Już piszę, piszę
Po pracy zawiozłam dziś szaraczka od nowego pana na zastrzyki. Jak zajechałam do pana to kić traktował go jako drapak

Łaził po nim, tulił się-widać, ze się lubią
W lecznicy nie było tempertaturki ale nosek trochę zaflukany więc kić ponownie dostał 5 zastrzyków. Bossz jak mi go szkoda było-po pierszych trzech rzucił się na mnie, wtulił i prosił żeby już go nie kłuć. I te igły były na moje oko jakies takie podejrzanie grube
Zawiozłam go potem na konsultację do moich wetów. Powiedziałam, ze w trosce o kocią psychikę nie chce go maltretować (maluch siedział w tym czasie wtulony we mnie i płakał) Dostał prochy do ryjka na wynos, dokupiłam mu też jeszcze Scannomune. NOwy Pan dokładnie wysłuchal instrukcji, ma wszystko zapisane. Jakby kić poczuł się gorzej to pojedzie ponownie na zastrzyki...
I teraz proszę o radę-bo troche mnie opadły wątpliwości- jak myślicie-czy powinnam go jeszcze jutro zawieźć na zastrzyk? Czy prochy do ryja? Bo to również jest antybiotyk,ale ponieważ nie ma zamiennika tego z zastrzyku to jest zmiana leku. Nie chcę mu zaszkodzić, ale też nie chciałabym go maltretować.
A jeszcze dodam, że jak go odwiozłam, to uciekł do swojego Pana i się skarżył na mnie
