
Nie wiem, czy usłyszała, bo była bardzo zajęta jedzeniem serduszek. Rano, koło szóstej, strasznie padało, ale gdy weszłam na wiadukt przestało. Kotki mogły zjeść spokojnie śniadanie. Mama wyszła z wnęki na kici, kici, za nią wychyliły głowy dwa kociaki. Niestety nie miałam czasu czekać, aż całe towarzystwo się dobudzi i upewni, że ten potwór na wiadukcie (czyli ja) nie jada kotów, tylko przynosi im coś do jedzenia

Koteczka będzie mieszkać na Chełmie, u Basi o wielkim sercu. Domek bardzo cieszy się, że kotka jest już wysterylizowana i poczeka, aż wypełni swoje macierzyńskie obowiązki.