Fado został dziś wymiziany przeze mnie za wszystkie czasy
Dzisiaj było już nieco lepiej.. bo jak się okazało..
deprechę Fado możemy pokonać..... tuńczykiem
Tak tak.. poza tym Fado to prawdziwy panicz
Leżał sobie pod lampą zawinięty w kocyk a służąca ciocia iskra karmiła Fadulka tuńczykiem..
z widelca wcinał jakby nie jadł z miesiąc..
rękę prawie do łokcia mi wylizał,
a potem jeszcze załapał się na troszkę lepszej puszki i też jadł jak głupi

A po tuńczyka to nawet głowę jak żółw wysunął
Rozmawiałam też dziś z panią, która przez pewien czas dokarmiała te koty i dowiedziałam się,
że Fado był ufny i miziasty, ale tylko wobec swojej pani..
niestety z innymi był zawsze na dystans..
no ale najważniejsze, że zjadł, że miziany nie mruczał, ale za to wzdychał co jakiś czas i prawie zasnął opierając główkę na moim ręku
aaa i Rafał był z Fadusiem u weta i żadnych niepokojących objawów wet u niego nie zauważył
Prawdopodobnie Faduś jest niewyciachany.. ale to kwestia czasu

Strupki w okolicy noska nie są grzybem
a no i niestety Rafał nie dopytał o wiek kocurka..
ale tak czy inaczej.. skoro jest zdrowy, to jak tylko odmarźnie mi aparat, to wrzucę zdjęcia i porobię mu ogłoszenia

:D:D
Fado to nasz kolejny kot-wyzwanie...
kot z charakterem..
kot jak ciastko z niespodzianką w środku

Fado to moje osobiste wyzwanie.. trochę jak z kotem Profesorem..
rozmiziać..rozmruczeć...zdobyć zaufanie i znaleźć najlepszy dom na świecie
