» Czw lis 12, 2009 10:31
Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26
Z tego co mi wiadomo to Rysio ma lekko powiększone węzły chłonne pod żuchwą i wet stwierdziła, że to może być spowodowane tymi wymiotami przez co wkradł się stan zapalny. Natomiast o tym blisko jelit nic mi nie wiadomo. Jedynie to że ma ten otwarty odźwiernik. Jak był leczony na brzuszek i nadal w sumie jest, dostawał leki przeciw wymiotne, na zmniejszenie kwaśności soku żołądkowego, na owrzodzenie i takie tworzące osłonkę. Z niektórych lekarka nam kazała zrezygnować, bo po tej gastroskopii i lekach był bardzo ospały. Teraz podaje mu ten na osłonkę brzuszka i zmniejszający kwasowość, a przeciw wymiotny nie dostał od 3 dni i nadal nie wymiotuje. Raz wymiotował, ale to dużą ilością kłaków. Prawdopodobnie po ostatnie wizycie, która miała miejsce we wtorek i podaniu leków sterydowych, witamin i kroplówkę na wszelki wypadek, nadal je. Boję się, że znowu jak przestanie działać steryd to przestanie też jeść. Zaobserwowałam również, że jak powącha jedzenie to nie nie ma na nie w ogóle ochoty, natomiast jak mu się posmaruje pyszczek to się oblizuje, a potem zaczyna jeść. Wygląda jak by miał problem z węchem. Po tylu wizytach jest również wystraszony i często nie chce z nami siedzieć w pokoju, tylko kładzie się w kuchni na półce. Wczoraj przeleżał kilka godzin w łazience na pralce, gdzie był rozłożony ręczniczek.
Cieszę się, że przestał na razie wymiotować, ponieważ wcześniej robił to na potęgę. Prawie po każdym jedzeniu. Dość nerwowo się nadal liże, ale wydaje mi się, że mniej. Próbujemy go głaskać, aby przestawał to robić, gdyż może to być na tle nerwowym. Wydaje mi się też, że dzisiaj jest trochę żywszy niż przez ostatnie dni. Próbujemy go jakoś zabawiać i odstresowywać. Nadal jak widzi gołębie za oknem na parapecie to próbuje je atakować. Rano zjadł trochę karmy i jak gdyby głośniej zamiałczał w porównaniu z tym co było kilka dni wstecz. Wczoraj miał bardzo blade dziąsła wręcz białe, a dzisiaj ma różowawe.