Buro-biało-bure szczęście

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Pon mar 22, 2010 21:30 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

Ja od 3 dni też tak mam - mój nowy tymczas Zuzia nie toleruje innych kotów, boi się ich i syczy na nie. I znowu izolacja, zamknieta łazienka, dodatkowy czas (którego zawsze mało) potrzebny na posiedzenie z izolowanym kotem... Ojej, naprawdę, zgodne stado kotów to szczęscie, które doceniamy, jak się zaczyna potrzeba izolacji!
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 71063
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 22, 2010 21:36 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

ech Jolu, ile ja bym dała za syczenie ;). Ale to prawda. Tak to już jest, że najłatwiej docenić coś co się właśnie straciło :(. Kciuki za tymczasię :ok:
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 23, 2010 20:08 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

Patrze sobie na wasz nostalgiczny banerek i tak mi się jakoś "proroczo" pomyslało "Czy wrócą? No pewnie!" Muszą wrócić! :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 71063
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 23, 2010 20:35 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

Byliśmy dziś u pana doktora. Po analizie rozkładu mieszkania zdecydowaliśmy o zamianie. Znaczy Bonifacy do salonu/pokoju dziennego a Antoś dostaje resztę mieszkania. Poza minusem technicznym, który mam nadzieję jakoś dopracujemy (trudniej dopilnować aby Bonifacy się nie wyślizgnął) ma to kilka plusów. Otóż to Bonifacy jest agresorem. A władając całością mieszkania w niemal nie naruszonym składzie (bo wszystkie dotychczasowe m-ca kuwety, karmienia i pieszczot łóżkowych on miał) nie uspokoił się a może nawet utwierdzał w posiadaniu mieszkania. Więc może jest szansa że troszkę spuści z tonu... Zrobił się strasznie przytulasty. Aż nadmiernie. Nie o to chodzi, że to niemiłe, wprost przeciwnie. Ale może niezdrowe w tej sytuacji. Jak tylko wejdę do Antka - płacze, jak wyjdę - od razu leci na mizianki. Jak tylko gdzieś siadam - bach na kolana, jak się schylę - na plecy, jak kucnę-też na kolana. W łóżku od razu się na nas kładzie. Aż taki nigdy nie był. W kuchni też nie do opanowania. Po blatach nigdy nie łaził. Zdarzało mu się wskoczyć z rozpędu albo jak my nie patrzyliśmy. Ale teraz to cały czas go ściągamy a on znowu. Leki nie zwiększają łaknienia, on po prostu tak ma. Z rozmowy z wetem wyszło, że on się może czuje panem. I dostaje to co chce. Chce miziaki - ma miziaki. Cała uwaga na nim skupiona. Więc jak tak będzie panem i władcą i jeszcze nas zagarnie to będzie mu ciężko Antka zaakceptować :(. Więc zrobiliśmy zamianę. Zobaczymy czy przyniesie to jakiś skutek poza tym, że płacze na pewno będą się rozchodzić pod drzwiami, skrobanie itp. Bonifacy jest bardziej przytulasty z założenia a teraz tym bardziej, więc nie wiem jak to zniesie :roll:. Na razie nerwowo zwiedza pokój, w którym przyjdzie spędzić mu najbliższych kilka tygodni :(. Jest nabuzowany. Oby to było jakieś rozwiązanie na utemperowanie go...

Jolu w książce te koty się nie dogadały. Pani w domu z ogrodem postanowiła żyć w podzielonym mieszkaniu :(.
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 23, 2010 21:09 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

ech, rany ... :(.
a jak Antoś znosi tę sytuację ?
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 23, 2010 21:21 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

Antosiek jest kochany i spokojny jak na to wszystko. Żal nam go bardzo, bo w sumie w niczym nie zawinił a na izolacji też cierpi. W sumie to i Bonifcio też nie zawinił tylko nie wiem, może nasz brak doświadczenia (wizyta kotki) w połączeniu z czymś czego nie dało się przewidzieć (tak silne uczucia do małych). Kurcze, nie mogę sobie darować, ale żadne wcześniejsze zachowania nie dały nam powodu przypuszczać, że cokolwiek może być nie tak :(.

Antoś wydaje się zachowywać normalnie. Jest bardziej stęskniony nas. Codziennie rano, po tym jak dostanie jedzonko, to przychodzę się jeszcze przywitać przed wyjściem. Rzuca się wtedy na czułości jak oszalały :love:. Widać, że mu nas brakuje :cry:. W ciągu dnia jest już "normalniej". Spaliśmy w nocy "w jego części" w sobotę, ale przyszedł tylko nad ranem na przytulenie, jak dawniej. Troszkę mnie to uspokoiło. Choć pozwala sobie głaskać brzuszek i wszystkie cętki policzyć co kiedyś było nie do pomyślenia. Pozwala nam na więcej, dłużej się przytula. Pewnie rekompensuje sobie to, że ma nas tak mało :(. Grucha czasem tak słodko, ale w tym pokoju, sam - to pobiegać tak smutniej :(. Bonifcio też się nawet raz w przedpokoju rozpędził, ale zaraz mu przeszło. Generalnie to smutek i żal. Tak było fajnie, a teraz? 2 jedynaki :cry:
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 23, 2010 22:13 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

Oj...to właśnie ta sytuacja, której najbardziej się bałam przy dokoceniu... Jak koty syczą albo obojętnie się mijają, to w sumie jest ok, ale nie mam pojęcia co poradzić na agresję :roll: Z TŻem raz się zastanawialiśmy nad wyjściem z takiej sytuacji (abstrakcyjnie) i wpadliśmy na genialny :wink: pomysł. Nie wiem na ile to realne, ale może wzięcie kotów na spacer na smyczkach pomoże? Oba będą w nieznanym środowisku, więc teoretycznie powinny zacząć się wspierać. Ale to tylko filozofowanie, więc nie wiem, na ile ma sens :D

Tiramisu

 
Posty: 32
Od: Pon mar 01, 2010 19:22
Lokalizacja: Posnania

Post » Wto mar 23, 2010 23:11 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

Tak, Gosiu, pamietam, że te koty się nie dogadały, ale koty z forumowego watku dogadały się na pewno i tak będzie z waszymi chłopakami, zobaczysz!
Może dobrze, że im zamieniliscie lokum, to może byc ważne dla Bonifacego!
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 71063
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro mar 24, 2010 7:46 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

pewnie jak inne metody zawiodą to będziemy jeszcze próbować różnych sposobów, chociaż nie wiem już co mogłoby być dobre i nie stresujące dodatkowo zbyt mocno. Bo i strach może wywołać agresję. Ale dzięki Tiramisu :). Każda podpowiedź jest cenna dla mnie, sama cały czas rozważam co dalej.

Po pierwszej nocy... my mamy podkrążone oczy i bolące głowy a Bonifcio pewnie zdarte gardło i nie wiem czy nie poduszeczki. Płakanie i drapanie z przerwami ale całą noc. Rano myślałam, że drzwi będą w wiórach ale na szczęście stawiły opór (to nasze jedyne drzwi w mieszkaniu).

smutno :(.

Piszę dziś do Ryśki o kropelki. W nich nadzieja. Wet mówił, żeby nie mieszać, bo potem nie będzie wiadomo co zadziałało i jak. Ja chcę żeby cokolwiek zadziałało więc chyba się nie zastosuję do tej rady. Interakcji niepożądanych ma nie być, więc muszę się łapać kurczowo wszystkiego, co może pomóc.
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro mar 24, 2010 8:14 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

podczytuję cały czas ,i porównuję z sytuacją która miała miejsce u mnie,
z tym że agresorem była kotka ,a ofiarą kastrat ,co prawda w domu był jeszcze jeden
kastrat ulubieniec agresorki .Tak się złozyło że obydwaj chłopcy odeszli za TM
a agresor przeprowadził się do innego domu ,do nowego lokum usiłowałam
wprowadzić "tambylce" ale kocica dzielnie walczyła o każdy metr domu ,przeganiając
po kątach intruzów z jedną wytrzymała ale do czasu .Dotarł do nas mały powypadkowy
kotek a agresorka niańkowała mu dzielnie ,aż mały zaczął fazę intensywniejszych
zabaw i polowań ,dotyczyło to też i nowej kotki która ,biła go w wyniku czego płakał
biedak okrutnie a agresorka leciała prać pazurami niedobrą ciotkę .
Dla mnie były to ataki spowodowane zazdrością i one maja najczęściej miejsce ,staram się ich unikać i nie prowokować .

iwona66

Avatar użytkownika
 
Posty: 10969
Od: Pt paź 23, 2009 15:40
Lokalizacja: warszawa - wołomin i jeszcze dalej :)

Post » Śro mar 24, 2010 8:19 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

iwona66 a czy agresorka zachowywała się tak od początku czy konflikt ujawnił się nagle?
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro mar 24, 2010 10:44 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

agresorka trafiła do chłopaków jako małe kocie ,słodko przyjeta przez starszego kocura
z młodszym tez się bawiła ,zaczeło się w wieku 3-4 lat panowie mieli po 12-13
starszy był chwilowo sparalizowany ,myła go i ogrzewała .
W tym okresie nie pozwalała młodszemu nawet podchodzić do niego :evil:
Gdy starszy wyzdrowiał ,zaczeła polowania na drugiego kota ,on jako spokojny
ustępował gadzinie ,ale w tedy królem domu był niezaprzeczalnie Niuniuś ,agresorka
nigdy do niego sie nie sadziła.
Po przeprowadzce do nowego domu i nie planowanym dokoceniu miałam straszne
lęki taka zwykła, nadgorliwość i czarnowidztwo ,żal mi czasami agresorki ,tak jęczy,
fuczy i narzeka ale po dwóch latach stwierdzam ,że ona ma taki charakterek ,
terrorystka i szefowa całej bandy futer .
Może koty też mają podział na przywódcę stada jak psy ,a moze się mnie tylko zdaje.
Ja był załozyła obu panom szelki ze smyczami i spacerowała z nimi po domu ,karmienie
koniecznie blisko siebie ,przy miskach nigdy nie zauważyłam awantury ,nigdy nawet
przywitanie ze mną nie powodowało agresji ,łapka w łapke witały się wszystkie na raz.
Zamykanie na tak długo nie spoduje tęsknoty za sobą ,koty to jednak indywidualiści i czasami
samotnicy.

iwona66

Avatar użytkownika
 
Posty: 10969
Od: Pt paź 23, 2009 15:40
Lokalizacja: warszawa - wołomin i jeszcze dalej :)

Post » Śro mar 24, 2010 11:18 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

nie mogę założyć smyczek teraz i spacerować, bo Bonifacy się do gardła rzuca :(. To nie jest syczenie i puszenie iwona66 ale dzikie wycie :(. Naprawdę mogłyby sobie zrobić krzywdę, nie mówiąc o pogorszeniu napięcia :(. Do tego momentu, kiedy się wszystko prawie 2 tygodnie temu zaczęło, Bonifacy był normalny a relacje naprawdę fajne. Bez przytulania, (choć zdarzało im się spać dotykając ciałkami), ale widać, że się lubili. Nie był jakiś dominantem, szefował, bo hierarchia jest zawsze, ale nikt nie cierpiał a rozkład sił był równy. Jadły też razem. Każdy znał swoje mce i było ok.
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro mar 24, 2010 13:34 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

nigdy nie byłam świadkiem, aż takiej agresji ,rzucanie sie do gardła to
zdawał sie mnie przywilej psiej natury ,kot to łapki i darcie futra podczas
rowerku na kocie ,tak to widziałam :?
ALE Z U POREM MANIAKA spróbowała bym spotkania ''naszczycie'' oczywiście
asystujace osoby musza znac koty ,i oczywiście sie nie denerwować.
Uważam że koty to straszni rutyniarze ,kilkakrotny powtarzany rytual jest
zapamiętany ,gdy moja agresorka polowała to wystarczyło powiedzieć
tak przez zęby zostaw ,a ona juz kumała że polowanie zakończono.
Generalnie to bardzo mocno trzymam :ok: za to by się udało opanowac tą
jakże głupią i patową sytuację.

iwona66

Avatar użytkownika
 
Posty: 10969
Od: Pt paź 23, 2009 15:40
Lokalizacja: warszawa - wołomin i jeszcze dalej :)

Post » Śro mar 24, 2010 13:58 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

no nie wiem czy do gardła, bo nie dopuściliśmy aby się dopadły. Jeszcze potem opatrywanie ran albo operowanie oka by nam doszło :roll:. Nie jest to w każdym razie turbowanie się poprzez zapasy i prychanie. Takie męskie przepychanki to mieliśmy na co dzień, jak to kocurki w równym wieku. Pół zabawa, pół ustawianie się. Mogło zdarzyć się prychnięcie czy zamiauczenie, jak któryś troszkę przesadził. Ale teraz to dzika agresja, ze skowytem, wrzaskiem i w ogóle. Nie do opanowania, trzeba po prostu uchwycić moment jak nie biegną tylko w przypłaszczeniu się obserwują jazgocząc by dopaść i nie będąc pogryzionym czy podrapanym odizolować. Do momentu aż mnie to spotkało - nie uwierzyłabym, że zwierzęta, które się znają i nie ma między nimi nic złego, ba! nawet obce sobie, kastrowane koty, są zdolne do takich zachowań. Znałam je tylko z ogródków działkowych czy podbalkonowych kiedy wiosną koty drą koty. Co tam mówienie przez zęby, lanie wodą nie działa.

za kciuki oczywiście bardzo dziękujemy, wsparcie zawsze się przyda.
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Baidu [Spider], Blue i 36 gości