Problemy w Wila-vet w nocy, Warszawa

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lis 02, 2010 17:42 Re: Problemy w Wila-vet w nocy, Warszawa

Bazyliszkowa pisze:
Marcelibu pisze:1. Możesz napisać, kiedy widziałaś włożenie kotki po sterylizacji do klatki po pp?
2. Czy to, że nie widziałaś tam Virkonu stojącego na wierzchu mówi o tym, że tam go nie ma? I że jest nieużywany?
3. Skąd wiesz, jak często używana jest lampa UV?
4. Skąd wiesz, czy po kotku z pp nie był zmyty stół?
5. Czy jesteś tam przynajmniej 12/24 godziny?
Bo chyba dopiero wtedy mogłabyś się wypowiadać na ten temat. I to tylko częściowo.

AnielkaG- czy Tobie chodzi o jakieś szykany w związku z tą lecznicą??? 8O


Kiedy padły konkretne pytania, zabrakło konkretnych odpowiedzi.
A delikatnie mówiąc "niechęć" AnielkiG do tej lecznicy widać choćby w tym wątku: viewtopic.php?f=1&t=117380

Dla jasności: tak, leczę tu moje koty.

Na tamtym wątku zwłaszcza ujęła mnie pretensja do lecznicy za brak ogłoszeń kota... Bo jak wiadomo, ogłaszanie kotów w necie to psi/koci obowiązek wetów.
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 02, 2010 17:43 Re: Problemy w Wila-vet w nocy, Warszawa

Marcelibu pisze:
Bazyliszkowa pisze:
Marcelibu pisze:1. Możesz napisać, kiedy widziałaś włożenie kotki po sterylizacji do klatki po pp?
2. Czy to, że nie widziałaś tam Virkonu stojącego na wierzchu mówi o tym, że tam go nie ma? I że jest nieużywany?
3. Skąd wiesz, jak często używana jest lampa UV?
4. Skąd wiesz, czy po kotku z pp nie był zmyty stół?
5. Czy jesteś tam przynajmniej 12/24 godziny?
Bo chyba dopiero wtedy mogłabyś się wypowiadać na ten temat. I to tylko częściowo.

AnielkaG- czy Tobie chodzi o jakieś szykany w związku z tą lecznicą??? 8O


Kiedy padły konkretne pytania, zabrakło konkretnych odpowiedzi.
A delikatnie mówiąc "niechęć" AnielkiG do tej lecznicy widać choćby w tym wątku: viewtopic.php?f=1&t=117380

Dla jasności: tak, leczę tu moje koty.

I ja leczę. I jeżdżę z Ursynowa do Wilanowa. Specjalnie do tej lecznicy.

I ja jeżdżę spory kawałek, choć mam pod nosem Multiwet i Sforę.

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29535
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 02, 2010 17:44 Re: Problemy w Wila-vet w nocy, Warszawa

Odnośnie tego zalinkowanego wątku - można z tym panem porozmawiać, sytuacja przedstawia się zupełnie inaczej, niż to AnielkaG przedstawia. Coraz bardziej wątpię w to, co ta kobieta pisze na tym forum.
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Wto lis 02, 2010 17:45 Re: Problemy w Wila-vet w nocy, Warszawa

Nie podoba mi się to :( .

Dziewczyna opisała problem. Konkretny.
Tymczasem dyskusja zeszła z głównego toru ( i to po obu stronach ).

Z doświadczenia wiem, że o lekarzach, adwokatach ... itp. jest tyle opinii ilu pacjentów ( klientów ) i są to często opinie skrajne.
Taka uroda zawodu.

Jeśli uważacie, że konkretne zarzuty trzeba wyjaśnić, to wyjaśniajcie, ale nie sądzę, by grożenie krytykującym pozwami i sądem było dobrą metodą obrony.
Rozumiem, że klinice zależy na dobrej reputacji, ale można ją budować w inny sposób niż poprzez atakowanie krytykujących i dopatrywanie się w krytyce "spisku" konkurencji.

Oceniłam - zgodnie ze swoimi oglądem sprawy - jedno zdarzenie.

Mam jednak wrażenie, że odbywa się tu jakaś wojenka , powodów której nie rozumiem i nie mam ochoty w niej uczestniczyć.
Obrazek
Obrazek Czesio 6.04.2015 [*]

Mulesia

Avatar użytkownika
 
Posty: 6440
Od: Czw cze 03, 2010 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Wto lis 02, 2010 17:52 Re: Problemy w Wila-vet w nocy, Warszawa

Zofia&Sasza pisze:Na tamtym wątku zwłaszcza ujęła mnie pretensja do lecznicy za brak ogłoszeń kota... Bo jak wiadomo, ogłaszanie kotów w necie to psi/koci obowiązek wetów.

Ja też tam zajrzałam.
I okazało się, że to tam właśnie jest źródło zarzutów AnielkiG.
Tych zarzutów, które tak mnie poruszyły w wątku na kociarni.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Wto lis 02, 2010 17:52 Re: Problemy w Wila-vet w nocy, Warszawa

Z mojej strony - nie jestem "lecznicą" a jedynie bywam jej klientem - chodzi mi o to, że dwukrotnie weci z Wila-Vetu pomogli mi w sytuacji, gdy kilka innych lecznic odmówiło pomocy. Raz - przyjmując na leczenie stacjonarne Magusia FIV+ (3 lecznice odmówiły) i drugi - przyjmując na takież leczenie ON-ka Ajaksa z Boguszyc (50-cio kilowy pies z ogromnym guzem i zmianami skórnymi). Bywając tam codziennie miałam okazję przyjrzeć się pracy wetów i ich podejściu do zwierząt. I nie podoba mi się, że ktoś w czambuł ich potępia, używając bardzo mocnych określeń.
O ile rozumiem rozgoryczenie i pewien brak racjonalności autorki wątku, walczącej o życie ciężko chorego kota, o tyle zastanawia mnie zajadłość AnielkiG. Oczywiście, ja też mam pewne zastrzeżenia do tej lecznicy - podobnie jak do każdej innej, w której byłam - ale zdecydowanie nie podzielam tak krytycznego podejścia.
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 02, 2010 17:55 Re: Problemy w Wila-vet w nocy, Warszawa

pixie65 pisze:
Zofia&Sasza pisze:Na tamtym wątku zwłaszcza ujęła mnie pretensja do lecznicy za brak ogłoszeń kota... Bo jak wiadomo, ogłaszanie kotów w necie to psi/koci obowiązek wetów.

Ja też tam zajrzałam.
I okazało się, że to tam właśnie jest źródło zarzutów AnielkiG.
Tych zarzutów, które tak mnie poruszyły w wątku na kociarni.


Marcelibu pisze:
Napisałaś skargę - była dokładna kontrola dokumentacji, ani jednego potwierdzenia Twoich zarzutów. Sama z siebie zrobiłaś nawiedzoną babę i "wariatkę". Czy dlatego nadal się mścisz na tej lecznicy?
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Wto lis 02, 2010 18:00 Re: Problemy w Wila-vet w nocy, Warszawa

Marcelibu pisze:
pixie65 pisze:
Zofia&Sasza pisze:Na tamtym wątku zwłaszcza ujęła mnie pretensja do lecznicy za brak ogłoszeń kota... Bo jak wiadomo, ogłaszanie kotów w necie to psi/koci obowiązek wetów.

Ja też tam zajrzałam.
I okazało się, że to tam właśnie jest źródło zarzutów AnielkiG.
Tych zarzutów, które tak mnie poruszyły w wątku na kociarni.


Marcelibu pisze:
Napisałaś skargę - była dokładna kontrola dokumentacji, ani jednego potwierdzenia Twoich zarzutów. Sama z siebie zrobiłaś nawiedzoną babę i "wariatkę". Czy dlatego nadal się mścisz na tej lecznicy?

Marcelibu, ale ja bym się nie spodziewała w dokumentacji jakiejkolwiek lecznicy potwierdzenia podobnych zarzutów.
Myślę sobie jednak, że skoro AnielkaG odważyła się publicznie te zarzuty postawić to...Możliwości są przynajmniej dwie ale obie pozostaną w sferze moich (oraz innych forumowiczów) domysłów, dopóki nie dojdzie do konfrontacji "stron".
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Wto lis 02, 2010 18:03 Re: Problemy w Wila-vet w nocy, Warszawa

Prawdziwy finał może być tylko w sądzie. I nie życzę AnielceG i jej kotom takiego obrotu sprawy... Bo dla sądu czyjeś subiektywne opinie nie są nic warte.
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 02, 2010 18:04 Re: Problemy w Wila-vet w nocy, Warszawa

Zofia&Sasza pisze:Prawdziwy finał może być tylko w sądzie. I nie życzę AnielceG i jej kotom takiego obrotu sprawy... Bo dla sądu czyjeś subiektywne opinie nie są nic warte.

Ty wypowiadasz się w imieniu własnym czy jako rzecznik lecznicy?
Bo się pogubiłam...
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Wto lis 02, 2010 18:06 Re: Problemy w Wila-vet w nocy, Warszawa

pixie65 pisze:
Zofia&Sasza pisze:Prawdziwy finał może być tylko w sądzie. I nie życzę AnielceG i jej kotom takiego obrotu sprawy... Bo dla sądu czyjeś subiektywne opinie nie są nic warte.

Ty wypowiadasz się w imieniu własnym czy jako rzecznik lecznicy?
Bo się pogubiłam...

Masz jakiś problem z moja osobą? :twisted: Na wsteczu wyjaśniłam jako kto się wypowiadam. A to powyższe - napisałam szczerze i bez złośliwości...
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 02, 2010 18:07 Re: Problemy w Wila-vet w nocy, Warszawa

seidhee pisze:Byłam w tej lecznicy kiedy były w niej kociaki z Piotrkowa i od Esperanzy. Tuż przed tym, zanim okazało się, że mają pp. Klatki stały jedna na drugiej - w większej, na dole, 8 kotów od esperanzy plus koteczka lecznicowa do adopcji, która najpierw luzem biegała po lecznicy, ale bardzo chciała być z innymi kotami, więc wpuszczono ją do tej klatki z ośmioma. Na górze mniejsza klatka z trójką piotrkowskich maluchów. Kociaki pacały się nawzajem przez pręty, żadnej izolacji między nimi nie było. W tym samym pomieszczeniu były inne koty, dziczka do sterylizacji (w klatce-łapce) plus jakieś dwa inne w osobnych klatkach, nie pamiętam dokładnie.
Każdy z tych kotów mógł przynieść pp.
Być może tak to wygląda w każdej lecznicy. Nie mam wystarczającej wiedzy.
O ile mi wiadomo, za leczenie, kroplówki i ligninę dziewczyny zapłaciły osobno. Znam esperanzę ze szkoły i nie mam podstaw, żeby jej nie wierzyć.


To chyba nie jest relacja AnielkiG? :roll: :roll: :roll:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto lis 02, 2010 18:16 Re: Problemy w Wila-vet w nocy, Warszawa

Jana pisze:
seidhee pisze:Byłam w tej lecznicy kiedy były w niej kociaki z Piotrkowa i od Esperanzy. Tuż przed tym, zanim okazało się, że mają pp. Klatki stały jedna na drugiej - w większej, na dole, 8 kotów od esperanzy plus koteczka lecznicowa do adopcji, która najpierw luzem biegała po lecznicy, ale bardzo chciała być z innymi kotami, więc wpuszczono ją do tej klatki z ośmioma. Na górze mniejsza klatka z trójką piotrkowskich maluchów. Kociaki pacały się nawzajem przez pręty, żadnej izolacji między nimi nie było. W tym samym pomieszczeniu były inne koty, dziczka do sterylizacji (w klatce-łapce) plus jakieś dwa inne w osobnych klatkach, nie pamiętam dokładnie.
Każdy z tych kotów mógł przynieść pp.
Być może tak to wygląda w każdej lecznicy. Nie mam wystarczającej wiedzy.
O ile mi wiadomo, za leczenie, kroplówki i ligninę dziewczyny zapłaciły osobno. Znam esperanzę ze szkoły i nie mam podstaw, żeby jej nie wierzyć.


To chyba nie jest relacja AnielkiG? :roll: :roll: :roll:

A jak mają stać klatki? W każdej lecznicy są klatki jedna obok drugiej i na drugiej, albo w kompakcie. Wtedy koty nie miały pp i nikt nie wiedział, że są chore. To jest normalne ustawienie klatek we wszystkich szpitalach wet - takie jest życie. Kiedy okazało się, że jest pp koty zostały odizolowane, klatka wstawiona do brodzika i dobę moczyła się w Virkonie. Nie każdy rzyg to od razu pp prawda? - najpierw szukasz glist, niestrawności itd.
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Wto lis 02, 2010 18:19 Re: Problemy w Wila-vet w nocy, Warszawa

Marcelibu pisze:
Jana pisze:
seidhee pisze:Byłam w tej lecznicy kiedy były w niej kociaki z Piotrkowa i od Esperanzy. Tuż przed tym, zanim okazało się, że mają pp. Klatki stały jedna na drugiej - w większej, na dole, 8 kotów od esperanzy plus koteczka lecznicowa do adopcji, która najpierw luzem biegała po lecznicy, ale bardzo chciała być z innymi kotami, więc wpuszczono ją do tej klatki z ośmioma. Na górze mniejsza klatka z trójką piotrkowskich maluchów. Kociaki pacały się nawzajem przez pręty, żadnej izolacji między nimi nie było. W tym samym pomieszczeniu były inne koty, dziczka do sterylizacji (w klatce-łapce) plus jakieś dwa inne w osobnych klatkach, nie pamiętam dokładnie.
Każdy z tych kotów mógł przynieść pp.
Być może tak to wygląda w każdej lecznicy. Nie mam wystarczającej wiedzy.
O ile mi wiadomo, za leczenie, kroplówki i ligninę dziewczyny zapłaciły osobno. Znam esperanzę ze szkoły i nie mam podstaw, żeby jej nie wierzyć.


To chyba nie jest relacja AnielkiG? :roll: :roll: :roll:

A jak mają stać klatki? W każdej lecznicy są klatki jedna obok drugiej i na drugiej, albo w kompakcie. Wtedy koty nie miały pp i nikt nie wiedział, że są chore. To jest normalne ustawienie klatek we wszystkich szpitalach wet - takie jest życie. Kiedy okazało się, że jest pp koty zostały odizolowane, klatka wstawiona do brodzika i dobę moczyła się w Virkonie. Nie każdy rzyg to od razu pp prawda? - najpierw szukasz glist, niestrawności itd.

Nie w każdej. Np. w Animie na Podleśnej jest stalowa szafa - koty są odizolowane. Tyle że tam np. Magusia wywalili po jednej dobie. Wszystko ma swoje plusy i minusy. IMHO jeśli lecznica nie schodzi poniżej poziomu krytycznego, a ma zalety - nie ma powodu do linczu. Zwłaszcza, że jedyny w Warszawie szpital z pełnym zabezpieczeniem epidemiologicznym (SGGW) już nie działa...
edit: Z Animy tez korzystam - jest tam świetny chirurg :wink: Ale z FIV+ bym tam nie poszła...
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 02, 2010 18:20 Re: Problemy w Wila-vet w nocy, Warszawa

Za zgodą Właścicieli lecznicy wklejam ich formalną odpowiedź do gminy na zarzuty przedstawione w "donosie" AnielkiG na lecznicę (nie ma tych zarzutów, ale z odpowiedzi można się zorientować):
"Bardzo chętnie odpowiadamy poniżej na kłamliwe zarzuty jakie zostały nam postawione przez Panią Karmicielkę . Jednocześnie zwracamy się z prośbą o podanie danych osobowych Pani, która ma czelność tak nas szykanować. Oczywiście nie pozostawimy tej sprawy bez echa , zechcemy dowiedzieć się, komu naprawdę zależy na niszczeniu naszej dobrej opinii.
W kolejności zechcemy odpowiedzieć na przedstawione nam zarzuty.
1) Nigdy nie potraktowaliśmy żadnego zwierzęcia jako zło konieczne, od wielu lat zajmujemy się bezdomnymi zwierzętami, współpracujemy z fundacjami , które pomagają zwierzętom ze wszystkimi mamy dobre relacje, a karmiciele którzy znają nas od lat mogą to poświadczyć.

2) Jeśli chodzi o elementarną opiekę weterynaryjną ( w domyśle wiedzę weterynaryjną ), wszyscy właściciele lecznicy posiadają tytuły specjalistów, w lecznicy odbywają się konsultacje
specjalistyczne lekarzy z SGGW, uczestniczymy w sympozjach i szkoleniach naukowych, cieszymy się dobrą opinią wśród właścicieli zwierząt. Wykorzystujemy tę wiedzę również do leczenia zwierząt bezdomnych. Dla przykładu:badanie endoskopowe jamy nosowej + pobranie materiału do badań u kota gminnego, operacja guza małżowiny usznej kota gminnego, konsultacje ortopedyczne kulawizny kota gminnego i wiele innych.
Opieka elementarna nad kotami gminnymi wygląda tak, że koty dostają kocyki, kuwety, jedzenie i picie do woli.
Osoba będąca karmicielem przynosi kota. Od razu zakładana jest karta szpitalna, w której zamieszcza się następujące informacje:
- nr klatki, w której kot będzie przebywał,
- zabieg, któremu będzie poddany,
- data przyjęcia i data odbioru kota
- informacja o odrobaczeniu i szczepieniu kota,
- dodatkowe informacje od Osoby, która kota przyniosła- np. świąd, zranienia, kulawizny, brak apetytu, katar, biegunka
Jeśli na sterylizację lub kastrację dostarczony jest kot zdrowy- wówczas poza zabiegiem, zostaje również odrobaczony i zaszczepiony. Dotyczy to wszystkich kotów dzikich, których szansa na kolejne złapanie i dostarczenie na szczepienie jest praktycznie zerowa.
Są również i takie koty, które będąc udomowione, stale przebywają w otoczeniu karmiciela, wtedy często proponujemy rozdzielenie zabiegu sterylizacji i szczepienia.
Nigdy nie szczepimy kotek sterylizowanych jako ciężarne lub z ropomaciczem, bo oczywiście jest to pozbawione sensu.
Wiele kotów przed zabiegiem poddawane jest leczeniu,wykonywane są u nich badania krwi , testy na panleukopenię , białaczkę i FIV.

3) Preparaty ivermectyny wykorzystujemy do leczenia świerzbu usznego u kotów. Nie są to preparaty zarejestrowane w Polsce do stosowania dla psów i kotów, ale powszechnie stosowane w dermatologii na całym świecie z dużą skutecznością . Zechcemy zacytować fragmenty tekstów, pochodzące z materiałów międzynarodowych sympozjów dermatologicznych:
-Dr.Eric Guaguere -wykład "Główne ektoparazytozy małych zwierząt":.....leczenie systemowe: Ivermektyna 200 do 400 mcg/kg, dwukrotne iniekcje s.c. w odstępie 15 dniowym..."
-Dr.E.Bensignor-wykład "Postępowanie przy otitis externa i otitis media".....Iniekcyjne podawanie iwermectyny (0,2-0,4 mg/kg podskórnie , 2 iniekcje w odstępie 10-14 dni ) jest także bardzo skuteczne, ale nie należy jej stosowac u ras wrażliwych( owczarki collie, owczarki szetlandzkie, owczarki staroangielskie) i u młodych zwierząt..."
-Prof. Zbigniew Pomorski-wykład "Zasady prawidłowej terapii dermatoz ektopasożytniczych u psów i kotów" ....."KOTY....:Inwazje świerzbowców .....: Ivermectyna jest skuteczna w dawkach pomiędzy 0,2do 0,4 mg/kg s.c.Zaleca się powtórzyć ją dwukrotnie w odstępie 2 tygodniowym......Ivermectyna jest wysoce skuteczna przeciwko Otodectes, a ponadto jest ona łatwa do podawania kotom. Przypadki zatruć są rzadko notowane u kotów. Lek ten może być także stosowany miejscowo do kanału słuchowego....."

4) Nie ma możliwości podania dzikiemu kotu preparatów doustnych, chyba że sam zje z karmą , a najczęściej jednak nie zje. Dlatego właśnie stosujemy preparaty iniekcyjne.
Preparaty typu spot-on np. "Profender "są bardzo drogie i wielu właścicieli nie stosuje ich u swoich prywatnych zwierząt ze względu na cenę . Ostatnio odnotowno przypadek padnięcia kota po zastosowaniu preparatu "Profender". Tak więc i ta grupa leków bywa czasem niebezpieczna.
Zarzut golenia całego brzucha, łącznie z pachwinami- u kotek nie golimy rutynowo pachwin ani całego brzucha , lecz miejsce rany.
Czasem zdarza się, że zwierze jest brudne , często w smarze samochodowym lub żywicy i wówczas obszar golenia jest znacznie większy.

5) Kolejny zarzut- ,,...leczenie dzikich kotów to w tej lecznicy fikcja, ponieważ nikt nie potrafi wyjąć nawet kota z klatki..." pozostawimy bez komentarza.
Bardzo poprosimy o dokumentację leczenia wszystkich kotów, (z udowodnieniem ich tożsamości), które padły lub były z powodu naszego niedopatrzenia leczone gdzie indziej
Nie znane są nam takie przypadki.

6) Dysponujemy 12 klatkami, które są myte i odkażane regularnie.

7) Nie dysponujemy niestety oddzielnym szpitalem dla zwierząt chorych i zdrowych,ale nie jest powszechne aby lecznice weterynaryjne , poza oczywiście Kliniką SGGW, takie oddziały posiadały. Nawet w szpitalach dziecięcych w Polsce dzieci przebywają w małych przepełnionych salach, łącznie z rodzicami, którzy koczują przy ich łóżkach, a te informacje posiadamy z własnych doświadczeń.

8) Jeśli chodzi o przebywanie osób postronnych, to tymi osobami są właśnie karmiciele, którzy chcą często odwiedzić swoje zwierzęta, a my jako "nieżyczliwa im lecznica" im to umożliwiamy. ( O ile nam wiadomo - w szpitalach ludzkich często przebywają tzw. osoby postronne - może niewygodne dla lekarzy, ale jakże potrzebne pacjentom)

9) Dokumentacja kotów została przedstawiona podczas kontroli lecznicy i nie budziła żadnych zastrzeżeń.

10) Mylenie płci zwierząt, otwieranie brzucha kocurom- do tej pory zdarzył się jeden taki przypadek, którego okoliczności zostały wyjaśnione. Żądamy przedstawienia dowodów dotyczących innych przypadków o których mowa w piśmie,

11) Przetrzymywanie kotów w klatce łapce przez 3 doby-to kolejny fałszywy zarzut. Zdarzają się sytuacje ,że Karmiciele pomimo naszej informacji ,że nie ma wolnych klatek , przynoszą koty twierdząc, że drugi raz nie uda się złapać danego kota. Wtedy może się zdarzyć że kot przesiedzi w takiej klatce- łapce do następnego dnia. Oczywiście staramy się unikać takich sytuacji, są one wyjątkiem, a nie codziennością .

12)Żądamy dokumentacji wszystkich kotów , które skazane zostały na śmierć za gminne pieniądze i w ten sposób zdziesiątkowana została populacja kotów.

13) Ciekawi jesteśmy co stało się z tymi kilkudziesięcioma kotami wykastrowanymi za gminne pieniądze, oczywiście prosimy o dokumentację ich zgonów, oraz prosimy o odpowiedź dlaczego wcześniej Pani nie miała żadnych roszczeń co do jakości naszych usług.

14) Jeśli chodzi o wydawanie kotów gminnych i udzielanie informacji:
są sytuacje , że Karmicielka przychodzi po kota wtedy, gdy lekarz zajęty jest przy pacjencie, często ratując mu życie i wtedy niestety trzeba czekać.
Niektórzy nalegają, że tylko chcą odebrać kotka i bardzo im się spieszy. Wtedy personel techniczny za zgodą lekarza wydaje zwierzę, które nadaje się już do wyjścia. Informuje jedynie,że wszystko, co trzeba zostało zrobione. Technicy nie udzielają informacji o stanie zdrowia . Robią to tylko lekarze.
15) Jeśli w danym momencie lekarz jest zajęty, co stanowi kolejny zarzut Pani karmicielki, to oświadczamy, że zawsze jest zajęty przyjmowaniem pacjentów i udzielaniem pomocy zwierzętom, a nie piciem kawy w dyżurce.

16) Niestety nie można się w każdym momencie o wszystkie szczegóły dowiedzieć telefonicznie. Nie wynika to z naszej złej woli, lecz często z braku czasu do udzielania informacji, gdy w gabinecie czeka zwierzę na pomoc.
Tak też było i w tej sytuacji. Pani zadzwoniła i żądała natychmiastowej informacji - kiedy, jak i czym był kot szczepiony.
Całą dokumentację prowadzi dr. Monika Cygańska, która po wydaniu kota zabiera karty szpitalne i rozlicza w książce leczenia zwierząt . Akurat w tym momencie koleżanki nie było, a ja udzieliłam Pani informacji, że jeśli kot był zdrowy, to rutynowo został zaszczepiony i odrobaczony. Pani żądała natychmiastowego sprawdzenia czy taki fakt miał miejsce.
Krzyczała i groziła kontrolą z Gminy.
Oświadczamy,że niedopuszczalne są takie rozmowy, w których ktoś krzyczy i obraża lekarza, bo nasza lecznica nie jest targiem, lecz miejscem gdzie ma być spokój!!!!!!!!,bo u nas przebywają chore zwierzęta. Mówimy to z pełną świadomością. W naszej lecznicy dobro zwierząt będzie zawsze na pierwszym miejscu, bo taką przysięgę składaliśmy jako lekarze weterynarii.
Z poważaniem:
Małgorzata Ściskalska

Monika Cygańska

Joanna Soldaty-Bissenik"
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 262 gości