Święte prawo własności kota Kinga - Prawdziwego Dachowca

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sie 23, 2010 22:22 Re: Wrocław- piwnicznięta- od Jessi74:Kocie Podziemie- mojeTUTAJ

jessi74 pisze:
ossett pisze:Nie potrzebuję pomocy w łapaniu i DT, ale zapraszam na bazarek dla nich (niestety aktualnie mam 0 środków na ich odrobaczenie, odpchlenie, leczenie i sterylizację(niestety u wypróbowanych lekarzy nie można już strylizować na talony),


my zawozimy na sterylizację na talony do Med Wetu na Zachodnią, bardzo fachowo i czasami dorzucą coś od siebie, w ramach talonu na robaki , czy pchełki :oops:
to czekamy na bazarek


Pani Ania M.( tzw. azylek na Gądowie) też chwaliła ostatnio Med Wet gdzie też teraz sterylizuje. Ale tam robią cięcie brzuszne, a nie boczne. Te kotki to dzika dzicz nietknięta ludzka ręką i nie chcę ryzykować klatki zbryzganej krwią. Sterylizuje i kastruję w Doranie. Mam tam to zawsze ulgowo, ale nie za darmo jednak.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sie 23, 2010 22:28 Re: Wrocław- piwnicznięta- od Jessi74:Kocie Podziemie- mojeTUTAJ

jasne, każdy ma jakieś doświadczenia i swoją metodę :wink: absolutnie się tu nie będę spierać
moje znajome wyłapały sporo dzikiej dziczy z działek na Kozanowie i wszystkie koty robione były w Med wecie, i nigdy nic się nie działo :wink: i już psttt. nie piszę nic więcej. życzę aby się udało :ok: :ok: :ok:

jessi74

Avatar użytkownika
 
Posty: 14236
Od: Sob kwi 11, 2009 23:21
Lokalizacja: wro

Post » Wto sie 24, 2010 9:02 Re: Wrocław- piwnicznięta- od Jessi74:Kocie Podziemie- mojeTUTAJ

A propos sterylek to ja moją kicie sterylizowałam w Legwanie u doktora Włodarczyka. Oczywiście założyłam kaftan posterylkowy, który moja kicia obsikała już nastepnego dnia i który ją bardzo denerwował ale przecież może sobie ranę rozerwać. Musiałam ściągnąć kaftanik aby go wyprać i już go więcej nie założyła jak zobaczyłam tą mega wielką około 2 centymetrową ranę po sterylkową ;-) Nie wiem jednak która z przychodni doktora Włodarczyka została dopuszczona do sterylek bezdomnych kotek.

mawin

 
Posty: 3919
Od: Czw sie 09, 2007 9:55
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto sie 24, 2010 11:07 Re: Wrocław- piwnicznięta- od Jessi74:Kocie Podziemie- mojeTUTAJ

mawin pisze:A propos sterylek to ja moją kicie sterylizowałam w Legwanie u doktora Włodarczyka. Oczywiście założyłam kaftan posterylkowy, który moja kicia obsikała już nastepnego dnia i który ją bardzo denerwował ale przecież może sobie ranę rozerwać. Musiałam ściągnąć kaftanik aby go wyprać i już go więcej nie założyła jak zobaczyłam tą mega wielką około 2 centymetrową ranę po sterylkową ;-) Nie wiem jednak która z przychodni doktora Włodarczyka została dopuszczona do sterylek bezdomnych kotek.

W tym roku już żadna, z tego co wiem.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto sie 24, 2010 11:35 Re: Wrocław- piwnicznięta- od Jessi74:Kocie Podziemie- mojeTUTAJ

jessi74 pisze:jasne, każdy ma jakieś doświadczenia i swoją metodę :wink: absolutnie się tu nie będę spierać
moje znajome wyłapały sporo dzikiej dziczy z działek na Kozanowie i wszystkie koty robione były w Med wecie, i nigdy nic się nie działo :wink: i już psttt. nie piszę nic więcej. życzę aby się udało :ok: :ok: :ok:


Jessi, dzicz zdziczała to nie to samo co kot dzicz dzika od urodzenia, nawet łagodna.
Ludziom ( a nawet weterynarzom-boleśnie tego doświadczyłam)się często wydaje, ze mają do czynienia z kotem dzikim a to kot, który na pewno był jako kociak w domu. Ja tam ryzykować nie będę. W Doranie maja doświadczenie z prawdziwymi dzikusami i dużo mi już kotów robili. Widziałam już koty schodzące po sterylce osobom niezwykle doświadczonym w tym " biznesie" i wyrobiłam sobie na ten temat pewien pogląd.

Teraz niestety już drugi dzień próbuje złapać na wszelkie sposoby dzikie maleństwo
ok. 3 miesięcy, małego mamisynka, który jadł tylko przy mamie i chyba ma juz słaby apetyt. Siedzi to pod jednym samochodem to pod drugim to w krzakach i woła mamę.
Mama wczoraj jeszcze go pilnowała i szukała reszty chociaż ciągnęlo ja w świat chyba.
Dzisiaj też przybiegła po dachu, zobaczyła małego na podwórku i poleciała dalej.

Relacje świadków są różne -pan zbierający złom powiedział, że sąsiadka mu powiedziała, ze ktoś zadzwonił do schroniska i w sobotę przyjechali i je wyłapali.
W to wątpię. Po co im dzikie kotki? Mają i tak za dużo oswojonych.

Ale swoją drogą warto by informować ludzi jak kończą kociaki w schronisku-może by tak często nie dzwonili i nie prosili o wyłapywanie.

Pani i pan sprzątający te okolice twierdzą ,że widzieli je bawiące się na chodniku w poniedziałek o 8 rano. O 11 już ich nie było.

W sumie moja wina- spóźniłam się o 3-4 dni z ich łapaniem.

W piątek mamusia złapała im szczurka, w sobotę i niedzielę wszystkie już siedziały w krzakach i bawiły sią nim. A w poniedziałek zniknęły.

MuszĘ przemyśleć strategie łapania tego małego czarnego -mam nadzieję, ze przetrwa do wieczora bo w dzień nie mam szans.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto sie 24, 2010 14:23 Re: Wrocław- piwnicznięta- od Jessi74:Kocie Podziemie- mojeTUTAJ

smutna hisoria :-( mam nadzieję, że nic złego kociaków nie spotkało.
Osset mam nadzieję, że uda się złapać czarnuszka....

mawin

 
Posty: 3919
Od: Czw sie 09, 2007 9:55
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto sie 24, 2010 15:25 Re: Wrocław- piwnicznięta- od Jessi74:Kocie Podziemie- mojeTUTAJ

w Med Wecie też zazwyczaj cięcie jest "mega wielkie", bo około 2 cm :ok:
na sterylizacje bedomnych kotek odpłatnie nas nie stać, zresztą póki jest możliowść na talony w Medwecie, to nie ma problemu, zaczniemy się martwić jak się tam skończą talony... a to z tego co wiem już niebawem :evil:

jessi74

Avatar użytkownika
 
Posty: 14236
Od: Sob kwi 11, 2009 23:21
Lokalizacja: wro

Post » Wto sie 24, 2010 19:51 Re: Wrocław- piwnicznięta- od Jessi74:Kocie Podziemie- mojeTUTAJ

mawin pisze:smutna hisoria :-( mam nadzieję, że nic złego kociaków nie spotkało.
Osset mam nadzieję, że uda się złapać czarnuszka....


Mam go. Na kolację przyszedł King (kocur kontrolujący ten teren-były domowy chyba, ) i Kizia-Mizia (mama). Maluszek czekał przed brama. King jadł przed bramą, mama za bramą, a maluszka sama wpychałam za bramę bo byłam bez kontenerka i łapki i już nie zamierzałam go łapać dzisiaj tylko pilnować. A on sam się pchał przed bramę i jadł z Kingiem ( bez "dorosłych" nie chciał nic tknąć). Potem King odszedł majestatycznie, a mama pobiegła gdzieś. Ja sobie siadłam na krawężniku, a Mały sobe leżał . Chyba był juz wyczerpany. No to ja go złapłam-nie wyrywał się, tylko wołał mamę. Udało mi się donieść go do miejsca w którym miałam pojemnik.
Ale potem to naprawdę serce się krajało. Kizia -Mizia wróciła, upolowała wróbla i przez długi czas biegała z tym wróblem i szukała maluszka. To było okropne.
Mały dużo wypił wody i śpi. Jest ciepły. Mam nadzieję, że dożyje do rana, bo podejrzanie jest spokojny. Dawał się głaskać jak zasypiał.

One wszystkie strasznymi były pieszczochami i bardzo się kochały nawzajem. Niedawno z daleka wydawało się, że jakiś wielki kot na podwórzu leży -a to była ta czwórka przytulona do siebie i tworząca jakby kulę. Nawet jeżeli Kizia -Mizia szuka przygód to nie mogę uwierzyć, że zapomniała o 3 kociakach skoro tak troszczy się o tego jednego. Maziaste były trochę starsze i większe, ale drugi czarny był malutki....

To było widać jak Kizia-Mizia kochała bardzo maziaste-pewnie przypominały jej siostrę (kuzynkę?) z którą się wychowywała w piwnicy i która zginęła pod samochodem kilka tygodni temu. A teraz i one może zginęły tak jak ich matka. Łapałabym Kizię-Mizię, ale może ona wie gdzie jest pozostała trójka i jakoś się nimi opiekuje?
Dzikie koty wielokrotnie mnie zaskakiwały.
Ostatnio edytowano Wto sie 24, 2010 21:14 przez ossett, łącznie edytowano 1 raz

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto sie 24, 2010 20:02 Re: Wrocław- piwnicznięta- od Jessi74:Kocie Podziemie- mojeTUTAJ

jessi74 pisze:w Med Wecie też zazwyczaj cięcie jest "mega wielkie", bo około 2 cm :ok:
na sterylizacje bedomnych kotek odpłatnie nas nie stać, zresztą póki jest możliowść na talony w Medwecie, to nie ma problemu, zaczniemy się martwić jak się tam skończą talony... a to z tego co wiem już niebawem :evil:


To nie chodzi o kosmetykę, tylko o dostęp kotki do rany.

Mnie też na nic nie stać, więc akurat ten argument rozumiem.

Ciekawe dlaczego odebrano doświadczonym gabinetom możliwość sterylizacji na talony.

Sterylizacja kotki bezdomnej, a zwłaszcza dzikiej, która ma pozostać na wolności powinna być wykonana jeszcze lepiej niż domowej, bo nie ma możliwości jej potem pomóc. Tak uważam.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto sie 24, 2010 21:50 Re: Wrocław- moje piwniczęta z Trójkąta

przeszłam się tam wieczorkiem razem z Beatą, pod samochodami był maluszek burasio z białymi łapkami, biegał z kotką- matką, starszy dziczek -biało czarny i jeszcze jakiś mały śmigacz, no i czarny King też był....leżał na środku drogi i patrzył na nas.

jessi74

Avatar użytkownika
 
Posty: 14236
Od: Sob kwi 11, 2009 23:21
Lokalizacja: wro

Post » Wto sie 24, 2010 21:55 Re: Wrocław- moje piwniczęta z Trójkąta

a przed bramą biura w krzakach jakiś czarnuszek, taki troszkę starszy, ale nie wiem dokładnie, bo tam ciemno było. czyli chyba wszystkie jednak są. podsumowując, na pewno widziałyśmy trzy małe. bliżej nramy nr 4, pod autami, były bardzo głodne i zostawiłyśmy w krzakach jedzonko :oops:

jessi74

Avatar użytkownika
 
Posty: 14236
Od: Sob kwi 11, 2009 23:21
Lokalizacja: wro

Post » Wto sie 24, 2010 22:23 Re: Wrocław- moje piwniczęta z Trójkąta

ossett, przyjrzyj się proszę za dnia tej Kizi Mizi, według mnie to ta sama co na zdjeciu poniżej, tylko trochę zabiedzona
ona ma taki charakterystyczny pysio, trochę jak bardzo daleka kuzynka psa husky :mrgreen: ale wymysliłam :roll:

Obrazek
taka kocica zniknęła w maju , też z terenu bazy dawnego pks, ale od strony małachowskiego, sfotografowałam ją razem z maluchami i następnej nocy sobie poszła... obraziła się i może poczuła się zagrożona... o ile to ta sama....
po kocicy i maluchach ślad zaginął, przestała przychodzić na stołówkę do starszej pani.... to by się zgadzało, że sie przeniosła...
a to były jej maluszki, zdjęcie z 29 kwietnia br

Obrazek

jessi74

Avatar użytkownika
 
Posty: 14236
Od: Sob kwi 11, 2009 23:21
Lokalizacja: wro

Post » Wto sie 24, 2010 22:30 Re: Wrocław- moje piwniczęta z Trójkąta

a tutaj na zdjęciu razem z czarną koteczką, razem pilnowały maluszków burej, czarna urodziła swoje dzieci z maju, ukryła je w gruzach, na rozpoczetej budowie, dwa z nich kilkudniowe jeszcze żywe zabierałyśmy z gruzowiska, niestety nie przeżyły, to było w maju..............od maja starsza pani, dokaarmiająca koty próbowała kocicę złapać, wczoraj się udało, dzisiaj kocica ciachnięta, miała cztery płody......
cieszę się że tym razem zdążyliśmy zanim urodziła
:ok: Obrazek

jessi74

Avatar użytkownika
 
Posty: 14236
Od: Sob kwi 11, 2009 23:21
Lokalizacja: wro

Post » Wto sie 24, 2010 23:03 Re: Wrocław- moje piwniczęta z Trójkąta

jessi74 pisze:przeszłam się tam wieczorkiem razem z Beatą, pod samochodami był maluszek burasio z białymi łapkami, biegał z kotką- matką, starszy dziczek -biało czarny i jeszcze jakiś mały śmigacz, no i czarny King też był....leżał na środku drogi i patrzył na nas.


To był King niewątpliwie!
Buraska z białymi łapkami i jej pociechy z białymi łapkami bywają w "mojej" piwnicy. jednego znalazłam ostatnio martwego -nie wiadomo z jakiego powodu. Mama przychodzi też do jadalni na świeżym powietrzu. Ona jest straszliwie płochliwa. Zawsze z daleka się skrada. Chyba też pomieszkuje naprzeciw. Wywodzi sie jednak z naszej piwnicy chyba. Biało czarny to potomek wątłej trikolorki z przeciwka(pędzonej przez moje kotki od ich terytorium i jedzenia) i chyba Murzynka byłego domowego z rumowiska (ten sam pysio)co nie chciał być w domu-tam naprzeciw słabo karmią chyba, ale trudne jest do nich dojście. Jest też młody rudy.
Rudy był przyprowadzany na jedzenie do naszych kotek przez Kinga i one go tolerowały. Teraz Rudy i Biało-Czarny znaczą(!) teren Kinga, ale on to ma w nosie.
Ten śmigacz to nie wiem. Może jakiś maluch.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto sie 24, 2010 23:13 Re: Wrocław- moje piwniczęta z Trójkąta

jessi74 pisze:ossett, przyjrzyj się proszę za dnia tej Kizi Mizi, według mnie to ta sama co na zdjeciu poniżej, tylko trochę zabiedzona
ona ma taki charakterystyczny pysio, trochę jak bardzo daleka kuzynka psa husky :mrgreen: ale wymysliłam :roll:

Obrazek
taka kocica zniknęła w maju , też z terenu bazy dawnego pks, ale od strony małachowskiego, sfotografowałam ją razem z maluchami i następnej nocy sobie poszła... obraziła się i może poczuła się zagrożona... o ile to ta sama....
po kocicy i maluchach ślad zaginął, przestała przychodzić na stołówkę do starszej pani.... to by się zgadzało, że sie przeniosła...


Wąsy i mina tej kotki przypomina mi kotki z piwnicy, które zniknęły (jedna 4 lata temu a druga rok temu(było pp wtedy w piwnicy). ta ze skarpetkami też ma takie wąsy i minę. Ale to nie Kizia-Mizia. Kizia Mizia ma ok.1 roku. Ona, ta maziasta co zginęła i jeszcze czarny kocurek to są kocięta, które ukryły sie przede mną w piwnicy tak ,ze nie wiedziałam o ich istnieniu w ogóle. Objawiły się jak miały ok. 6 miesięcy.
Kizia Mizia jest malutka, drobniutka i czarna, ale to kotka-bohater!
Koty sie nie obrażają. One po prostu giną. W różny sposób.
Ale faktem jest, że nie lubią jak ktoś im się wtrąca do kociaków.
Kociaki mogłaby wynieść, ale wróciłaby po jedzenie prędzej czy później.
One się najadają, a potem wymiotują jedzenie dla dzieci!
Ostatnio edytowano Pt sie 27, 2010 5:32 przez ossett, łącznie edytowano 2 razy

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: egw, puszatek i 83 gości