Szura pisze:Bo te maleństwa wychowane przez ludzi, a nie przez kocią mamusię sa zupelnie inne Bardziej związują się z ludzmi, uważają, że człowiek jest ich naturalnym stadem. A mamusią ta osoba która karmi i przytula I przeważnie tak już zostaje
Właśnie tak. Im wcześniej przygarnięty, tym bardziej przywiązany - coś w tym jest.
Liwia_ pisze:Heh, ja w zasadzie nie mam pojęcia, czy jego wychowywali ludzie, czy był z mamą... Jeżeli był wychowywany w domu, to nie dbano o niego zupełnie (ta kopalnia świerzbu w uszkach...). Wydaje mi się, że ktoś mógł sobie wziąć kotka "dla zabawy", nie dbał o niego, a w końcu wyrzucił, gdy kotek przestał być maleństwem
Mogło być tak, ale ja się niedawno spotkałam z takim przypadkiem - kotka okociła się w piwnicy bloku i zginęła pod kołami samochodu. Dobry pan wszystkie maleństwa zabrał do domu, karmił, jak należy, a kiedy już samodzielnie jadły - wypuścił. I biega całe towarzystwo po wszystkich klatkach bloku, i kocha naiwnie ludzi, myśląc, że żadna krzywda z ich strony im nie grozi.
Liwia_ pisze:Dziś kotecek wskoczył mi nagle na plecy (piękny skok, swoją drogą, skakał z siedziska kanapy.... ). Przytulić się chciał...
To pokaż mu jeszcze, że można się wspinać po nogawkach spodni. Fajna zabawa (dla Antosia oczywiście!).