Kiedy wzięłam pierwszą kotkę po miesiącu zdecydowaliśmy się wziąć kocurka. Po 3 dniach uaktywnił się u niego koci katar. Leczyliśmy go jak moglśmy, flaki wypruwaliśmy, żeby Peszek przeżył. Dodatkowo nasza kotka też się rozchorowała... Kroplówki i zastrzyki 2 razy dziennie bo kocio nie jadł... Po dwóch tygodniach walki podjeliśmy ciężką decyzję, że chcemy ulżyć mu w cierpieniach, bo był już wykończony... O naszą koteczkę walczyliśmy jeszcze dobre 3 miesiące... Ale nie zadzwoniłam do Pani skąd ją wzięłam i nie powiedziałam: "Dała mi Pani dwa koty, jeden był chory, już go nie ma, ale nich drugiego Pani zabierze..."
Uważam, że wzięłaś na siebie odpowiedzialność za żywe stworzenie, nie wgłębiając się w fakt, że Layla jest kotem niejako specjalnej troski, bo jest niewidoma. I teraz przez to, że ktoś cię uraził, a z drugim kotkiem się cos stało [*] ty się na Layke za przeproszeniem wypinasz... Weź się w garść i pomyśl jaką krzywdę wyrządzasz młodziutkiej jeszcze koteńce która tak wiele już w swoim życiu przeszła...




