiekę weterynaryjną ( w domyśle wiedzę weterynaryjną ), wszyscy właściciele lecznicy posiadają tytuły specjalistów, w lecznicy odbywają się konsultacje
specjalistyczne lekarzy z SGGW, uczestniczymy w sympozjach i szkoleniach naukowych, cieszymy się dobrą opinią wśród właścicieli zwierząt. Wykorzystujemy tę wiedzę również do leczenia zwierząt bezdomnych. Dla przykładu:badanie endoskopowe jamy nosowej + pobranie materiału do badań u kota gminnego, operacja guza małżowiny usznej kota gminnego, konsultacje ortopedyczne kulawizny kota gminnego i wiele innych.
Opieka elementarna nad kotami gminnymi wygląda tak, że koty dostają kocyki, kuwety, jedzenie i picie do woli.
Osoba będąca karmicielem przynosi kota. Od razu zakładana jest karta szpitalna, w której zamieszcza się następujące informacje:
- nr klatki, w której kot będzie przebywał,
- zabieg, któremu będzie poddany,
- data przyjęcia i data odbioru kota
- informacja o odrobaczeniu i szczepieniu kota,
- dodatkowe informacje od Osoby, która kota przyniosła- np. świąd, zranienia, kulawizny, brak apetytu, katar, biegunka
Jeśli na sterylizację lub kastrację dostarczony jest kot zdrowy- wówczas poza zabiegiem, zostaje również odrobaczony i zaszczepiony. Dotyczy to wszystkich kotów dzikich, których szansa na kolejne złapanie i dostarczenie na szczepienie jest praktycznie zerowa.
Są również i takie koty, które będąc udomowione, stale przebywają w otoczeniu karmiciela, wtedy często proponujemy rozdzielenie zabiegu sterylizacji i szczepienia.
Nigdy nie szczepimy kotek sterylizowanych jako ciężarne lub z ropomaciczem, bo oczywiście jest to pozbawione sensu.
Wiele kotów przed zabiegiem poddawane jest leczeniu,wykonywane są u nich badania krwi , testy na panleukopenię , białaczkę i FIV.
3) Preparaty ivermectyny wykorzystujemy do leczenia świerzbu usznego u kotów. Nie są to preparaty zarejestrowane w Polsce do stosowania dla psów i kotów, ale powszechnie stosowane w dermatologii na całym świecie z dużą skutecznością . Zechcemy zacytować fragmenty tekstów, pochodzące z materiałów międzynarodowych sympozjów dermatologicznych:
-Dr.Eric Guaguere -wykład "Główne ektoparazytozy małych zwierząt":.....leczenie systemowe: Ivermektyna 200 do 400 mcg/kg, dwukrotne iniekcje s.c. w odstępie 15 dniowym..."
-Dr.E.Bensignor-wykład "Postępowanie przy otitis externa i otitis media".....Iniekcyjne podawanie iwermectyny (0,2-0,4 mg/kg podskórnie , 2 iniekcje w odstępie 10-14 dni ) jest także bardzo skuteczne, ale nie należy jej stosowac u ras wrażliwych( owczarki collie, owczarki szetlandzkie, owczarki staroangielskie) i u młodych zwierząt..."
-Prof. Zbigniew Pomorski-wykład "Zasady prawidłowej terapii dermatoz ektopasożytniczych u psów i kotów" ....."KOTY....:Inwazje świerzbowców .....: Ivermectyna jest skuteczna w dawkach pomiędzy 0,2do 0,4 mg/kg s.c.Zaleca się powtórzyć ją dwukrotnie w odstępie 2 tygodniowym......Ivermectyna jest wysoce skuteczna przeciwko Otodectes, a ponadto jest ona łatwa do podawania kotom. Przypadki zatruć są rzadko notowane u kotów. Lek ten może być także stosowany miejscowo do kanału słuchowego....."
4) Nie ma możliwości podania dzikiemu kotu preparatów doustnych, chyba że sam zje z karmą , a najczęściej jednak nie zje. Dlatego właśnie stosujemy preparaty iniekcyjne.
Preparaty typu spot-on np. "Profender "są bardzo drogie i wielu właścicieli nie stosuje ich u swoich prywatnych zwierząt ze względu na cenę . Ostatnio odnotowno przypadek padnięcia kota po zastosowaniu preparatu "Profender". Tak więc i ta grupa leków bywa czasem niebezpieczna.
Zarzut golenia całego brzucha, łącznie z pachwinami- u kotek nie golimy rutynowo pachwin ani całego brzucha , lecz miejsce rany.
Czasem zdarza się, że zwierze jest brudne , często w smarze samochodowym lub żywicy i wówczas obszar golenia jest znacznie większy.
5) Kolejny zarzut- ,,...leczenie dzikich kotów to w tej lecznicy fikcja, ponieważ nikt nie potrafi wyjąć nawet kota z klatki..." pozostawimy bez komentarza.
Bardzo poprosimy o dokumentację leczenia wszystkich kotów, (z udowodnieniem ich tożsamości), które padły lub były z powodu naszego niedopatrzenia leczone gdzie indziej
Nie znane są nam takie przypadki.
6) Dysponujemy 12 klatkami, które są myte i odkażane regularnie.
7) Nie dysponujemy niestety oddzielnym szpitalem dla zwierząt chorych i zdrowych,ale nie jest powszechne aby lecznice weterynaryjne , poza oczywiście Kliniką SGGW, takie oddziały posiadały. Nawet w szpitalach dziecięcych w Polsce dzieci przebywają w małych przepełnionych salach, łącznie z rodzicami, którzy koczują przy ich łóżkach, a te informacje posiadamy z własnych doświadczeń.

Jeśli chodzi o przebywanie osób postronnych, to tymi osobami są właśnie karmiciele, którzy chcą często odwiedzić swoje zwierzęta, a my jako "nieżyczliwa im lecznica" im to umożliwiamy. ( O ile nam wiadomo - w szpitalach ludzkich często przebywają tzw. osoby postronne - może niewygodne dla lekarzy, ale jakże potrzebne pacjentom)
9) Dokumentacja kotów została przedstawiona podczas kontroli lecznicy i nie budziła żadnych zastrzeżeń.
10) Mylenie płci zwierząt, otwieranie brzucha kocurom- do tej pory zdarzył się jeden taki przypadek, którego okoliczności zostały wyjaśnione. Żądamy przedstawienia dowodów dotyczących innych przypadków o których mowa w piśmie,
11) Przetrzymywanie kotów w klatce łapce przez 3 doby-to kolejny fałszywy zarzut. Zdarzają się sytuacje ,że Karmiciele pomimo naszej informacji ,że nie ma wolnych klatek , przynoszą koty twierdząc, że drugi raz nie uda się złapać danego kota. Wtedy może się zdarzyć że kot przesiedzi w takiej klatce- łapce do następnego dnia. Oczywiście staramy się unikać takich sytuacji, są one wyjątkiem, a nie codziennością .
12)Żądamy dokumentacji wszystkich kotów , które skazane zostały na śmierć za gminne pieniądze i w ten sposób zdziesiątkowana została populacja kotów.
13) Ciekawi jesteśmy co stało się z tymi kilkudziesięcioma kotami wykastrowanymi za gminne pieniądze, oczywiście prosimy o dokumentację ich zgonów, oraz prosimy o odpowiedź dlaczego wcześniej Pani nie miała żadnych roszczeń co do jakości naszych usług.
14) Jeśli chodzi o wydawanie kotów gminnych i udzielanie informacji:
są sytuacje , że Karmicielka przychodzi po kota wtedy, gdy lekarz zajęty jest przy pacjencie, często ratując mu życie i wtedy niestety trzeba czekać.
Niektórzy nalegają, że tylko chcą odebrać kotka i bardzo im się spieszy. Wtedy personel techniczny za zgodą lekarza wydaje zwierzę, które nadaje się już do wyjścia. Informuje jedynie,że wszystko, co trzeba zostało zrobione. Technicy nie udzielają informacji o stanie zdrowia . Robią to tylko lekarze.
15) Jeśli w danym momencie lekarz jest zajęty, co stanowi kolejny zarzut Pani karmicielki, to oświadczamy, że zawsze jest zajęty przyjmowaniem pacjentów i udzielaniem pomocy zwierzętom, a nie piciem kawy w dyżurce.
16) Niestety nie można się w każdym momencie o wszystkie szczegóły dowiedzieć telefonicznie. Nie wynika to z naszej złej woli, lecz często z braku czasu do udzielania informacji, gdy w gabinecie czeka zwierzę na pomoc.
Tak też było i w tej sytuacji. Pani zadzwoniła i żądała natychmiastowej informacji - kiedy, jak i czym był kot szczepiony.
Całą dokumentację prowadzi dr. Monika Cygańska, która po wydaniu kota zabiera karty szpitalne i rozlicza w książce leczenia zwierząt . Akurat w tym momencie koleżanki nie było, a ja udzieliłam Pani informacji, że jeśli kot był zdrowy, to rutynowo został zaszczepiony i odrobaczony. Pani żądała natychmiastowego sprawdzenia czy taki fakt miał miejsce.
Krzyczała i groziła kontrolą z Gminy.
Oświadczamy,że niedopuszczalne są takie rozmowy, w których ktoś krzyczy i obraża lekarza, bo nasza lecznica nie jest targiem, lecz miejscem gdzie ma być spokój!!!!!!!!,bo u nas przebywają chore zwierzęta. Mówimy to z pełną świadomością. W naszej lecznicy dobro zwierząt będzie zawsze na pierwszym miejscu, bo taką przysięgę składaliśmy jako lekarze weterynarii.
Z poważaniem:
Małgorzata Ściskalska
Monika Cygańska
Joanna Soldaty-Bissenik"