Złapałam szybko (wieczorem jednak jest najlepiej) dwa młode bure
niewiadomoco.
Jutro stracą to i owo.
Kiedy rozstawiałam klatkę przyleciał wypuszczony rano kastrat (już) Pingwin Obszczymur.
Pchał się do klatki tak namolnie, ze niechybnie złapałabym go po raz drugi
W końcu przegoniłam go i w innym miejscu wyłożyłam mu saszetkę whiskasa. Zjadł bardzo dostojnie. Pięęęękny on bardzo. Wetka mówi, ze leciwy, ale zachwycający: biała bródka, białe stópki i koniuszek ogona... Cudny kot.
Ciężarna dymna szylkretka nadal uparcie odmawia współpracy. Dziś wlazła do klatki, ale zaraz wyszła. No a ja nie miałam sznurka
Ale może jednak zdążymy...
Odebrałam po zabiegu małą krówcię. Dobrze wybudzona - prychała i wściekała się strasznie.
Ale zjadła. Ranę ma malutką, wetka mówi, że szybko będzie można ją wypuścić.
No i dobrze
Burania była dziś na przeglądzie - złapałam jej cztery pchły, a ponieważ jest w domu (w łazience) postanowiłam ją odpchlić. Także została odpchlona, odświerzbiona (ma w tych uszach kopalnię - efekt czyszczenia był wręcz straszliwy).
W zestawieniu z jej wychudzeniem i bardzo złym stanem ogólnym (jakaś taka jest słaba i biedna) upada teoria, ze była domowa. Jeśli była faktycznie to chyba dawno.
Ma jakieś 1,5roku.
Transporter zanabyłam, tanszego a dobrego nie znalazłabym nigdzie.
Dałam zań 4 dychy - sponsorzy, powiedzcie czy może pójść w koszta; póki co wpisałam, ale jeśli ktoś będzie miał coś naprzeciw to "wyjmę" go z rozliczenia.
Jutro na 10.00 odwiozę dwa młode bure
tota. Jeśli okażą się kocurkami to jutro jeszcze coś złapię. Jeśli to kotenie będę musiała przechować je dłużej, więc łapanie dalsze opada.
12go wyjeżdżam na tydzień i do tego dnia muszę powypuszczać wszystkie koty.
Po powrocie oczywiście będę kontynuować akcję, jeszcze trochę kasy zostało.
Wczoraj złożyłam w Kancelarii Prezydenta pismo w sprawie sterylizacji kotów wolno żyjących. Oficjalne i urzędowe. Moze coś odpowie, może coś się zmieni?
Wetka mówiła mi, ze kiedy zaproponowała steryli w UM - potraktowali ją jak kosmitkę, więc szanse są raczej skromne, żeby nie rzec znikome.