Pozdrowienia od chorego szaraczka dla
Szałwii.
Aby mieć spokojne sumienie zawiozłam go dziś jeszcze na zastrzyk. Mały nie miał temperatury, Nowy Pan nie zauważa w jego zachowaniu niczego niepokojącego-je, bawi się (kić, nie pan

Trochę smarka i prycha
Naprawdę szacuneczek dla dzisiejszej pani doktor, już w mojej lecznicy. Zastrzyk ponoć bardzo boli, ale malutka igiełka i kić dopiero pod koniec pisnął. Ale nie były to takie fikołki i błagania jak wczoraj. Oni jakoś te koty umieją zaczarować....
Od jutra kić ma dostawać prochy do ryjka. Trzymajcie kciuki, żeby w końcu ostatecznie wyzdrowiał.
Jutro mam przewieźć kicia od Pani Basi z TOZ do nowej pani. A w sobotę jedziemy z
Melbą po pingwina Izy do lasu. (mam nadzieję, ze jej bryka sporo wytrzyma, bo ponoc to jakiś niezłe bezdroża) Jakbyśmy nie wróciły to znaczy, że zamarzamy gdzieś w śniegach za Wasilkowem
Ostatnio zauważyłam, że nie ma dnia, żebym nie miała przynajmniej jednego kursu z miauczącym pasażerem. Zdarza się więc, że jak jadę sama to gadam do pustego transportera

Czy to może być objaw chorobowy?
Dzwoniła pani, do której w piątek zawieźliśmy pingwinkę (z serii lecznicowych) Ponoć mała ma biegunkę, pomimo podawania NIfuroksazydu. Obdzwoniłam pozostałe domy maluchów-tam na szczęście spokój, choć biegunka się pojawiała. ech,małe wrażliwe brzuszki.
Mam jutro wieczorem skoczyć do Pani, mam nadzieję, że się nie rozmyśliła
