[Białystok]morze kociaków, dwa odeszły :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lis 08, 2007 0:23

Aga, chciałabym coś doradzić, ale to trudne.. to będzie 3 antybiotyk z kolei, nie wiem jak ten pierwszy, bo to była kontynuacja leczenia, ale ten drugi, jak mi mowiono: "z najwyższej półki", miał być nie przerywany. Z drugiej strony, ten drugi antybiotyk koteczek dostawał przez 4 dni u mnie i jak rozumiem piąty dzień u Nowego Pana (za Twoim pośrednictwem), a więc tyle ile powinien. Powinno więc to dać efekt, a jeśli nie, to pewnie trzeba szukać innego wyjścia. Więc może te prochy do pysia pomogą? Tyle, że ja bardziej "gdybam" i szukam wyjścia niż się "znam" :( niestety. Jejku, jak bym chciała, żeby już zdrowy zupełnie Szaraczek mógł cieszyć się z nowego domku! Czy nowy domek nie zrazi się dalszym leczeniem kociaczka?

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Czw lis 08, 2007 7:35

Bezoczka już w pełni sił. Od samego rana dopominała się o jedzenie a jadła jakby pierwszy raz niamku dostała od niewiadomo kiedy :wink:
Biega po całym mieszkaniu jak "wariatka" widać, że dobrze jej u mnie :lol: a tak poważnie to oczko jest w porządku nic się nie siączy nie jest opuchnięte więc jak narazie wszystko idzie zgodnie z planem.
Kotka zachowuje się tak jakby wszystko miała na miejscu normalny zdrowy kociak :D
Chyba się w niej zakochałam :wink: będę płakać przy oddaniu :oops:

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Czw lis 08, 2007 7:49

Wczoraj jak pani Irena przywiozła Krecika to obraz który zobaczyłam był marny :cry:
Kocur był tak chudy, wyglądał jak mała koteczka a nie dorosły kocur. Fakt jak tam byłam na miejscu to kotki pchały się na ręce i były chude czułam każdą ich kosteczkę ale teraz są jeszcze mizerniejsze a idzie zima :cry:
Ostatnio edytowano Wto lis 13, 2007 11:09 przez monia3a, łącznie edytowano 1 raz

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Czw lis 08, 2007 21:25

Pozdrowienia od chorego szaraczka dla Szałwii.
Aby mieć spokojne sumienie zawiozłam go dziś jeszcze na zastrzyk. Mały nie miał temperatury, Nowy Pan nie zauważa w jego zachowaniu niczego niepokojącego-je, bawi się (kić, nie pan :wink: Trochę smarka i prycha :roll:
Naprawdę szacuneczek dla dzisiejszej pani doktor, już w mojej lecznicy. Zastrzyk ponoć bardzo boli, ale malutka igiełka i kić dopiero pod koniec pisnął. Ale nie były to takie fikołki i błagania jak wczoraj. Oni jakoś te koty umieją zaczarować....
Od jutra kić ma dostawać prochy do ryjka. Trzymajcie kciuki, żeby w końcu ostatecznie wyzdrowiał.

Jutro mam przewieźć kicia od Pani Basi z TOZ do nowej pani. A w sobotę jedziemy z Melbą po pingwina Izy do lasu. (mam nadzieję, ze jej bryka sporo wytrzyma, bo ponoc to jakiś niezłe bezdroża) Jakbyśmy nie wróciły to znaczy, że zamarzamy gdzieś w śniegach za Wasilkowem :wink:
Ostatnio zauważyłam, że nie ma dnia, żebym nie miała przynajmniej jednego kursu z miauczącym pasażerem. Zdarza się więc, że jak jadę sama to gadam do pustego transportera :roll: Czy to może być objaw chorobowy?

Dzwoniła pani, do której w piątek zawieźliśmy pingwinkę (z serii lecznicowych) Ponoć mała ma biegunkę, pomimo podawania NIfuroksazydu. Obdzwoniłam pozostałe domy maluchów-tam na szczęście spokój, choć biegunka się pojawiała. ech,małe wrażliwe brzuszki.
Mam jutro wieczorem skoczyć do Pani, mam nadzieję, że się nie rozmyśliła :roll:

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt lis 09, 2007 0:33

plinka

 
Posty: 338
Od: Sob paź 13, 2007 16:03
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt lis 09, 2007 0:36

Czy ktoś pisał w tej sprawie?
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=68026

plinka

 
Posty: 338
Od: Sob paź 13, 2007 16:03
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt lis 09, 2007 0:51

Wiedziałam Aga, że napiszesz, i tak sobie czekałam... aż zasnęłam. Myślę, że to dobrze że Szaraczek dostał jeszcze zastrzyk, choć nie dziwię się wcale, że miałaś niezły dylemat co zrobić. Jak długo kicek jeszcze będzie leczony? Tak mi szkoda tego maleństwa, tyle igieł w futerku już miał, a to takie maleńkie stworzonko! I że pozdrowił mnie nadal chory Szaraczek. A jak jego Pan? nie denerwuje się że koteczek jeszcze nie zdrowy?
Monia, super że Bezoczka wraca do siebie! Jak to bardzo cieszy. I jak Iza się ucieszy po powrocie :) Oj, i nawet nie chcę myśleć jak będzie Ci smutno, gdy koteńka znajdzie domek.
Aga, wiesz, ja naprawdę Cię podziwiam - że pamiętasz o wszystkich kotkach - imiona, domkach, potrzebach, gdzie pojechać, co załatwić, jeszcze napisać na forum, zrobić fotki, ogłoszenia, i pewnie jeszcze mnóstwo innych rzeczy, drugie mnóstwo pewnie tych "nie kocich", Ty czasami sypiasz? odpoczywasz? bo jak nie to pewnie rozmowa z samym transporterkiem jest formą odstresowania czy terapii :D
Dobrej nocy :)

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Pt lis 09, 2007 9:52

Szałwia- dzięki za dobre słowa. Ostatnio faktycznie kocie sprawy pochłaniają sporo czasu. Ale dopóki wiem o tym, że gdzies jakimś dzieciakom kocim zimno w pupki to tak zapewne będzie :wink:
Co do bezoczki-trochę się obawiam jak to będzie z tym znalezieniem jej domu-wysyłam ją jako "ofertę" do wszystkich piszących w sprawie już nieaktualnych ogłoszeń. Dziś zrobię jej jej własne i napiszę jakiś smutny watek, coby może ktoś z forumowiczów się zakochał (niekoniecznie z Białegostoku:)
Szaraczek czuje się dobrze, ilość igieł wbitych w ciałko wczoraj ograniczyła się do dwóch. Reszta leków doryjkowo. Pan jest naprawde przemiły i mam nadzieję, ze będzie ok.

Plinka-tak, pisałam. Nikt się nie odezwał. Ale Monia uprzedziła mnie, że to mała dziewczynka i niezbyt zdecydowana. Już kiedyś chciała pieska od MOni i w sumie nic z tego nie wyszło bo marudziła. Ale dzięki za czujność :)

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt lis 09, 2007 10:04

Najnowsze wieści od bezoczki:
Właśnie wróciłyśmy od weterynarza i oczko goi się wyśmienicie
zdjęte zostały dwa szwy i wyjęty kawałek drenu ( dren zaczyna pomało zrastać się powieką ale to dobre wieści )
teraz kicia wygląda fatalnie ponieważ widać czerwony dren zamiast oczka ale można przywyknąć ( mogę wysłać fotki dla osób o silnych nerwach )
kicia siedziała bardzo grzecznie a napewno ją bolało, jest bardzo dzielna, szlag mnie trafia jak pomyślę ile ta mała kicia musi jeszcze wycierpieć a tego co jej to zrobił to bym pip pip pip :cry:
ze złych więści to takie, że maleńka znów dostała zastrzyk, zaraz po przestaniu antybiotyku a przed operacją pani doktor słyszała u niej charczenie ale mówiła, że po tak silnym antybiotyku powinno się wszystko ustatkować a dziś kicia dalej ciężko oddycha tak więc dostała lek na oskrzela aby rozrzedził wydzielinę która prawdopodobnie zalega w oskrzelach :cry:


Aga bardzo Cię proszę o znalezienie jej domu nie wychodzącego, najlepszego pod słońcem, należy jej się to za te wszystkie krzywdy. Jeśli taki się nie znajdzie to zatrzymam ją sobie, mój TZ właśnie wrócił i stwierdził " a rób co sobie chcesz " więc jakby nie było mam pozwolenie :wink:

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt lis 09, 2007 11:17

MOnia3a -wiedziałam, że jesteś :aniolek: A nawet całym stadem :aniolek: skompresowanym w jednej osobie.
Szukam jej domku, choć dotąd niezbyt intensynie-tj wszystkim, którzy dzwonią lub piszą mówię, że jest do wzięcia. Ale ludzi zniechęca może nie sam brak oczka a "chory kot"-czyli wizyty w lecznicy już na wstępnie, choć zawsze mówię, że oferuję wszelką pomoc i pokrycie kosztów.
Zobaczymy czy ktoś się zgłosi z ogłoszeń-zrobię je wszędzie gdzie się da a nie tylko tam, gdzie pisałam Ci wczoraj.
A maleńka faktycznie jest genialna i nie dziwię się, że się zakochałaś :)
Ja w podobny sposób zostałam w tym roku pańcią trzeciego kota-miałam go oddać jak się wyleczy, ale jakoś nie miałam sumienia, choć były w miarę fajne domki :oops:

A nawiązując do kiciów p. Ireny-szukałam ich wczoraj na allegro i nie znalazłam. Widziałam tylko sabinkę z DT w W-wie. może jednak zrobię te ogłoszenia-podając Twój nr jeśli się zgodzisz. Pytanie tylko czy kicie kuwetkują czy nie za bardzo? I czy jest więcej ich zdjęć? Nie ukrywam że Poopcia i Klara mają największe szanse....

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt lis 09, 2007 17:18

no mam nadzieje ze jednak samochod wytrzyma i nie utkniemy za Wasilkowem, ktorego nawiasem mowiac bardzo nie lubie :)

Szalwia jedyne lekarstwo dla domkow tymczasowych to brac nastepne koty ;) serio, wiem ze sie strasznie latwo przywiazac do takiego malucha, a jak juz jest nastepny to sie nie ma czasu na rozmyslania ;)

aaa i mnie sie przypomnialo, ze gdybysmy mialy niedobor kotow to zawsze mozemy sprobowac odlapac tego rudaska i bialego w latki :) dajcie tylko znac ;)

melba

 
Posty: 804
Od: Wto lis 16, 2004 12:50

Post » Pt lis 09, 2007 19:06

Aguś to nie wiem dlaczego nie znalazłaś
kotki są na aukcji zbiorczej
http://www.allegro.pl/item262663039_6_k ... domu_.html

kotki korzystają z kuwety ale jak mają mozliwość to załatwiają się na podwórku ( zresztą tak jak moja )

Bezoczkę bardzo chętnie wezmę choć nie przeczę, że wolałabym ją oddać do dobrego domu z prostego względu: mąż nie pozwoli mi więcej brania innych kotów nawet do DT
Aguś zawsze możesz mówić ludziom, że możemy małą oddać po zakończeniu leczenia ale dziś pani doktor stwierdziła, że pięknie się goi i nastąpi to bardzo szybko 8)
Jeśli chcesz ogłosić koty pani Ireny proszę bardzo i możesz podawać śmiało mój numer telefony.

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Sob lis 10, 2007 0:26

Dzięki za wieści o kićkach :) o wszystkich, ale zwłaszcza o Szaraczku :oops: Jak dobrze, że ma dobrego Pana!
Aga - jeśli mogłabym jakoś pomóc, to proszę, daj znać. Energii i dobrych myśli na pewno Ci nie brakuje - wszystkie historie, nawet tych najbardziej biednych koteczków, opuszczonych i w trakcie leczenia, przedstawiasz w jakiś taki pozytywny sposób, że miło się robi :)
Melba - wiem że masz rację z tymi koteczkami mieszkającymi/przebywającymi w DT. Ja myślałam właśnie, że może uda mi się być takim domkiem, dla różnych kolejnych potrzebujących kotków, ale jak się okazało, żeby być dobrym domkiem tymczasowym trzeba najpierw być doskonałym domkiem dla kotów już na stałe zameldowanych :) (jakoś dogadać się z nimi, a wiadomo, że nie wszystko zależy od nas :) No nic, mam nadzieję, że niedługo będzie lepiej i częściej będę mogła sprawdzać się w roli DT :)
Monia - mam nadzieję że domek dla Bezoczki się znajdzie! Trzymam mocno kciuki :ok: A jeśli miałoby być inaczej - na pewno u Ciebie będzie miała najpiękniej na świecie!
I jeszcze mam do Ciebie pytanie właściwie nie-forumowe.. mam nadzieję że wybaczycie.. Czy nie jesteś przypadkiem osobą, która 3-4 lata temu przyjechała do mnie po zaginionego koteczka? Kotek zaginął w Starosielcach i znalazł się po 3 miesiącach u mnie, na drugim końcu miasta..
Spokojnej nocki - S.

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Sob lis 10, 2007 7:38

Szałwia spokojnie to napewno nie ja
Mam jednego kotka trikolorkę Sonię i ona nie wychodzi za daleko od domu , kiedyś miała wypadek samochodowy ale na szczęście w końcu wszystko skończyło się dobrze i od tamtej pory nie wychodzi do ulicy.
A to czy bym była dobrym domkiem dla bezoczki to trudno powiedzieć napewno bym się starała takim być :wink:
Bezoczka w dzień szaleje diabełek w nią wstępuje ( ręce moje wyglądają straszne :wink: ) a w nocy biegnie do córki łóżeczka i śpią sobie razem całą noc. Teraz siedzi i zagląda co ja tu o niej piszę.

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Sob lis 10, 2007 17:00

Szałwia-to pytanie jest jak najbardziej Forumowe. Ta dziewczyna, która przyjechała do Ciebie po kicia to magdaff-moja koleżanka z pracy. Ostatnio opowiadałam jej o chorym szaraczku od Ciebie i jakoś tak wyszło że kiedyś ona tez u Ciebie była w kociej sprawie. To prawdziwe zrządzenie losu, że znalazłaś tego kicia i że skojarzyłaś, że to ten zaginiony. Swoją drogą to niezły z niego wędrowniczek :)

Monia3a - Cieszę się, że bezoczka czuje się lepiej. Mam nadzieję, że nie zostanie na zawsze małym diablątkiem :twisted: Gdyby była chłopaczkiem to bym ją dziś "sprzedała" Jechałam akurat z Melbą i zadzwoniła pani z W-wy, płakała mi w słuchawkę- jej kić odszedł po 18 latach :( Powiedziała, że chciałaby pomóc jakiejś biedzie. Opowiedziałam jej oczywiście o bezoczce. Tylko ona chciałaby chłopca-jej kotek był chłopcem...

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: DanielGek i 60 gości