pisiokot pisze:Femka pisze: U mnie walka z problemem jest zawsze taka sama, bez względu na to, czego rzecz dotyczy:
1. diagnoza problemu (czyli z czym walczymy)
2. ustalenie ilości potrzebnych środków, sprzętu, lokali
3. ustalenie priorytetów,
4. ustalenie, co jesteśmy w stanie zrobić odrazu, co stopniowo, a co na końcu,
5. przystąpienie do realizacji.
6. Po drodze wprowadzenie do tematu wetkę i właczenie jej do pracy.
7. podział zadań.
Femko, sorry. A możesz coś konkretniej ? O tym konkretnym problemie ? Nie obraź się, ale to co napisałaś powyżej to dla mnie pustosłowie, nie takiej rady oczekiwałam

nie obrażę się, z braku czasu rzecz ujęłam hasłowo.
Żeby dokładnie wyjaśnić, jak ja to widzę, potrzeba trochę więcej czasu. Ale spróbuję przynajmniej "dać kierunek", to sama się zorientujesz, o co chodzi.
Co do zdefiniowana problemu:
to jest największa i bardzo mozolna praca. Właściwie już ją zaczęłyście przy okazji dotychczasowej pracy. Chodzi mi o dokładne sprawdzenie, w jakim stanie są koty (przynajmniej te stałe), które mają chcoćby najmniejsze objawy chorób. Które mają szczepienia, które są po sterylce (wiem, że to też już ruszyłyście) itd. W tym kierunku.
Do punktu drugiego: podliczenie, ile miesięcznie kosztowałoby, gdybyśmy miały nieograniczone środki:
bieżąca opieka weterynaryjna, badania kotów z objawami niejednoznacznymi, ścisłe procedury związane z przyjmowaniem kotów nowych (maluchów i dorosłych), jakiego potrzeba sprzętu, jakich warunków lokalowych. Podkreślam, że chodzi o ustalenie ile tego potrzeba, gdybyśmy miały nieograniczone środki, żeby potem wiedzieć, z czego "zejść".
Z tego "spisu życzeń" nalezy wyłonić to, co jest absolutnie priorytetowe, żeby przynajmniej nie dopuścić do pogłębiania się niechcianych zjawisk (na przykład wprowadzanie nowych kotów itd), a potem dalsze pozycje listy priorytetów. Cały czas kontrolując, jakie są realne mozliwości finansowe, organizacyjne itp.
w ten sposób stworzy się plan pracy pewnie na długie miesiące jeśli nie lata, ale pozwoli to na systenmatyczne normowanie i zabezpieczanie w schronisku kotów.
Ja nie mam żadnych złudzeń, że to wszystko nie uchroni schroniska przed PP, smiercią kotów czy innych bardzo poważnych chorób. Ale poprawimy ich sytuację na pewno, podniesiemy odporność, bardziej zabezpieczymy.
To wszystko, co teraz napisałam to oczywiście tylko bardzo pobieżne opisanie kierunków, które miałam na myśli. Sam problem jest znacznie głębszy.