Gaja na kolanach. Widok bardzo rzadki. Było mruczenie, ale i początkowo dudnienie ogonem o krzesło.
W rękawiczkach- żeby ręce były całe, bo z Gajki ciut humorzasta nieśmiałka.
I teraz pewno do wieczora będzie pod łóżkiem leżeć, wciśnięta w kąt.
Podziwiać tylko z daleko, i o ile... bo zbyt częstym gościem na otwartej przestrzeni to narazie nie jest.
Chyba zmiana otoczenia trochę źle na nią wpłynęła- bo dziczy i to bardzo, choć niby na kolanach siedzi




Gajka, albo pod łóżkiem, albo za szafką. Co jakiś czas tylko wychyla się i rozgląda, ale na widok ludzi zwiewa w podskokach
Ale mruczenie było, głaskanie też- to się liczy. W schronisku dawała się głaskać, tylko- tak jak teraz u nas- ciężko ją złapać, oj ciężko

Kociaro82, ale to przecież nie o kolor chodzi. Owszem, najwięcej u nas pingwinów było, ale w sumie za sprawą przypadku.
Ano, fakt burego kota jeszcze nie miałyśmy, jedynie buro-białą Lenkę (naszą ukochaną Lenkę).
Co to Brinki- niestety nie mogłyśmy wziąć dwóch siostrzyczek, z resztą Brina chyba jest trudnym kotem- wróciła z adopcji z powodu agresji i niekuwetkowania....
Tylko ta świadomość, że ona sama tam, bez siostry...Gaja cudna jest, nieeee....? taka drobniutka, śliczna, jak taka laleczka...