


Jakis czas temu byłam z rodzinką na feriach, mrozy wsciekłe - 25 stopni. Na dworze czarna kuleczka. Wzielismy ja na noc, jadła jak by jedzenia nie znała, rano wyleciala na siooo i pognala nie wiadomo gdzie. 2 doby szukania nic. W miedzyczasie szefowa ośrodka zauwazyła, że kicia się kreci. Wspomniałam, ze na dworze pewna smierc ... No i po 2 dniach szukania, Pani mi mówi, że kicia grzeje dooooopcie w piwnicy ośrodka i że znajda dla niej dobry dom. Poszłam, obejrzałam, geba mi się smiała jeszcze kilka dni ...
I tu trzeba wierzyć, że i niunia znalazła swój dom ...
