Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-część 11.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob paź 02, 2010 20:29 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:A to będzie się podobało? :) Obrazek

MISZA WSPANIAŁY :piwa:
Czym może grozić NIE usuwanie drugiej małżowiny ?
Niefajnie jak znowu będzie się paprać, Misza będzie rozdrapywał i buntował na kołnierz.
BRR
A jak pomyśle, ze, nie daj boże jakiś film umieścisz :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Obrazek

Jamagda

 
Posty: 206
Od: Wto cze 09, 2009 8:06
Lokalizacja: Wrocław/ pomorze

Post » Sob paź 02, 2010 20:35 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

I w drugiej małżowinie mogą porobić się za jakiś czas przetoki, zacznie się paprać. W tej chwili jest niewielka rana na jej brzegu, ale niepokojące są zgrubienia rozsiane w różnych miejscach.
Można czekać z amputacją tak długo na ile się da, ale gdyby już musiało dojść do zabiegu to tym razem wskazane by było zrobienie przynajmniej badania krwi a to u Miszy bez podania narkozy jest niewykonalne. Dwie narkozy pod rząd z kolei zbyt ryzykowne.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob paź 02, 2010 20:38 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Myslisz, ze moze nawet wcale amputacja i tak by nie pomogla? Ten kocik juz strasznie wiele przeszedl.

Kolnierz to jest w Polsce moj tak zwany lejek? :oops: Sorki, jakos mi umklo, ze to sie tak nazywa. Ja sie przed chwila jak glupia rozbeczalam, bo nie moge zniesc, ze Lilly nadal nie umie pic z porozstawionych miseczkach w roznych krztaltach i wielkosciach. Ile kot potrzebuje, zeby sie nauczyc jak to dziala? Pomoc se gowniara tez nie chce dac.

SecretFire

 
Posty: 11777
Od: Sob sie 30, 2008 15:29
Lokalizacja: Kleines Wiesental (Niemcy) kiedys Brodnica

Post » Sob paź 02, 2010 20:53 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:I w drugiej małżowinie mogą porobić się za jakiś czas przetoki, zacznie się paprać. W tej chwili jest niewielka rana na jej brzegu, ale niepokojące są zgrubienia rozsiane w różnych miejscach.
Można czekać z amputacją tak długo na ile się da, ale gdyby już musiało dojść do zabiegu to tym razem wskazane by było zrobienie przynajmniej badania krwi a to u Miszy bez podania narkozy jest niewykonalne. Dwie narkozy pod rząd z kolei zbyt ryzykowne.

Rozumiem że amputacja byłaby wskazana żeby toto sie nie rozlazło gdzieś dalej gdyby się okazało jakieś niebezpieczne (tfu tfu)?
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob paź 02, 2010 20:59 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:I w drugiej małżowinie mogą porobić się za jakiś czas przetoki, zacznie się paprać. W tej chwili jest niewielka rana na jej brzegu, ale niepokojące są zgrubienia rozsiane w różnych miejscach.
Można czekać z amputacją tak długo na ile się da, ale gdyby już musiało dojść do zabiegu to tym razem wskazane by było zrobienie przynajmniej badania krwi a to u Miszy bez podania narkozy jest niewykonalne. Dwie narkozy pod rząd z kolei zbyt ryzykowne.

W której części Twojego wątku mogę znaleźć diagnozę problemu Miszy?
Rokowania takie jak ...w drugiej małżowinie mogą porobić się za jakiś czas przetoki, zacznie się paprać są dla mnie bardzo niepokojące.
Obrazek

redaf

 
Posty: 15601
Od: Śro sty 25, 2006 21:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob paź 02, 2010 21:37 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Gibutkowa pisze:...Rozumiem że amputacja byłaby wskazana żeby toto sie nie rozlazło gdzieś dalej gdyby się okazało jakieś niebezpieczne (tfu tfu)?

Nie o to chodzi. Jeśli to nowotwór złośliwy to i tak prędzej czy później będą przerzuty. Amputacja miałaby zapobiec ewentualnemu papraniu się małżowiny jak stało się z tą już amputowaną. Właściwie nie wiem jaki dyskomfort czy ból odczuwa kot w takim wypadku. Czy Miszy już przeszkadza ta pogrubiała małżowina czy też jest mu to obojętne. Dlatego nie wiem jak długo czekać. Może czekać do momentu pojawienia się nowej rany lub znacznego powiększeniu obecnej. A może w ogóle nie przejmować się tą małżowiną o ile nie będzie zbyt wielu ran, bo w sumie nie wiem ile życia zostało przed Miszą.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob paź 02, 2010 21:40 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:A może w ogóle nie przejmować się tą małżowiną o ile nie będzie zbyt wielu ran, bo w sumie nie wiem ile życia zostało przed Miszą.

A czy są jakieś inne, niż paprząca się małżowina, przesłanki do takiego stwierdzenia?
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39233
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Sob paź 02, 2010 22:08 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Jeśli to nowotwór złośliwy to i tak prędzej czy później będą przerzuty.
Amputacja miałaby zapobiec ewentualnemu papraniu się małżowiny jak stało się z tą już amputowaną. Właściwie nie wiem jaki dyskomfort czy ból odczuwa kot w takim wypadku. Czy Miszy już przeszkadza ta pogrubiała małżowina czy też jest mu to obojętne. Dlatego nie wiem jak długo czekać.
...w sumie nie wiem ile życia zostało przed Miszą.

Mirko, bardzo mi przykro, że zignorowałaś mój post z konkretnym pytaniem.
Mam kota bez dwóch uszu.
A jeśli to nie nowotwór?
Obrazek

redaf

 
Posty: 15601
Od: Śro sty 25, 2006 21:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob paź 02, 2010 22:11 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

redaf pisze:...
A jeśli to nie nowotwór?

To będzie żył bez obu małżowin usznych. Tak czy tak i ta druga będzie do amputacji.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob paź 02, 2010 22:12 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:
Gibutkowa pisze:...Rozumiem że amputacja byłaby wskazana żeby toto sie nie rozlazło gdzieś dalej gdyby się okazało jakieś niebezpieczne (tfu tfu)?

Nie o to chodzi. Jeśli to nowotwór złośliwy to i tak prędzej czy później będą przerzuty. Amputacja miałaby zapobiec ewentualnemu papraniu się małżowiny jak stało się z tą już amputowaną. Właściwie nie wiem jaki dyskomfort czy ból odczuwa kot w takim wypadku. Czy Miszy już przeszkadza ta pogrubiała małżowina czy też jest mu to obojętne. Dlatego nie wiem jak długo czekać. Może czekać do momentu pojawienia się nowej rany lub znacznego powiększeniu obecnej. A może w ogóle nie przejmować się tą małżowiną o ile nie będzie zbyt wielu ran, bo w sumie nie wiem ile życia zostało przed Miszą.


No brzydko ta poprzednia wyglądała i Misza był agresywny i siedział ciągle w klatce a po amputacji się "ożywił". Myślę ze to by mogła być tez przesłanka do tego żeby amputować - kiedy będzie się źle czuł to się pewnie zacznie znów wycofywać.

MariaD pisze:
mirka_t pisze:A może w ogóle nie przejmować się tą małżowiną o ile nie będzie zbyt wielu ran, bo w sumie nie wiem ile życia zostało przed Miszą.

A czy są jakieś inne, niż paprząca się małżowina, przesłanki do takiego stwierdzenia?

Jesooo... MariaD ależ ty kurna upierdliwa jesteś - PMS czy co? Nawet mi się taki upierdliwiec nie włącza jak mam PMS a jestem naprawdę mega-upierdliwa.

Lepiej mi poradźcie co mam zrobić z kotem-kozą, która wpiernicza polimery jak mały narkoman, poza ciągłym odkłaczaniem jej, bo już mi naprawdę ręce opadają. :roll: Wetom z resztą też. Wpieprza mi ubrania, foliowe siatki, rzemyki i wszelkiego rodzaju sznureczki, a najbardziej lubi folie-siatkę z ziemniaków/cebuli. Spotkał się ktoś z czymś takim? Bo jedyne co mi behawiorysta powiedział (bo wspomniałam o moich ubraniach) że ona tęskni za mną - tylko ze ona zjada moje ubrania nawet jak w domu jestem. Ma to od malucha...
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob paź 02, 2010 22:17 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Gibutkowa nie pozstaje Ci nic innego jak uważać i wszystko natychmiast chować. U mnie Matex miał manię przegryzania rączek od worków foliowych (reklamówek). Na szczęście nie mam już Matexa.
Teraz zauważyłam, że Grzebyk zjada ogonki wszystkim zabawkowym myszkom. Powinni produkować zabawkowe chomiki.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob paź 02, 2010 22:19 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Jeśli to nowotwór złośliwy to i tak prędzej czy później będą przerzuty.


Nie, jeśli na czas usunie się zmiany nowotworowe. Pojawienie się zmian na uszach to swego rodzaju dar od losu - bo pozwala usunąć je z dużym zapasem tkanki, na czas, a operacja jest prosta i stosunkowo mało obciążająca dla kota.
Dlaczego czekasz z operacją, przy podejrzeniu nowotworu złośliwego?
Nic nie zyskujesz, poza tym że kocurek jest coraz starszy, może mu się dodatkowo coś przyplątać, jeśli to nowotwór złośliwy to dodatkowo każdy dzień zwłoki to ryzyko rozsiania się zmian.

Blue

 
Posty: 23917
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob paź 02, 2010 22:35 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Blue pisze:
mirka_t pisze:Jeśli to nowotwór złośliwy to i tak prędzej czy później będą przerzuty.


Nie, jeśli na czas usunie się zmiany nowotworowe. Pojawienie się zmian na uszach to swego rodzaju dar od losu - bo pozwala usunąć je z dużym zapasem tkanki, na czas, a operacja jest prosta i stosunkowo mało obciążająca dla kota.
Dlaczego czekasz z operacją, przy podejrzeniu nowotworu złośliwego?
Nic nie zyskujesz, poza tym że kocurek jest coraz starszy, może mu się dodatkowo coś przyplątać, jeśli to nowotwór złośliwy to dodatkowo każdy dzień zwłoki to ryzyko rozsiania się zmian.

Na uchu z tego co wiem rodzajem nowotworu jest nowotwór nabłonkowy, nieuleczalny, bardzo złośliwy, dający dość szybkie przerzuty. Ale on trochę inaczej "wygląda" niż u Miszy.
Ja bym prędzej stawiała na jakiś rodzaj auto.
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob paź 02, 2010 22:49 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Gibutkowa pisze:...z tego co wiem rodzajem nowotworu jest nowotwór nabłonkowy, nieuleczalny, bardzo złośliwy, dający dość szybkie przerzuty.
...
Ja bym prędzej stawiała na jakiś rodzaj auto.

Super, Gibutkowa!
Jesteś onkologiem?
Możesz wypowiadać się na ogólnodostępnym forum
tak autorytawnie?
Obrazek

redaf

 
Posty: 15601
Od: Śro sty 25, 2006 21:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob paź 02, 2010 22:54 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Gibutkowa pisze:
Blue pisze:
mirka_t pisze:Jeśli to nowotwór złośliwy to i tak prędzej czy później będą przerzuty.


Nie, jeśli na czas usunie się zmiany nowotworowe. Pojawienie się zmian na uszach to swego rodzaju dar od losu - bo pozwala usunąć je z dużym zapasem tkanki, na czas, a operacja jest prosta i stosunkowo mało obciążająca dla kota.
Dlaczego czekasz z operacją, przy podejrzeniu nowotworu złośliwego?
Nic nie zyskujesz, poza tym że kocurek jest coraz starszy, może mu się dodatkowo coś przyplątać, jeśli to nowotwór złośliwy to dodatkowo każdy dzień zwłoki to ryzyko rozsiania się zmian.

Na uchu z tego co wiem rodzajem nowotworu jest nowotwór nabłonkowy, nieuleczalny, bardzo złośliwy, dający dość szybkie przerzuty. Ale on trochę inaczej "wygląda" niż u Miszy.
Ja bym prędzej stawiała na jakiś rodzaj auto.

Mam nadzieję, że "wygląd" uszu nie jest jedynym sposobem diagnozy choroby?

MaybeXX

Avatar użytkownika
 
Posty: 9630
Od: Pon sie 13, 2007 17:18
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 114 gości