Baltimoore pisze:Aniu, Marysiu- straszną od Was depresję czuję i to mnie martwi![]()
Chciałam zwrócić Waszą uwagę na osoby życzliwe Ani i kotom w jej DTWcale ich niemało
![]()
I to jest ogromny pozytyw, który trzeba przedkładać nad negatywy.
Dlatego ja podpisuję się pod wpisem Atty![]()
Agnieszka, przepraszam,Twoje prawo, czuć każdy może co chce.
Ja jestem wrażliwa na krzywdę, już nie moją bo mam to gdzieś, ale krzywda zwierząt boli najbardziej i nigdy przenigdy nie zapomnę sytuacji ze Stefanką jak postąpiły osoby z tzw. fundacji for animals w Łodzi. Wszędzie, każdemu z kim mogę porozmawiać (nawet w kolejce u lekarza) przestrzegam przed tą fundacją i wiadomymi osobami i będę to robiła do końca moich dni viewtopic.php?f=1&t=166667&start=960 bo kotka została potraktowana jak rzecz, choć to żywe czujące stworzenie i jako rzecz została oddana.
Ja nie potrafię po całej tej sytuacji przejść do porządku dziennego bo zbyt boli.
Człowiek poświęcił kilkanaście lat życia by ratować te biedne zwierzęta, nie przesypiał nocy by czuwać przy chorym kotku jak i tuląc do serca w chwili gdy już nic nie można zrobić a tylko pożegnać się na zawsze by ulżyć cierpieniu. Tak, boli mnie to.
Pielęgnował, zmieniał podkłady, mył upapraną dupkę, leczył, woził do lecznicy, odejmował sobie od ust by kupić odpowiednią karmę dla chorych kotów, by w chwili gdy ja poprosiłam o pomoc w sprawie Stefanki, zostałam potraktowana jak śmieć który nie ma nic do powiedzenia bo liczyły się układy.
Jak napisałam powyżej, nie zapomnę tej krzywdy bo zbyt wiele moje zwierzęta wycierpiały jak i ja, bym o tym mogła zapomnieć.
Każdy może sobie myśleć co tylko chce, czy to czuć depresję czy zionę jadem jak to było niedawno viewtopic.php?f=1&t=172120&p=11393648&hilit=zion%C4%99+jadem#p11393648
tylko tak jak napisała mb, to realizm, moje doświadczenie życiowe i nauczka na całe życie by nie ufać nawet tym których podobno mamy za przyjaciół.
mb pisze:To nie depresja.
To realizm.
Po prostu czasem coś się psuje i nie można tego naprawić.
Wazon posklejany po rozbiciu nie jest już tym samym wazonem.
Dla mnie radością jest gdy patrzę na szczęśliwą Sonię choć dzikuska, która się bawi, wałkuje, gania z kotami, ale oczywiście definicja szczęścia może być różna i zależy kto za jakim szczęściem goni viewtopic.php?f=1&t=165685
Troszkę zdjęć na poprawę atmosfery w wątku

Soniusia viewtopic.php?f=1&t=165685
Dzidulek-Filipek, tyle walki o jego życie, a teraz zbyt duży na adopcję.

Jacperek z Malusią, już chyba zawsze będę drżała o ich życie po tym jak trójka rodzeństwa odeszła na FIP

viewtopic.php?f=13&t=168912
Siem koffamy...bardzo

Jestem naprawdę wdzięczna każdej osobie której los tych moich podopiecznych nie jest obojętny, bo przecież te koty nie są niczemu winne, że żyją i czy ich pańcia-mamusia-opiekunka-kucharka-sprzataczka-niania, jest miła czy nie.
_________________________________________________
Zamykam czasowo na prośbę Założycielki. N/K