Ostatnio mam kiepskie dni przez chorobę męża a w zasadzie brak diagnozy i ciagle latania po lekarzach. Od 7 czerwca to się ciągnie.
Chciałam żeby go dali do szpitala bo my większość badań robimy prywatnie tj rezonansie czy TK. Ale internista nasz powiedział ze nie ma ambulatoryjnych wskazań. I to fakt... bo już byliśmy na Izbie jak mój mąż miał atak niby zawałowy. 10 godz. A Izbie i nic Panu nie jest, do domu idź Pan
 
 A ból jest i nie mija... a przyczyny nikt nie umie znaleźć. Ja od tych dwóch miesięcy nie przespałam porządnie nocy. Ryje głowa po biurku w pracy.
Jestem wrakiem człowieka ze zmęczenia i bezsilności.
I w takich momentach chce być znów dzieckiem, beztroskim i szczęśliwym
Sorry Marzenka na prywatę
 
 Zaczynam myśleć ze mi lekarz od piguł tez już jest potrzebny...


 (AMY
 (AMY 








