kamari pisze:Witajcie
Amelia się zaadaptowała w nowym domu, stała się częścią stada i wraca do zdrowia. Jeszcze czeka ją tylko amputacja ogonka - z tego co obserwuję ułatwi jej to życie, bo bezwładny przeszkadza jej w bieganiu i skokach.
Teraz z innej beczki. Nie da się nie pamiętać, co ją spotkało. Nie zamierzam sprawy zostawić bez echa, im więcej będziemy mówić o maltretowaniu zwierząt, tym większa szansa, że ktoś się tym przejmie.
Na razie zamieściłam historię Amelki na swoim blogu, sporo osób go czyta i mam nadzieję, że zrobi im się tak samo niedobrze, jak i mnie po lekturze wątku. Będę też rozmawiać z babką z działu o zwierzętach w regionalnej telewizji. Już raz pokazała reportaż o jednym z moich kotów, którego w centrum miasta ktoś postrzelił z wiatrówki.
Nie wolno nie mówić o krzywdach wyrządzanych słabym i bezbronnym istotom i nie ma znaczenia, czy chodzi o zwierzę czy dziecko.
Masz absolutną rację, Mario
Nie wolno nam pozostawać obojętnymi na krzywdę bezbronnych istot.
Nasze milczenie staje się dla oprawców przyzwoleniem, a na to nie wolno nam się godzić.
Liczę, ze nagłaśnianie takich historii i społeczne potępienie dla ich sprawców, zmieni coś wreszcie w polskim prawie.
Marzę też, aby sformułowanie 'znikoma szkodliwość społeczna czynu'

przestało być w końcu używane w kontekście
maltretowania czy zabijania zwierząt...
Mario, pozdrawiam najserdeczniej
Wymiziaj całą swoją kocią rodzinkę
