MIAŁA MIEĆ DOM-DOSTAŁA PODWÓRKO-Łodzian proszę o pomoc!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw maja 06, 2010 20:33 Re: MIAŁA MIEĆ DOM-DOSTAŁA PODWÓRKO-KOCIA MAMO ODDAJ TIKĘ!!cz.II

ja kiedyś bez wdawania się w szczegóły powiedziałam zbolałym głosem, że mam szpital w domu. Chodziło o Miluśkę z gilem :mrgreen:
a teraz wszystko będę zwalać na Zośkę :smokin:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Czw maja 06, 2010 22:12 Re: MIAŁA MIEĆ DOM-DOSTAŁA PODWÓRKO-KOCIA MAMO ODDAJ TIKĘ!!cz.II

Podczytuje po cichutku, powodzenia w akcji odbicia kotek :ok: :ok: :ok: :ok:
"Nie nowina, że głupi mądrego przegadał; Kontent więc, iż uczony nic nie odpowiadał, tym bardziej jeszcze krzyczeć przeraźliwie począł; Na koniec, rzekł mądry, by nie być w odpowiedzi dłużny:
Wiesz, dlaczego dzwon głośny? Bo wewnątrz próżny."
(z I.Krasickiego)

meggi 2

 
Posty: 8744
Od: Sob lip 07, 2007 21:16
Lokalizacja: Warszawa-Wola

Post » Czw maja 06, 2010 22:34 Re: MIAŁA MIEĆ DOM-DOSTAŁA PODWÓRKO-KOCIA MAMO ODDAJ TIKĘ!!cz.II

Ja też kiedyś się zwalniałam i wzięłam nieplanowany urlop bo powiedziałam,że mam chorą osobę w domu po operacji i to była prawda tylko osoba miała cztery łapki i ogonek(ale tego już nie mówiłam :mrgreen: )
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

iwonac

 
Posty: 2188
Od: Śro sty 25, 2006 12:53
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw maja 06, 2010 22:47 Re: MIAŁA MIEĆ DOM-DOSTAŁA PODWÓRKO-KOCIA MAMO ODDAJ TIKĘ!!cz.II

Jak jeszcze pracowałam w Wawie, a moja ukochana bokserka zachorowała i to bardzo poważnie, jak zadzwoniłam do firmy, że nie przyjdę i w ogóle nie wiem kiedy przyjdę, to podobno miałam taki głos, że dwa dni bali się do mnie zadzwonić i zapytać co się stało 8)
Przyszłam jak się polepszyło, zbolałym głosem powiedziałam, że nie chcę na ten temat rozmawiać. Nawet wniosku urlopowego nie wypisywałam :mrgreen:

Dulencja

 
Posty: 4195
Od: Śro maja 27, 2009 13:44
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt maja 07, 2010 0:04 Re: MIAŁA MIEĆ DOM-DOSTAŁA PODWÓRKO-KOCIA MAMO ODDAJ TIKĘ!!cz.II

Zaznaczam i trzymam :ok: :ok: :ok: :ok:
ObrazekObrazekObrazek

phantasmagori

 
Posty: 10171
Od: Czw sty 08, 2009 21:22
Lokalizacja: Katowice

Post » Pt maja 07, 2010 1:09 Re: MIAŁA MIEĆ DOM-DOSTAŁA PODWÓRKO-KOCIA MAMO ODDAJ TIKĘ!!cz.II

Wydaje mi się jednak, że Kocia Mama pomogła ogromnej ilości kotom.
Z tego co tu przeczytałam to oczywiście popełniła błąd w przypadku Tiki, że nie skonsultowała swojej decyzji o wypuszczeniu kotki z przedstawicielami schroniska w Koninie, skąd Tika przyjechała na leczenie.

Różnice w podejściu do kwestii wypuszczania bądź niewypuszczania kotów na wolność wynikają z różnic w zakresie działalności tych dwóch "instytucji". Do schroniska zwierzęta się przynosi aby tam pozostały (w niektórych schroniskach tylko nieliczne z nich otrzymują domy stałe, a wiele z nich przez wiele lat [7-8] egzystuje tam aż do śmierci), natomiast Kocia Mama zbiera chore zwierzęta z ulic i podwórek, leczy je i sterylizuje, a nie mając możliwości znalezienia dla wszystkich tych kotów domów stałych (licząc w setkach sztuk), wypuszcza je podleczone i podkarmione z powrotem do ich miejsc bytowania. Oczywiście w przypadku Tiki popełniła błąd, wydaje mi się -niejako "z rozpędu" wynikającego z charakteru działalności tej fundacji. Niewątpliwie szkoda, że nie potrafi tego przyznać i spróbować naprawić sytuację. Ale może to wynikać z ogólnej wrogości jaka tu się objawiła w stosunku do KM. Mam wrażenie, że odzyskiwanie kotki polubownie nie zupełnie było polubowne a być może było nacechowane agresją i wrogością.

To, że KM ma inne podejście do kwestii pomocy bezdomnym zwierzętom od wypowiadających się tu forumowiczów, nie znaczy że nie pomaga tym setkom zwierząt. Szkoda, że w takim kierunku cała ta sprawa się rozwinęła -stawianiu na ostrzu noża. Bo na początku było bardzo przyjaźnie i panowała wzajemna akceptacja podjętych działań -ale trwało to tylko 6 stron wątku Tiki założonego przez "Kocią Mamę": http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=106807&hilit=Tika&start=75

Abewuzet

 
Posty: 16
Od: Śro mar 03, 2010 20:35

Post » Pt maja 07, 2010 2:38 Re: MIAŁA MIEĆ DOM-DOSTAŁA PODWÓRKO-KOCIA MAMO ODDAJ TIKĘ!!cz.II

Abewuzet pisze:Wydaje mi się jednak, że Kocia Mama pomogła ogromnej ilości kotom.
Z tego co tu przeczytałam to oczywiście popełniła błąd w przypadku Tiki, że nie skonsultowała swojej decyzji o wypuszczeniu kotki z przedstawicielami schroniska w Koninie, skąd Tika przyjechała na leczenie.

Różnice w podejściu do kwestii wypuszczania bądź niewypuszczania kotów na wolność wynikają z różnic w zakresie działalności tych dwóch "instytucji". Do schroniska zwierzęta się przynosi aby tam pozostały (w niektórych schroniskach tylko nieliczne z nich otrzymują domy stałe, a wiele z nich przez wiele lat [7-8] egzystuje tam aż do śmierci), natomiast Kocia Mama zbiera chore zwierzęta z ulic i podwórek, leczy je i sterylizuje, a nie mając możliwości znalezienia dla wszystkich tych kotów domów stałych (licząc w setkach sztuk), wypuszcza je podleczone i podkarmione z powrotem do ich miejsc bytowania. Oczywiście w przypadku Tiki popełniła błąd, wydaje mi się -niejako "z rozpędu" wynikającego z charakteru działalności tej fundacji. Niewątpliwie szkoda, że nie potrafi tego przyznać i spróbować naprawić sytuację. Ale może to wynikać z ogólnej wrogości jaka tu się objawiła w stosunku do KM. Mam wrażenie, że odzyskiwanie kotki polubownie nie zupełnie było polubowne a być może było nacechowane agresją i wrogością.

To, że KM ma inne podejście do kwestii pomocy bezdomnym zwierzętom od wypowiadających się tu forumowiczów, nie znaczy że nie pomaga tym setkom zwierząt. Szkoda, że w takim kierunku cała ta sprawa się rozwinęła -stawianiu na ostrzu noża.


Zastanawia mnie ta "inność" podejścia. Czy etyka, moralność i sumienie mogą być inne w zależności od okoliczności? Wiem (życie mnie boleśnie nauczyło), że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, ale pewne podstawy chyba każdy zna, a przynajmniej znać powinien. Tym bardziej od fundacji, która chwali się swym wielkim sercem i ogromem pomocy wymagałabym (wymagam) posiadania i przestrzegania podstawowych zasad moralnych.
Dla mnie wypuszczenie JEDNEGO kota, który wypuszczony być nie powinien, późniejsze podejście do sprawy oznaczają, ze KM nie pomaga kotom. Bo czy masz pewność, że taka sytuacja jest tylko pojedynczym incydentem? Czy pewnym schematem działania?
Czy lub ile kotów znalazło się w takiej sytuacji?

Korzystam czasem z usług taxi, zazwyczaj tej samej korporacji. Czy skoro zawsze daję napiwek kierowcy, to mogę następnym razem nie zapłacić wcale? No przecież płaciłam więcej, nie?
Odpowiedź brzmi: nie. Bo to będzie inny kierowca, inny kurs, tak jak jeden kot, to jeden konkretny kot i skoro nie można pomóc wszystkim trzeba pomagać takim konkretnym kotom. Zwłaszcza jak człowiek się podejmie odpowiedzialności za tego konkretnego kota.

Zawsze mnie zastanawia takie podejście...

Aaa i jeszcze jedno, a propos tych "forumowiczów" złych i niedobrych co to piętnują biedną Izę i jej super fundację - Ci forumowicze przynajmniej nie kreaują się na "Bóg wie co to ja nie jestem" i nie twierdzą, że mają wyłączność na prawdę.

I takie przesłanie do osób skłaniających się ku teorii błędu: "Błądzić jest rzeczą ludzką, trwać w błędzie - głupotą." Więc jeśli to był błąd, to niechęć pomocy przy jego naprawianiu jest głupotą, a głupota jest moim zdaniem równie szkodliwa jak radioaktywność, tsunami, wąglik i cała reszta razem wzięta.
Etyka szacunku dla życia nakazuje nam wszystkim poszukiwać sposobności, by za tyle zła, wyrządzonego zwierzętom przez ludzi, pośpieszyć im z jakąkolwiek pomocą. Albert Schweitzer
Jeśli komuś zalegam z płatnością, bądź wysyłką proszę o pw.
Rózne różności.

hydra_pl

 
Posty: 3466
Od: Nie cze 08, 2008 8:16
Lokalizacja: to ja wiem że w Łodzi, ale na jakim morzu?

Post » Pt maja 07, 2010 3:14 Re: MIAŁA MIEĆ DOM-DOSTAŁA PODWÓRKO-KOCIA MAMO ODDAJ TIKĘ!!cz.II

Co do pytania o "inność podejścia" zacytuję to co napisałam w poprzednim moim poscie:
Różnice w podejściu do kwestii wypuszczania bądź niewypuszczania kotów na wolność wynikają z różnic w zakresie działalności tych dwóch "instytucji". Do schroniska zwierzęta się przynosi aby tam pozostały (w niektórych schroniskach tylko nieliczne z nich otrzymują domy stałe, a wiele z nich przez wiele lat [7-8] egzystuje tam aż do śmierci), natomiast Kocia Mama zbiera chore zwierzęta z ulic i podwórek, leczy je i sterylizuje, a nie mając możliwości znalezienia dla wszystkich tych kotów domów stałych (licząc w setkach sztuk), wypuszcza je podleczone i podkarmione z powrotem do ich miejsc bytowania.

Mnie działalność "Kociej Mamy" zawsze kojarzyła się z łapaniem, leczeniem, sterylizowaniem i wypuszczaniem z powrotem w miejsce bytowania tak podleczonych kotów. To, że ta fundacja zgodziła się pomóc schronisku w Koninie, które nie było w stanie wyleczyć Tiki z choroby oczu, było jak rozumiem nietypową sytuacją dla tej fundacji. Być może fundacja nie powinna się na to zgodzić, bo zakres jej działalności dotyczy wolno-chodzących kotów bezdomnych. Ale....chciała pomóc. Niestety z Tiką postąpiono schematycznie, czyli tak jak było to przyjęte w przypadku wyłapywanych przez fundację kotów bezdomnych -po wyleczeniu wypuszczono (w tym przypadku tzw.wolność kontrolowana).

Poprzedni mój post napisałam bo uważam, że błędem jest taka skrajna agresja (wręcz opluwanie) w stosunku do fundacji, która jednak pomogła setkom kociastych.
Nie znaczy to, że w przypadku Tiki fundacja nie popełniła błędu. Lecz takie "opluwanie" na pewno nie pomaga rozwiązać tej sytuacji.
Błąd we wzajemnych kontaktach z fundacją zapewne został popełniony gdzieś na początku rozmów w sprawie odzyskania Tiki i wzajemna niechęć prawdopodobnie narastała. (Nie znaczy to, że KM dobrze postępuje nie oddając Tiki.)

Abewuzet

 
Posty: 16
Od: Śro mar 03, 2010 20:35

Post » Pt maja 07, 2010 6:35 Re: MIAŁA MIEĆ DOM-DOSTAŁA PODWÓRKO-KOCIA MAMO ODDAJ TIKĘ!!cz.II

Abewuzet pisze:Co do pytania o "inność podejścia" zacytuję to co napisałam w poprzednim moim poscie:
Różnice w podejściu do kwestii wypuszczania bądź niewypuszczania kotów na wolność wynikają z różnic w zakresie działalności tych dwóch "instytucji". Do schroniska zwierzęta się przynosi aby tam pozostały (w niektórych schroniskach tylko nieliczne z nich otrzymują domy stałe, a wiele z nich przez wiele lat [7-8] egzystuje tam aż do śmierci), natomiast Kocia Mama zbiera chore zwierzęta z ulic i podwórek, leczy je i sterylizuje, a nie mając możliwości znalezienia dla wszystkich tych kotów domów stałych (licząc w setkach sztuk), wypuszcza je podleczone i podkarmione z powrotem do ich miejsc bytowania.

Mnie działalność "Kociej Mamy" zawsze kojarzyła się z łapaniem, leczeniem, sterylizowaniem i wypuszczaniem z powrotem w miejsce bytowania tak podleczonych kotów. To, że ta fundacja zgodziła się pomóc schronisku w Koninie, które nie było w stanie wyleczyć Tiki z choroby oczu, było jak rozumiem nietypową sytuacją dla tej fundacji. Być może fundacja nie powinna się na to zgodzić, bo zakres jej działalności dotyczy wolno-chodzących kotów bezdomnych. Ale....chciała pomóc. Niestety z Tiką postąpiono schematycznie, czyli tak jak było to przyjęte w przypadku wyłapywanych przez fundację kotów bezdomnych -po wyleczeniu wypuszczono (w tym przypadku tzw.wolność kontrolowana).

Poprzedni mój post napisałam bo uważam, że błędem jest taka skrajna agresja (wręcz opluwanie) w stosunku do fundacji, która jednak pomogła setkom kociastych.
Nie znaczy to, że w przypadku Tiki fundacja nie popełniła błędu. Lecz takie "opluwanie" na pewno nie pomaga rozwiązać tej sytuacji.
Błąd we wzajemnych kontaktach z fundacją zapewne został popełniony gdzieś na początku rozmów w sprawie odzyskania Tiki i wzajemna niechęć prawdopodobnie narastała. (Nie znaczy to, że KM dobrze postępuje nie oddając Tiki.)


Co wg Ciebie oznacza kontrolowana wolność?
Błąd w kontaktach rozumiem, ze leży tylko po stronie agresywnych forumowiczy? KM zachowała się jak mniemam nienagannie?

Poproszę o definicję "błędu". Skoro fundacja popełniła "błąd" z Tiką, to ja się pytam jaka jest Twoja definicja błędu? I nie czepiam się, chcę wiedzieć, by móc rzeczowo odpowiadać na Twoje argumenty.


Ja nie łapę, nie wypuszczam, z dzikami nie mam do czynienia. Ale mam pytanie do doświadczonych łapaczy.
Łapiecie kota/kotkę w niebezpiecznym miejscu, sterylizujecie, leczycie w razie potrzeby, potem kota/kotkę wypuszczacie. I tu moje pytanie: wypuszczacie w tym samym miejscu? Miejscu, które jest niebezpieczne? Czy gdzieś indziej? Jak wygląda taka procedura? Ja nie wiem, nie mam takiej wiedzy, takiego doświadczenia. Dlatego pytam.

Kolejną nierozerwalnie związaną z całą tą sytuacją jest pojęcie POCZUCIA ODPOWIEDZIALNOŚCI. Pojęcie to posiada defincję, dobrze wyjaśniającą jego znaczenie.

Podam przykład. Siebie samą. Nie jestem ideałem, ba do takiego mi baaardzo daleko, ale poczucie odpowiedzialności mam. Zwłaszcza za istoty, którym ŚWIADOMIE zaoferowałam opiekę.
Z poczucia odpowiedzialności wynika u mnie to, że z kotami jeżdżę przez kawał miasta do weta, a nie do tego pod nosem, żeby było lepiej, z tego wynika regularne badanie zdrowia fizycznego kotów, z tego wynika to, że moje koty nie jedzą badziewnych karm, tylko te lepsze, ja się mogę żywić żarciem z Biedronki, ale koty pod moją opieką nie (zarówno rezydenci jak i tymczasy).

Z tego poczucia odpowiedzialności wynika również to, że moje koty są szczepione regularnie. W związku z tym, abstrahując od sytuacji z Tiką nie rozumiem jak można nie zaszczepić kota, który do nas trafia i nie ma przeciwskazań medycznych, a tym bardziej takiego, którego komuś mam wydać (dochodzi stres). Dla jego, tego kota dobra. Z mojego poczucia odpowiedzialności.
Prawie każdy kot, który do mnie trafił miał przeciwskazania* do szczepienia, w momencie, jeśli/gdy stan kota poprawiał się i można było kota zaszczepić spadał mi kamień z serca. To była ulga. A po drugim szczepieniu u kociaka spadał kolejny kamień. Wystarczy minimalne pojęcie o kk i pp, żeby rozumieć moją ulgę.
Przeciwskazania* - żeby nie było, to były prawdziwe medyczne przeciwskazania, a nie moje widzimisia:
- kk, nadkażenia bakteryjne, zarobaczenie (pasożyty i pierwotniaki), osłabienie organizmu i niedowaga, antybiotykoterapia
- kk, nadkażenia bakteryjne, osłabienie organizmu, nawracająca gorączka trudna do zbicia, antybiotykoterapia
- niewydolność nerek
- osłabienie, wychudzenie, ostatnie stadium białaczki szpikowej, objawy neurlogiczne
- długotrawały proces diagnostyczny, choroba autoagresywna, konieczność terapii sterydami, przeciwskazanie do szczepienia i podnoszenia odporności.

Powiem tak. Ciężko mi się żyję z myślą ile kotów cierpi, ale ja pomagam tak jak umiem i tak jak mogę. I staram się by ta pomoc skierowana do konkretnego kota była dla niego jak najlepsza. Twoje uzasadnienie "setki uratowanych kotów" pozwala usprawiedliwić przekładanie ilości pomocy nad jej jakością.

Nie odnajduję się w takiej moralności, czy to pora umierać?

Wiem, karmię trolla, ale nie zdzierżam, kto mnie zna ten wie, żem choleryk.

BTW, fajne takie byty internetowe, co to dwa z trzech pierwszych trzech postów piszą w temacie kontrowersyjnym, jakoś mnie zawsze rozbawiają.

A i jeszcze co ważne i napisane w tym temacie wiele razy. Na Tikę czekał i czeka dom stały, to nie był kot, dla którego nie można było takie domu znaleźć.
Etyka szacunku dla życia nakazuje nam wszystkim poszukiwać sposobności, by za tyle zła, wyrządzonego zwierzętom przez ludzi, pośpieszyć im z jakąkolwiek pomocą. Albert Schweitzer
Jeśli komuś zalegam z płatnością, bądź wysyłką proszę o pw.
Rózne różności.

hydra_pl

 
Posty: 3466
Od: Nie cze 08, 2008 8:16
Lokalizacja: to ja wiem że w Łodzi, ale na jakim morzu?

Post » Pt maja 07, 2010 6:39 Re: MIAŁA MIEĆ DOM-DOSTAŁA PODWÓRKO-KOCIA MAMO ODDAJ TIKĘ!!cz.II

ABEWUZET

cytuję Ci fragment wypowiedzi autorstwa Kociej Mamy


"Oczywiście jej dotychczasowe życie można zmienić na lepsze, ale pod warunkiem, że okaże jej się dużo miłości, ciepła i poświęcenia, a przede wszystkim da czas na oswojenie się. Z doświadczenia wiemy, że takim właśnie kotom, zaufanie do człowieka przychodzi z czasem, ale szybciej zaczyna przekonywać się do człowieka właśnie w nowym domu, gdy jest sam i wie, że ktoś poświęca mu uwagę i czas, wie, że jest w centrum zainteresowania. Tika ma stały problem z oczami, ponieważ nie dała wykonywać przy sobie wykonać większości zabiegów."

Przeczytaj uważnie i powiedz - naprawdę kwestią pomyłki było wypuszczenie Tiki?
Nigdy w życiu konińskie schronisko nie zgodziło by się na taka pomoc gdyby było wiadomo że tak się skończy.

A w ogóle to wróć do pierwszej strony bo już mi się nie chce wyjaśniać ile było telefonów, rozmów by załatwić to polubownie, a agresja wtedy była wyłącznie ze strony pani Izy.
Obrazek

Wolność, kocham i rozumiem. Wolności oddać nie umiem.(Chłopcy z Placu Broni)

MISIA- 1.06.2002 - 13.12.2012. Skarbie, gadułeczko moja. Bardzo mi Ciebie brak.
MIKITKA - 03.2002 - 13.07.2015. Tak bardzo mi żal.
FELUTEK - 03.2002 - 11.10.2015. Najcudowniejszy kot terapeutyczny.
OKRUNIA - 09.2002 - 16.08.2018. Śpij, skarbie kochany.
GACEK - 03.2014 - 22.06.2019. Wierny i mądry Przyjaciel.
TYGRYNIA - 05.2002 - 16.12.2020 .Maleńki koto-piesek.

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=153652 sprawdź zanim oddasz kota!

Ja-Ba

 
Posty: 9574
Od: Pt lis 07, 2008 23:23

Post » Pt maja 07, 2010 6:45 Re: MIAŁA MIEĆ DOM-DOSTAŁA PODWÓRKO-KOCIA MAMO ODDAJ TIKĘ!!CZII

Femka pisze:zaznaczyłam.
Na wszelki wypadek, gdybym pojawiała się rzadko w ciągu dnia, a była potrzebna, mój numer telefonu ma Ja-Ba.
Nie wycofuję się z soboty, jak najbardziej koszulki pożądam i będę na wystawie.
Aha, mam wrażenie, że tuż przed wystawą mogą się zacząć pojawiać całkiem nowe użytkowniczki, które obecność na forum zaczną od zajrzenia i wpisania się tutaj.


Femka możesz teraz sobie spokojnie zanucić: "ja wiedziałam, że tak będzie"... :lol:
ObrazekObrazek
Obrazek

kasiakom

 
Posty: 5637
Od: Śro maja 03, 2006 20:55
Lokalizacja: Turek

Post » Pt maja 07, 2010 6:53 Re: MIAŁA MIEĆ DOM-DOSTAŁA PODWÓRKO-KOCIA MAMO ODDAJ TIKĘ!!CZII

kasiakom pisze:
Femka pisze:zaznaczyłam.
Na wszelki wypadek, gdybym pojawiała się rzadko w ciągu dnia, a była potrzebna, mój numer telefonu ma Ja-Ba.
Nie wycofuję się z soboty, jak najbardziej koszulki pożądam i będę na wystawie.
Aha, mam wrażenie, że tuż przed wystawą mogą się zacząć pojawiać całkiem nowe użytkowniczki, które obecność na forum zaczną od zajrzenia i wpisania się tutaj.


Femka możesz teraz sobie spokojnie zanucić: "ja wiedziałam, że tak będzie"... :lol:


Bo Femci szklana kula działa bez zarzutu :mrgreen:
Serwisowana była ponoć 8)
Etyka szacunku dla życia nakazuje nam wszystkim poszukiwać sposobności, by za tyle zła, wyrządzonego zwierzętom przez ludzi, pośpieszyć im z jakąkolwiek pomocą. Albert Schweitzer
Jeśli komuś zalegam z płatnością, bądź wysyłką proszę o pw.
Rózne różności.

hydra_pl

 
Posty: 3466
Od: Nie cze 08, 2008 8:16
Lokalizacja: to ja wiem że w Łodzi, ale na jakim morzu?

Post » Pt maja 07, 2010 7:01 Re: MIAŁA MIEĆ DOM-DOSTAŁA PODWÓRKO-KOCIA MAMO ODDAJ TIKĘ!!cz.II

to ja niezmiennie kciuki stawiam, za powodzenie zamachu stanu no i za koteczki :ok: :ok: :ok:
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pt maja 07, 2010 9:02 Re: MIAŁA MIEĆ DOM-DOSTAŁA PODWÓRKO-KOCIA MAMO ODDAJ TIKĘ!!cz.II

Jestem z Wami.
Podniosę temat, bo spadł okropnie.

Trzymam kciuki za akcje weekendową (i czekam na relacje), ale przede wszystkim za Tikę i Spację.
Znajdźcie się w końcu futerka, proszę :crying: :crying: :crying: W Krakowie paskudna pogoda od "długiego weekendu", mam nadzieję, że chociaż u Was troszkę lepiej :(
...czekam na wiatr, co rozgoni ciemne, skłębione zasłony...
ObrazekObrazek

Bast

 
Posty: 3173
Od: Śro sie 17, 2005 15:18
Lokalizacja: Kraków - Borek F.

Post » Pt maja 07, 2010 9:22 Re: MIAŁA MIEĆ DOM-DOSTAŁA PODWÓRKO-KOCIA MAMO ODDAJ TIKĘ!!cz.II

w Łodzi wczoraj było okropnie!!
Zimno i lało....biedne koty..... :(
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], Google Adsense [Bot], kasiek1510, lucjan123, Sillka i 77 gości