Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lis 09, 2009 20:56 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Bardzo się cieszę, że ten wątek pomaga :D
Dobrze też, że weterynarze przyjmują do wiadomości, że białaczkę można próbować leczyć, a przynajmniej starać się osiągnąć stabilizację, to bardzo ważne.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 10, 2009 8:56 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Mi tez się zakręciło w głowie - ale tak to jest ;)
Badacze będą się spierać - u zupełnie bezobjawowego kota z dobrymi wynikami krwi mogłabym zaufać ELISA (zrobiony 2-3 krotnie)...w innym przypadku byłabym ostrożna. To tylko moje zdanie - po tym co przeczytałam ;)
Mam nadzieję, że kiedyś będzie w Polsce lab...i wtedy odpadną koszty kuriera do Niemiec i byłoby taniej i więcej kotów by na tym zyskało :roll:
Kontakt ze mną - mail lub telefon. Na miau mnie już nie ma.

Sin

 
Posty: 4216
Od: Czw sie 19, 2004 17:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Wto lis 10, 2009 10:12 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Sin pisze:[...]Badacze będą się spierać [...]

Mam wrażenie, że to, co udało mi się wyszukać tylko uściśla i tłumaczy mechanizmy tego, o czym Ty pisałaś ;)

Najgorzej, że teraz okazuje się, że w sumie nie mamy w 100% pewnego narzędzia diagnostycznego :roll:
Wszystko ma jakieś wady i obarczone jest błędem. Żeby to chociaż był tylko błąd wynikający z braku doświadczenia personelu, bo to by rynek wyregulował. Ale tu odczyty zależą od fazy choroby i w zasadzie powinno się je odczytywać patrząc na te fazy właśnie. Tyle żen ie mamy narzędzi do określenia fazy... Chyba że dodatnia IFA może być traktowana jako odniesienie, bo będzie dodatnia tylko przy wtórnej wiremii. Ale z kolei jest kilka czynników, które mogą spowodować, że będzie fałszywie dodatnia. I co wtedy?
Ych, co mnie podkusiło, żeby się w to zagłębiać, człowiek nie powinien wiedzieć za dużo 8)
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 10, 2009 11:25 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

No ja wybrałam maksymalny skrót - to tomiszcze jest opasłe jak encyklopedia, a rozdział poświęcony interpretacjom testów i samemu FeLV dłuuuugi...nie sposób tego tu wklepać, chyba, że bym cyknęła fotki i wkleiła :roll:
Poza tym to fachowa literatura wet i przyznam, że nie wszystko jest dla mnie w pełni zrozumiałe...
Aczkolwiek niestety zawsze jest jakieś "ale"...niestety :|
Kontakt ze mną - mail lub telefon. Na miau mnie już nie ma.

Sin

 
Posty: 4216
Od: Czw sie 19, 2004 17:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Wto lis 10, 2009 11:49 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Myślę, że to dobrze, że niektórzy przeczytają i dowiedzą się , ze test ELISA nie powinien być wyrocznią, że na tym etapie nauka nie znalazła w 100% narzędzia potwierdzającego. Może w niedalekiej przyszłości zmieni się to.

Ja czytałam dobry artykuł odnośnie mechanizmów uaktywniania pewnych chorób u ludzi, gdzie zwracano bardzo dużą uwagę na takie czynniki jak stres (np. silny, długotrwały), obniżoną odporność, zaburzenia biochemiczne. U niektórych występował tylko jeden czynnik (dane z wywiadu), u innych więcej czynników.

dorobella

 
Posty: 5399
Od: Wto sty 06, 2009 19:52
Lokalizacja: T.G.

Post » Śro lis 11, 2009 19:18 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Witam,
Mam pytanie odnośnie białaczki u kotów. Mój kochany kocurek - Rysio ma 1,5 roku. :kotek: Jest niewychodzący i nie ma styczności z innymi kotami. Wczoraj otrzymaliśmy pozytywny wynik testu na białaczkę i w związku z tym mam pytanie: Czy jest możliwe jakieś sfałszowanie wyniku? Czy możliwe jest, że kotek który nie wychodzi na dwór ani nie ma kontaktu z innymi kociakami zaraził się tym wirusem? Kotek od miesiąca jest leczony i tak do końca nie wiadomo co mu jest - stąd właśnie wyszło podejrzenie białaczki. Pytałam o opinię dwóch lekarzy i były zupełnie sprzeczne: jeden twierdził, że test nie mógł wyjść sfałszowany, a drugi z kolei powiedział mi, że skoro kotek nie wychodzi i nie miał kontaktu z innymi to białaczka nie jest prawdopodobna. Teraz nie wiem co robić: czy zacząć leczenie Ryśka na białaczkę czy też może dalej poszukiwać jakiegoś innego dziadostwa.
Pozdrawiam :)

larentia

 
Posty: 307
Od: Śro lis 11, 2009 12:45
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 11, 2009 20:24 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Larentia, a skąd był wzięty kotek? Mógł się zarazić w dzieciństwie i być bezobjawowym nosicielem.
Jakiego typu to był test? ELISA czy PCR? Robiony w laboratorium czy u weta? A robiliście morfologię?

Wynik testu jak najbardziej mógł wyjść zafałszowany, to zawsze jest możliwe. Jednak należy pamiętać, że kot mógł się zarazić wcześniej, zanim do Ciebie trafił.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lis 11, 2009 21:17 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Kocio został przygarnięty ze wsi. Trafił do mnie jako miesięczny kocurek. Do tej pory nie chorował na żadne choroby, a wyniki zawsze wychodziły mu bardzo dobre.

Nasza przygoda zaczęła się miesiąc temu. Początkowo Rysio miał temperaturę, przestał jeść i po każdym posiłku wymiotował. Poza tymi objawami kot był żywy: biegał i bawił się tak jak zwykle. Leczyliśmy go różnymi witaminami i antybiotykami - po niektórych następowała poprawa, jednak trzeba było przeprowadzić badania dodatkowe. Tydzień temu w związku z tym miał robioną gastroskopię pod narkozą. Wynik badania wskazywał na ostry stan zapalny błony żołądkowej i odźwiernika - to właśnie było przyczyną wymiotów. Zaczęliśmy stosować polecone lekarstwa - wymioty ustały, pojawił się apetyt. Jednak od czasu tamtego badania (narkozy) kot zrobił się osowiały, większość dnia przesypia. Pojawiła się u niego rożna wielkość źrenic i to nas skłoniło do powtórnej wizyty u weta. Wcześniej przed zabiegiem nie było żadnych takich objawów. Boję się, że narkoza mogła coś namieszać w jego organizmie. Miał robiona morfologię, która wyszła całkiem dobrze - jedynie ma obniżone Leukocyty (5,9 G/l - norma 6,5 do 19,5) i płytki krwi (234 G/l - norma 300 do 800) oraz podwyższone Monocyty (11,1 % - norma 3,0 do 10,0). Wszystkie pozostałe wyniki wzorowe. Miał robiony test na Fiv (wynik ujemny) i FeLV (wynik dodatni) - test paskowy robiony bezpośrednio u weta. Padło hasło, że ma białaczę i za 2 tygodnie kazano nam powtórzyć wyniki (Czy to nie jest trochę za wcześnie?).
Drugi z kolei weterynarz stwierdził, że skoro Rysio nie wychodzi i nie ma kontaktu z innymi kociakami to białaczka nie jest prawdopodobna.

Za każdym razem jak pojawiała się utrata apetytu Rysio dostawał steryd po którym wracał apetyt i kot odzyskiwał chęć do jedzenia.

Teraz nie wiem co robić: czy zacząć leczyć go na białaczkę i zacząć podawać interferon czy też może szukać jakiegoś ratunku u okulisty czy neurologa.

larentia

 
Posty: 307
Od: Śro lis 11, 2009 12:45
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 11, 2009 21:30 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Na pewno warto skonsultować się z okulistą i neurologiem, zwłaszcza, jeśli występuje różna wielkość źrenic.
Jeśli kociak był zgarnięty "z ulicy", to jest prawdopodobne, że białaczką zaraził się w dzieciństwie.
Jeśli ma obniżone leukocyty i dodatni wynik testu, to białaczka jest prawdopodobna. Test warto powtórzyć, ale chyba zrobiłabym to trochę później, po ok. miesiącu - dwóch (zaleca się po 60-90ciu dniach). A do tego czasu traktowałabym go tak, jakby białaczkę miał i leczyła w tym kierunku. A oprócz tego, oczywiście, trzeba też stosować leczenie objawowe.
Jeśli nie ma wyraźnej konieczności, nie należy mu podawać sterydów. Zbyt niska liczba leukocytów oznacza spadek odporności, a sterydy obniżają odporność, więc podanie ich przy obniżonej odporności może sprawę pogorszyć. U kotów z białaczką stosuje się leki niesterydowe, chyba że zysk z podania sterydu jest większy niż ryzyko. Są niesterydowe leki zwiększające apetyt i w razie utraty apetytu należy je podawać w pierwszej kolejności.
Skontaktuj się może z mamucikiem - ona jest z Wrocławia i leczyła koty z białaczką, więc wie, którzy weci mają z tą chorobą doświadczenie.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lis 11, 2009 21:58 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Dziękuję za radę. Pół dnia przeglądam już wasze forum białaczkowe i znalazłam namiary do doktora Włodarczyka z Wrocławia, który podobno specjalizuje się w leczeniu białaczki u kotów. Jutro na pewno pojedziemy na konsultacje do niego i poprosimy o lek niesterydowy zwiększający apetyt.
Jeżeli ktoś zna jakiegoś dobrego okulistę czy neurologa z Wrocławia to poproszę o kontakt. Nie mogę znaleźć żadnych namiarów na takich specjalistów. Rysio również będzie bardzo wdzięczny :D

larentia

 
Posty: 307
Od: Śro lis 11, 2009 12:45
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lis 12, 2009 8:37 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

larentia... nasz Marcyś na sam koniec też miał różną wielkość źrenic. Wymiotował a mimo to był bardzo radosny i żywiołowy. Wyniki krwi miał idealne... :( Czy wasz kiciuś przypadkiem nie ma powiększonego węzła chłonnego blisko jelit? U nas od tego węzła zaczął się dramat :(
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zapraszam na bazarek Kotów i Spółki :) http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=144346

Poddasze

 
Posty: 5773
Od: Śro sty 18, 2006 19:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lis 12, 2009 10:31 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Z tego co mi wiadomo to Rysio ma lekko powiększone węzły chłonne pod żuchwą i wet stwierdziła, że to może być spowodowane tymi wymiotami przez co wkradł się stan zapalny. Natomiast o tym blisko jelit nic mi nie wiadomo. Jedynie to że ma ten otwarty odźwiernik. Jak był leczony na brzuszek i nadal w sumie jest, dostawał leki przeciw wymiotne, na zmniejszenie kwaśności soku żołądkowego, na owrzodzenie i takie tworzące osłonkę. Z niektórych lekarka nam kazała zrezygnować, bo po tej gastroskopii i lekach był bardzo ospały. Teraz podaje mu ten na osłonkę brzuszka i zmniejszający kwasowość, a przeciw wymiotny nie dostał od 3 dni i nadal nie wymiotuje. Raz wymiotował, ale to dużą ilością kłaków. Prawdopodobnie po ostatnie wizycie, która miała miejsce we wtorek i podaniu leków sterydowych, witamin i kroplówkę na wszelki wypadek, nadal je. Boję się, że znowu jak przestanie działać steryd to przestanie też jeść. Zaobserwowałam również, że jak powącha jedzenie to nie nie ma na nie w ogóle ochoty, natomiast jak mu się posmaruje pyszczek to się oblizuje, a potem zaczyna jeść. Wygląda jak by miał problem z węchem. Po tylu wizytach jest również wystraszony i często nie chce z nami siedzieć w pokoju, tylko kładzie się w kuchni na półce. Wczoraj przeleżał kilka godzin w łazience na pralce, gdzie był rozłożony ręczniczek.

Cieszę się, że przestał na razie wymiotować, ponieważ wcześniej robił to na potęgę. Prawie po każdym jedzeniu. Dość nerwowo się nadal liże, ale wydaje mi się, że mniej. Próbujemy go głaskać, aby przestawał to robić, gdyż może to być na tle nerwowym. Wydaje mi się też, że dzisiaj jest trochę żywszy niż przez ostatnie dni. Próbujemy go jakoś zabawiać i odstresowywać. Nadal jak widzi gołębie za oknem na parapecie to próbuje je atakować. Rano zjadł trochę karmy i jak gdyby głośniej zamiałczał w porównaniu z tym co było kilka dni wstecz. Wczoraj miał bardzo blade dziąsła wręcz białe, a dzisiaj ma różowawe.

larentia

 
Posty: 307
Od: Śro lis 11, 2009 12:45
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lis 12, 2009 10:48 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

wielkie kciukacze trzymam :ok:
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zapraszam na bazarek Kotów i Spółki :) http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=144346

Poddasze

 
Posty: 5773
Od: Śro sty 18, 2006 19:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lis 12, 2009 10:52 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Larentia, kiedy ostatnio była robiona morfologia?
Te blade dziąsła mnie martwią.
To możne być anemiczne albo jakieś kłopoty z krążeniem.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lis 12, 2009 11:23 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Morfologia ostatnio była robiona we wtorek (wyniki z niej opisałam wyżej). Wcześniejsze wyniki były bardzo podobne. Anemia została już wykluczona. Poza tym ma niedobór krwinek białych. Myślicie, że te zmiany w oczkach i kolorze dziąseł mogą być spowodowane jakimiś problemami z krążeniem? Jak wspominałam wcześniej Rysiowi to wszystko zaczęło się dziać po dopiero narkozie, gdyż tydzień przed zabiegiem miał sprawdzane dziąsła i były normalne - różowiutkie. Miał je nawet lekko zaczerwienione od wymiotów. Popołudniu jeszcze jedziemy na konsultacje do specjalisty.

Rano rozmawiałam już z moją wet. Prosiła o podanie konkretnej nazwy tego leku na białaczkę - interferonu ludzkiego, który sprawi najmniej problemów z rozrabianiem. I ewentualnie jeśli macie to sposób w jaki go się rozrabia. Niestety nasza pani doktor jest ograniczona teraz czasowo (pracuje cały dzień na zmianę w lecznicy) - stad moja prośba, abyście napisali co wasze kociaki miały podawane i w jaki sposób (chodzi o nazwę tego leku).
Ostatnio edytowano Pon gru 07, 2009 18:22 przez larentia, łącznie edytowano 2 razy

larentia

 
Posty: 307
Od: Śro lis 11, 2009 12:45
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 991 gości