morelowa pisze:No, to zrób sobie badania zamiast kawy. Ciśnienie nie jest jakoś nadzwyczaj niskie, a poza tym nie można wszystkiego na nie zwalać.
A kawa jest dla przyjemności nie dla leczenia

zrobię.
Oczusia.
Wśród wielu emocjonujących dyskusji na forum często przewijało się stwierdzenie, ze trzeba mierzyć zamiary na siły, czyli brać tyle tymczasów i pomagać na tyle , na ile dana osoba ma możliwości finansowe, a nie brać tymczasy a potem prosić , baaa, błagać forum o finansową pomoc.
Oczusia pojawiła się w lipcu, a nawet w czerwcu i od początku ma chore oko. Nie miałam mozliwości się nią zająć, były szkraby, Ruda Łapa. Szkraby w dsach, Łapa u mnie. Oczusia chodzi z chorym okiem. I miauczy, płacze. Czasami jest lepiej - wtedy oko jest na wpół otwarte i się z niego sączy, jak jest gorzej jest całkowicie zamkniete i opuchnieta jest powieka. Wtedy tez najczęsciej ma gorszy apetyt lub w ogole nie je.
Oczusia to mój wyrzut sumienia, dręczące nocami poczucie winy, ze kot chodzi chory tyle miesięcy a ja nic z tym nie zrobiłam. W czwartek postanowiłam działac, czyli planować rózne działania, zastanawiać się nad optymalnym dla kota rozwiązaniem. Przeprowadziłam wstępne rozmowy.
Pomyslałam , ze ja przeciez nie mam na to wszystko pieniędzy, bazarki stoją w miejscu, moje wpływy ze zleceń marne i nie wiadomo tak naprawdę czy mi ktoś coś w kwietniu zapłaci. Pomyslałam , że poprosze w tytule wątku o pomoc finansową i to mnie zatrzymało. Wizja komentarzy, możliwość jakiejś awanturki, posądzania mnie o kolejne zbieranie pieniędzy
niby na leczenie kotów wolnożyjących, no ale..., wyrzucanie, ze jeszcze nie rzoliczyłam się w całości z tamtego roku itp. itd.
Łapka bedzie mieć zabieg być może 8 kwietnia (tak jest wstepnie umówiony), a na pewno w kwietniu - po zabiegu ma byc seria kroplowek (dozylnych i podskórnych), aby ochornić nerki maksymalnie jak się da. Na 17.04 zapisałam swoją Notkę na echo serca - odkładane już od 3 lat

- i to tylko dlatego, ze pani dr wet od echa wyjeżdża za granicę na staż. oprocz tego mam kilka pilnych rzeczy do zrobienia z pozostałymi rezydentkami. I nie mam na to kasy.
Zastanawiając się nad tym - wcale nie tak bardzo głeboko - to ja nie mam żadnych możliwości.
Minął pierwszy kwartał trzeciego roku, gdy jestem bez stałej pracy. Jedynie zlecenia, ktorych przez prawie rok nie było, mam okropne długi u ludzi, zadłużenie w zusie itp. I 5+1 kotow w domu.
Ufam jedynie jednej wetce i nie pojdę ze zwierzakami (niewazne, rezydentkami czy wolnozyjącymi) gdzie indziej - chyba że ona mnie tam skieruje. Moja wetka ma usługi na wysokim poziomie i robi wszystko co jest dla kota w danym momencie potrzebne, ani za dużo, ani za mało.
Ze zdrowie moim tez kiepsko - zarówno fizycznym jak i psychicznym. Będąc (przynajmniej teoretycznie) zdrową z trudem niose jednego kota w transporterku do weta. Szykując teraz Łapę na zabieg nie mogę sobie poradzić z dylematem co do narkozy: wziewna, standardowa i głównie z powodu ogromnego , paralizującego lęku przed wstrząsem, uczuleniem na narkozę, czego nie da się wcześniej przewidzieć. Perspektywa zbliżającego się zabiegu sprawia, ze już mam trudności ze spaniem w nocy. Oczusia - a co będzie jak się okaże, ze jest powaznie chora? ma fiv/felv? co zrobię? gdzie ją wezmę? to tylko niektore pytania.
nie mam pieniędzy, boję się o nie poprosić na forum a nawet jesli to nie mogę oczekiwać , że ktoś mi pomoże (sama wiem w że w podobnej sytuacji jak moja jest wiele osob) , jestem wyczerpana fizycznie i psychicznie. czyli zgodnie z rozważaniami na forum nie powinnam myśleć o pomocy Oczusi, prawda?
Napiszcie mi to, proszę. Jasno, konkretnie, tak, żebym mogła, gdy mnie zaczną dręczyć wyrzuty sumienia, przeczytac to sobie i odetchnąć z ulgą.