tak bardzo cierpią Maleńtaski
Gdzie człowiek nie wejdzie tam choroby i cierpienie
smutno

Za szybka pomoc mocne

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
meggi 2 pisze:Mam całe opakowanie Unidoxu zostało z leczenia wiosennego.
Satoru pisze:w drugim watku ugadywalam sie z asią_m
meggi 2 pisze:Satoru, na antybiotyk w zarciu to juz za poózno, ten kotek nie wiem czy przezyje dzisijeszy dzien.
Pisałam przeciez ze mam UNIDOX, strone wczesniej.
Ja moge z kims podjechac samochodem , musi ktos przeskoczyc murek bramy policyjnej lub pojdziemy do srodka i chyba nam udostepnia.
Jakie te biedne koty jak dlugo musza czekac na nasza pomoc - przykre to!
Ja mam 84 zl - jest za co go na pierwszy rzut leczyc.
Pomózcie, ja sama nic nie zrobie!
Jana pisze:Antybiotyk, o którym piszesz mziel, to convenia, działa (teoretycznie) 2 tygodnie i rzadko się sprawdza w przypadku kk. Zwykły unidoks dużo więcej by zdziałał.
Dopiero co wróciłam z lecznicy, jutro rano sprawdzę, czy na Żytniej nie byłoby możliwości ulokować kociaków. Niestety - jestem chora, ledwo się ruszam, nie wiem czy dam radę fizycznie zająć się łapaniem kociaków. A dziś pożyczyłam swoją klatkę-łapkę (zresztą i tak tutaj trzeba łapać podbierakiem chyba...).
Nie wiem, naprawdę nie wiem co robić.
ariel pisze:Złapany został nie wiem, czy najgorszy.
Dwa są takie, które na pewno nie widzą, tak bardzo są zaropiałe.
Śmierdzi ropą na kilometr.
Złapał się chłopak. Brawa dla meggi, bo złapała w ręce.
Przemiły pan policjant też złapał, ale kociak go użarł i zwiał.
Teren do łapania trudny, bo koty mają pełno schowków, łącznie ze schowkami w silnikach zaparkowanych samochodów.
Mamusia pilnuje kociaków, ale też dzika dzicz.
Nie ma sensu łapanie ich do klatek-łapek. Mają taki katar, że jedzeniem nie są zainteresowane.
Złapany Franuś miał 40,5 st. temp., bardzo brzydkie ślepka, jeszcze gorsze spojówki i zatkany nos.
Przyda się pomoc finansowa dla meggi i pomoc dla reszty kociaków. W tej chwili są w takim stanie, że dość łatwo będzie je wyprowadzić na prostą, ale jeszcze kilka dni pobytu na wolności i może nie być kogo ratować.
Jana pisze:Antybiotyk, o którym piszesz mziel, to convenia, działa (teoretycznie) 2 tygodnie i rzadko się sprawdza w przypadku kk. Zwykły unidoks dużo więcej by zdziałał.
Dopiero co wróciłam z lecznicy, jutro rano sprawdzę, czy na Żytniej nie byłoby możliwości ulokować kociaków. Niestety - jestem chora, ledwo się ruszam, nie wiem czy dam radę fizycznie zająć się łapaniem kociaków. A dziś pożyczyłam swoją klatkę-łapkę (zresztą i tak tutaj trzeba łapać podbierakiem chyba...).
Nie wiem, naprawdę nie wiem co robić.
meggi 2 pisze: Jano, moze cos ustaliłas z ta lecznica na ul. Zytniej?
Jana pisze:Czwórka kociaków ma zaklepane miejsce w szpitaliku w lecznicy. Od jutra rano przez ok. tydzień mogą tam być.
Trzeba:złapać kociaki (mogę pożyczyć podbierak, rękawice, transporter)
zawieźć do lecznicy
wykombinować jakieś zabezpieczenie drzwiczek klatki, bo kraty są takie, że maluchy zwiewają (przydałby się np. kawałek siatki typu naokienna i jakieś druty)
kupić dla nich jedzenie
płacić za leczenie
Wiem, długa lista. Ja jestem tak słaba, że ledwo siedzę przy komputerze. Zrobiłam ile mogłam, ktoś musi zrobić więcej.
Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 66 gości