Jesteśmy po wizycie z Szansą u najlepszego specjalisty od nerek, jakiego znaleźliśmy

na terenie Krakowa. Szansunia miała robione USG, bardzo jej się nie podobało golenie brzuszka, ale i tak była łagodna jak zwykle - tylko troszkę pyskowała do dr Kujawskiego o tym, co sądzi na temat oszpecania ślicznych kocich dziewczynek.
Najważniejsze dla mnie jest to, że nie ma mowy o eutanazji. Niestety nerki też nie są w dobrym stanie - przede wszystkim są malutkie. Kicia jest też nieco za szczupła, i to mimo ogromnego poświęcenia jej Pani, która codziennie poświęcała godzinę na karmienie Szansy - najpierw Szansunia jadła sama, później dostawała z ręki, a na koniec jedzonko było rzucane w ramach polowania

. Niestety Renal to nie jest coś, co koty lubią najbardziej.
Wet ustalił postępowanie dla koty: plan powtarzanych badań, obstawę lekową (leki kicia prawdopodobnie będzie brała dożywotnio), leczenie antybiotykowe, dietę.
Kicia po powrocie do mieszkania Stachurki była zdecydowanie w lepszym nastroju, niż przed wizytą u weterynarza - widocznie kocie towarzystwo w porównaniu z dr Kujawskim od razu wyglądało na sympatyczniejsze

, a jak przyszedł mój mąż, to już szalała z radości. Ona zawsze, zawsze zdecydowanie wolała facetów, no i dzisiaj zrobiła kokieteryjną pokazówkę, do mnie i Ani ledwie podchodziła, do Bartka pognała biegiem, wystawiła brzuszek do głaskania i ćwierkała do niego, mrucząc zalotnie.
Bardzo dziękujemy za kciuki - i bardzo prosimy o jeszcze

.