U mnie sytuacja stabilna
Po wczorajszych smutnych chwilach z umierającym maleństwem

(mój TŻ uważa, że to Prosiaczek. teraz ma takie imię za TM...) dziś jest festiwal życia. Małe drą się, przepychają, ciumkają głośno, a mama leży zupełnie rozluźniona, najedzona i wydaje się, ze wszystko idzie w dobrym kierunku.
Maluchy robią się słodkimi wałeczkami. Są błyszczące jak gwiazdy filmowe, ruchliwe i...urosły???!!!...
Poza tym Xena grzecznie zjadła antybiotyk, mimo braku apetytu. Moja Xiężniczka, ten żarłok, a nawet na tuńczyka spoglądała krzywo

. Wydaje mi się, że objawy uszne się zmniejszyły, ale za to zrobiły się bardziej bolesne...

Jutro pogrzebiemy w uszach
Jak troche wydobrzeję, zrobię jakąś krwawą masakrę na upatrzonym podwórku...nie chcę myśleć o tym, co tam się może dziać teraz. ostatnio dwie kotki były w ciąży...;(