


Co u nas slychac?
Prawie zakonczylam wiosenne prace w kociej zagrodzie. Kwiatki sobie kwitna, posadzilam nowe pnacza . Wywalilam stary fotel i kupilam plastikowe krzeslo. Dla niepoznaki( ze niby polamane) owinelam w kilku miejscach tasma. mam nadzieje, ze to zniecheci potencjalnego zlodzieja. Bandyta paraduje dumnie w swojej drogocennej obrozy. jak na razie nie widze poprawy w owlosieniu. Zamowilam karme bezzbozowa, moze to wina zarcia? Pomieszkuje z nim brazowo szary kot. Zagladal juz tu wielokrotnie, glownie zima jak bieda go przycisnela. A to fotki:




Zdecydowalam, ze jak tylko doprowadze jego futro do porzadku zaczne intensywnie namawiac sasiadke z klatki obok by go przygarnela. On jest tak mizialski, spragniony czulosci, ze musi miec swojego czlowieka.
Łacia na dobre polubiła glaskanie i nachalnie dopomina sie o głaski. Trzeba jednak dobrze uwazac, bo czasami ma ochote capnac jak sie ja dotknie nie tam gdzie trzeba . jak na taka dzika dzicz, ktora przez dwa lata nie dawala sie zlapac do klatki postep ogromny. Niestety stawy daja jej popalic i kazda zmiana pogody wiaze sie z bolem. Niestety tu nie ma rozwiazania, bo do domu sie nie nadaje, a zycie na wolnosci szkodzi jej stawom. Staram sie uprzyjemniac jej zycie podtykajac lepsze kąski, wyglaskując . Łacik cieszy sie na swoj łaciowy sposob, nawet czasami wywala sie brzuszkiem do gory.




KociaBieda, a wlasciwie Balbinka jak zawsze trzyma sie na uboczu. Zjada, przeciaga sie, czasami wytarza sie w piachu i znika w zieleni. Czasami z zadziwieniem przyglada sie Łatce, ze ta pozwala sie glaskac.



Kluski maja sie dobrze. Tym razem nie odchorowaly zimy . Czarna Kluska specjalnie za mokra karma nie przepada, wiec przychodzi na karmienie chyba wylacznie w celach towarzyskich, bo suche maja caly czas w misce.



Łaciata Kluska to taki cwaniaczek. Nie marnuje czasu na jedzenie tylko nachalnie domaga sie glaskania. Wychodzi z zalozenia, ze zjesc zawsze zdazy, a rece do glaskania sobie pojda. Tym sposobem najczasciej mam obie rece zajete, bo jedna miziam Łatke , a druga Klusie. Jak zwykle tez podjada innym z misek. Cudze chyba lepiej jej smakuje.



Buczek nadal rządzi i rozstawia wszystkich po kątach. Az sie wierzyc nie chce, ze to taka pierdola byla kiedys . Denerwuje mnie tylko, ze glupek wypuszcza sie na dluzsze wycieczki i przechodzi przez ulice. Uliczka niby mala, osiedlowa, ale jednak jezdza tu samochody . No ale jak kotu wytlumaczyc, ze to niebezpieczne?



Misiek jednak zmienil miejsce pomieszkiwania i przychodzi tylko sie najesc. Niestety rzadko spotykam go w porze karmienia. Mysle, ze on celowo przychodzi o innych godzinach zeby w samotnosci sie najesc. Buczek i TatusKicanek zniechecili go do przebywania na podworku. Widze go najczesciej przez okno jak maszeruje do stolowki . Dobrze, ze on jest wielbicielem suchej karmy bo ma jej pod dostatkiem zawsze . Mimo wszystko wolalabym zeby przychodzil z innymi kotami bo w koncu uznaja go za obcego i zaczna przeganiac.



A to Panterka. Jak zwykle trzyma sie na dystans. Zjada,a potem dostaje glupawki. Albo wskakuje na drzewo, albo gania za muchami, albo tarza sie w piasku.




TatuśKicanek nadal regularnie przychodzi. Jego wlasciciel chyba mysli, ze wystarczy nakarmic kota raz na tydzien. Nie powiem zebym lubila Tatusia, ale szkoda mi go. Zauwazylam, ze ma zaropiale jedno oko. Nie wiem czy to kk czy moze zadzgal sie jakas trawka. Jesli mu nie przejdzie bede musiala w najblizszych dniach zaleciec do weta po jakis lek.



A to jest ten szaro-bury o ktorym pisalam wczesniej:

I Norek, ktory wprowadzil sie do Bandyty. Niestety chyba poszedl na panienki, bo od kilku dni go nie widze:

Musze sukcesywnie poodrobaczac koty. Jestem w trakcie zbierania na Milbemax, bo tylko do niego mam zaufanie.
I to na razie chyba tyle