Wwa. Powązkowska. My na wakacje, a kot na ulicę :((

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lut 26, 2008 9:08

W białym :love: , facet jest wielkości rottwailera :)
No, przesadziłam, ale gigantyczny i piekny taki, puchaty i wogóle, jak ciastko z kremem... :flowerkitty:

Ide kupić sobie cos słodkiego... :)

Kasiu, przy okazji opowiadania co słychać u Larsa, przypomnij mi nazwę tego preparatu na zapachy... zapomniałam nazwy... :oops:

senna7

 
Posty: 100
Od: Pon cze 26, 2006 20:41
Lokalizacja: warszawa

Post » Wto lut 26, 2008 9:41

Obrazek
Obrazek

Kasia_S

 
Posty: 2620
Od: Pon wrz 18, 2006 15:08
Lokalizacja: Warszawa- Ochota

Post » Śro lut 27, 2008 20:32

Co słychać u Larsa :?: :?: :?:

martaEG'a

 
Posty: 646
Od: Czw gru 21, 2006 13:00
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Śro lut 27, 2008 21:49

chyba próbuje sam odpowiedzieć :twisted: snuje się po domu i miauczy. jeść dostał, nie wiem co jeszcze chce... :roll: oprócz tego "pachnie" :twisted: po swojemu, do kuwety średnio trafia. ale to tak kochany kot że nie potrafię się na niego gniewać :D jest taki drobniutki, wygląda jak półroczny kociak. futerko coraz lepsze, strupki odpadają, wszystko się powoli goi, ale widzę już różnicę. i to spojrzenie 8)
Obrazek
Obrazek

Kasia_S

 
Posty: 2620
Od: Pon wrz 18, 2006 15:08
Lokalizacja: Warszawa- Ochota

Post » Śro lut 27, 2008 22:53

Aga! a co dalej z Powązkowską? Jakie masz kolejne sukcesy???

Trochę tu nie było wieści o Szanownym Larsie... troszkę sie pogubiłam, gdzie w końcu Lars zostaje??? Kiedy odbiałczanie???

martaEG'a

 
Posty: 646
Od: Czw gru 21, 2006 13:00
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Śro lut 27, 2008 22:55

... a to, że Boski to od razu było widać - czy te oczy mogą (...) pozwolić, żeby się w Nim nie zakochać???? Dzielnu chłopak, niech MU SZCZĘŚCIE SPRZYJA!!!!!!!!!!!!!!!

martaEG'a

 
Posty: 646
Od: Czw gru 21, 2006 13:00
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Śro lut 27, 2008 23:10

W temacie Larsa dodam że odezwał się do mnie dziś jego ewentualny przyszły domek z prośbą o szczegóły...

Jak wypali, Lars już w przyszłym tygodniu może być u siebie :)

Kasiu, chyba że nie będziesz chciała go oddać, wtedy domek odwołam i zaproponuję inne miauczące szczęscie 8)

senna7

 
Posty: 100
Od: Pon cze 26, 2006 20:41
Lokalizacja: warszawa

Post » Czw lut 28, 2008 7:57

senna7 pisze:W temacie Larsa dodam że odezwał się do mnie dziś jego ewentualny przyszły domek z prośbą o szczegóły...

Jak wypali, Lars już w przyszłym tygodniu może być u siebie :)

Kasiu, chyba że nie będziesz chciała go oddać, wtedy domek odwołam i zaproponuję inne miauczące szczęscie 8)


kochana, nie kuś :twisted: zresztą fajnie by wyglądał na tle mojego stada, zwłaszcza z Białym. kombinuję jak im zdjęcie razem zrobić, żeby widać było różnicę :lol:

Larsik szuka domu
Obrazek
Obrazek

Kasia_S

 
Posty: 2620
Od: Pon wrz 18, 2006 15:08
Lokalizacja: Warszawa- Ochota

Post » Czw lut 28, 2008 14:05

A na Powązkowskiej jak to na Powązkowskiej... Koty się marcują...;/
Właśnie zobaczyłam przed moim oknem czyli prawie na tyłach sklepu Maciek dwie czarne kotki i dużego burego kocura który dryptał za nimi z podniesionym ogonkiem. No i ostentacyjnie na środku ulicy... Jakby czekał na to żebym to zobaczyła... ;/
Owy kocur pewnie jest ojcem wszystkich dzieci tu spłodzonych, które dzięki Agalenorze znalazły domki :)


Ehhh.... :roll:
mamuśka
 

Post » Pt lut 29, 2008 18:28

Dzisiaj zawiozłyśmy z Kasią_S do weta Larsika. I zobaczyłam go... Faktycznie, chudzinka straszna. I drobniutki.
Miał świerzb, uszka i okolice uszu mocno rozdrapane. :cry: Niemniej jednak Kasia mówi, że i tak wygląda lepiej, niż kilka dni temu...

No i malutki, jak na Norwega... ale jak siersc poprawi się, będzie śliczny, długowłosy...

W poniedziałek Kasia zawiezie go na kastrację (przed kastracją zostanie na wszelki wypadek zbadana krew...)
Mimo swej chudości i zabiedzenia chłopak pachnie takim zdecydowanym kocurem...

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Pt lut 29, 2008 18:33

No i skrewiłam przed wyjazdem do lecznicy.. :oops: Stwierdziłam, że w pojedynkę nie dam rady przełożyć dzikiej kotki z klatki do transporterka.

Technicznie, gdyby transporterek wchodził do klatki byłoby łatwiej nakłonić kotkę do wejścia do środka. Niestety, wejście do klatki jest zbyt małe, kotkę trzeba wyjąć i włożyć do transportera...
Zatem koteczka poczeka do jutra, spróbuję jutro nakłonić do pomocy TŻta. I może jednak, jeżeli nie zobaczę nic podejrzanego, wypuszczę ją bezpośrednio w jej rewiry...

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Nie mar 02, 2008 12:16

Podziwiam wetów kastrujących dziczki i przekładających je z klatek... Naprawdę. Chociaż bez problemu obsługuję dzikie kociaki, dorosły dziki kot to jednak spore wyzwanie... Może nie każdy, ale nam trafił się trudny przypadek.


Wczoraj z TŻtem próbowaliśmy przełożyć posterylkową kociczkę z klatki do transporterka. Udało mi się ją złapać, owszem, za kark i przytrzymać. Ale tylko tyle. Każda próba podniesienia i wyniesienia jej z klatki i przełożenia do transporterka konczyła się porażką. Kotka broniła się jak lwica, mocno zapierała o pręty, broniła zębami... po dwóch nieudanych próbach i przekłuciu rękawicy (niestety mam tylko zwykłe zimowe..) poddałam się.

I kotka i my byliśmy tak zestresowani, że zadecydowaliśmy, że klatka zmieści się w stanie rozłożonym w samochodzie i koteczka pojedzie w klatce. Całe szczęście, bo mielibyśmy głupi problem...
Rozwiązałam jej tylko kubraczek.

Koteczka wypuszczona, szybko czmychnęła...

***

Niemniej jednak mamy kolejny problem. Poważny.


Rozmawiałam z karmicielką.
Trzy miejsca, o ktorych pisałam w tym wątku - sklep przy Saperskiej, opuszczony szeregowiec, i piekarnia - koci rewir i stołówka niebawem mają zostać rozebrane / wyburzone..
Ma tu powstać nowoczesny budynek mieszkalny. Ruszy budowa...

Kilkanaście wolnożyjących kotów straci swoje schronienie. Nie będą miały gdzie się podziać :( :( Miały tam piwnice, budki, zakamarki.

Nie wiem, co można zrobić... Dokąd teraz pójdą te koty? :(

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Nie mar 02, 2008 12:20

:( :( :(

W czasie budowy koty mogą się tam nawet zadomowić... a potem :( :( :(

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Nie mar 02, 2008 12:33

Pisałam kiedyś, że na Powązkowskiej przy hurtowni zoologicznej są dokarmiane przez pracowników koty, może tam postawic budki.
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35298
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Nie mar 02, 2008 13:03

Problem w tym, że tych kotów jest dużo... Na pewno więcej niż kilkanaście...

Koty bywają i chronią się różnych miejscach, karmione są przez kilka osób (podejrzewam, ze nie znam wszystkich karmcieli).
Gdzie są, gdy ich nie widać? No właśnie. tego nawet karmicielki nie wiedzą, a przypuszczałyśmy, ze właśnie dzięki niezagospodarowanym pustostanom przetrwały zimę. Bo mogły się tam schronić przed najgorszym, trzaskającym mrozem.

Budki stoją - są tylko dwie. Okienka w piwnicach pozamykane...


Część jest wykastrowana już i mogłyby sobie tam życ...

Karmicielki regularnie je dokarmiały.



Ich sytuacja TERAZ nie jest dramatyczna - ale może stać się dramatyczna już niedługo... :cry:

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kasiek1510 i 123 gości