Espi - znowu u Cameo w dt, ds bardzo potrzeby :-((((

» Pon lut 16, 2009 22:24

jerzykowka pisze:8O najwyzszy czas na ciachniecie

Czyli że co?

Nie wiem jakie są objawy rujki, bo moje ciachnięte jeszcze przed "tym" :wink:

» Pon lut 16, 2009 22:27

Cameo pisze:
jerzykowka pisze:8O najwyzszy czas na ciachniecie

Czyli że co?

Nie wiem jakie są objawy rujki, bo moje ciachnięte jeszcze przed "tym"

To chyba jeszcze nie rujka, ale wypnanie doopska to moze miec cos z tym wspolnego :wink:

Ciachniecie na pewno dobrze zrobi Espi kochanej - tak czy inaczej

» Pon lut 16, 2009 22:51

podstawowy objaw to wypinanie dupki (przod lezy,tył w gorze na wyprostowanych łapkach) , tylnie łapki "tuptają" czyli maszerują w miejscu, ogon zadarty do gory.

Dzwięki przerozne od gruchania po głosne okrzyki, kicia mojej mamy głośno krzyczała "tałoooooj" w szpare pod drzwiamy wejsciowymi lub do odpływu wanny czyli tam gdzie sie najbardziej niosło

Może byc marudna moze sikac w dziwne miejsca np do butow , do poscieli .

Rujki nie przeoczysz nie ma szans

» Pon lut 16, 2009 23:50

Hop po domek

» Wto lut 17, 2009 8:40

» Wto lut 17, 2009 8:44

Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kota :balony:

» Wto lut 17, 2009 9:57

Po sterylce na pewno się uspokoi.

» Wto lut 17, 2009 10:09

Maja podeszła do Espi (jak siedziała w kuwecie) i powąchała jej ogonek :twisted:

Ale chociaż zbliżyła się do niej na odległość ok. 0,5m :wink:

» Wto lut 17, 2009 11:57

Cameo pisze:Maja podeszła do Espi (jak siedziała w kuwecie) i powąchała jej ogonek

Ale chociaż zbliżyła się do niej na odległość ok. 0,5m

Brawo!!!!!!! Kazdy postep bardzo cieszy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

» Wto lut 17, 2009 14:04

» Wto lut 17, 2009 16:25

» Wto lut 17, 2009 18:40

o tak, wąchanie ogonka i podogonka kota, to dopiero fajna zabawa...

Najlepszy sposób na poznanie przeciwnika
:twisted:

nie jest źle

» Śro lut 18, 2009 1:16

Koty chyba nie chcą żebym wyjeżdzała.... a nie było mnie cały dzień. Po powrocie do domu zobaczyłam kompletnie pogryzione saszetki (RC) a opakowanie conva (a raczej resztki proszku) leżało w przedpokoju. To mogę wybaczyć.... ale nie transporter, jest pęknięty. Woziłam w nim Salcię do weta, jest fajny bo mały i leciutki (Atlas I) Na szczęście mam jeszcze Capri II, ale to transporter na długie podróże dla jednego kota, albo dwóch kotów do weta.... trochę waży. Zatłukę gada który mi to zrobił.

Na pocieszenie, chociaż Espi pozwoliła się pomiziać (i nie była głodna

)