Kasi i Maćkowi oraz oczywiście Markowi dziękuję za sprawne zorganizowanie ratunku dla maluchów

Pan Jan był kompletnie bezradny, ja rozłożona w łóżku, a bez mamy i jedzenia szkraby nie miałyby najmniejszych szans, zwłaszcza, że już zmokły na deszczu...
To już drugi miot tak podrzucony na śmietnik w pudełku; z poprzednim było o tyle łatwiej, że kociaków ktoś się pozbył jak już trochę podrosły i zaczynały samodzielnie jeść.
Niestety trzeba się liczyć z tym, że to nie ostatnia taka sytuacja
A póki co rozglądamy się za mamką, ew. jeśli ktoś chciałby udzielić maluszkom jakiejś innej pomocy, to bardzo proszę o kontakt ze stowarzyszeniem (fioletowa ikonka w stopce), lub bezpośrednio ze mną.
Phantasmagori & Telimenko - dziękujemy Wam!
