Koty u szept bardzo fajnie sie bawilu, jadly i kuwetkowaly. Niestety u mnie sa w klatce i bardzo mi ich szkoda. Na szczescie mrucza. Jeden - nie wiem kto miał biegunke. Poniewaz wszystkie polozyly sie w kuwetce, wlozylam im do klatki moją ukochana mieciutka, cieniutką kurteczke - od razu ja docenily, ten bez paluszka /
sorki, bede uzywac skrotow bo czasu brak/ to brazowy nosek = bn) rozwalil sie na niej z kolami do gory, obok pelzaczek (czarny nosek=ck), bialawy (rozowy noesek = rn) spal treoche na kuwetce, potem RN i CN spaly na kurtce, a BN na kuwecie. Rano niby bylo ok. a ptem sie okazalo ze cala moja kurtka plywa w g..... ufajdana maksymalnie, wyrzucialam ja bo smrod zabijal na miejscu. Potem byly kolejne kupy, ale juz w porzadku, tzn miekkie ale dalo sie zebrac palcami przez chuesteczke - i tak przez 2 godzny rano co kupa, sprzatnie, chwila spokoju, kupa.... itp.
Poza tym kotki jedza, duzo pija, troche sie bawią - powiesilam im zolwika na klatce, cn sie z nim boksowala. cala trojak jest ze soba bardzo zzyta i az strach je rozdzielac, natomiast nie toleruja moich kotow - sycza jak stado żmij.
Moja biedna Zoe, moje oczko w glowie i kot specjalnej troski, cala noc siedziala przestraszona, rano tez na nie posyczala, po czy poszla na blakon i nie chciala wejsc do pokoju

A rano zwymiotowala, wiec bardzo sie denerwuję. Kotki w lecznicy w nocy chodzily sowbodnie po gabinecie, z jednej strony dobrze, bo mogly sie rozruszac, ale z drugiej strony jak pomysle o wirusach i bakteriach.... boje sie o Zoe bardzo, ona wszytko lapie
Sniegula kilka razy probowala sie zaprzyjaznic, ale zostala zasyczana. Co prawda on tego nie moze uslyszyc, ale widok rozdartych paszcz zrobil swoje. Zwiala.
Nie ukrywam, ze pomoc fiansowa bedzie bardzo potrzebna - wczoraj kupilam suche jedzenie - RC kitteny, sensitivity i jakas jeszcze, troche mokrego i poszlo 100 zł
Przy okazji wyzebralam 2 fanty - pojda na bazarek dla nich i dla kotkow ze Slaska, jeszcze czegos poszukam, moze bedzie na jedzenie dla nich. A jeszcze testy.... moze jakas fundacja by je zasponosorowala... Dragonfly, ja bym sie z Toba jakos spotkala na miescie i oddala transporter oraz przekazala fanty, ok?
a rn zostal wytulony przez sympatycznego pana ze sklepu, ktorego chyba chwycil za serce - slicznie razem wygladali

. W ogole to super koty, az szkoda je rozdzielac... zeby tylko nie byly na nic chore..