nurmi pisze:Przykra ta historia...
Wiem, że Almare posypało się całe życie, ale niestety tak to jest, że nieszczęścia chodzą razem...
Ja jak szukałam Gucia (7 miesięcy, podczas strasznie mroźnej zimy) to akurat zmieniałam pracę, więc miałam świetny początek. Szukałam go dniami i nocami i tak naprawdę nikogo nie prosiłam o pomoc (podobnie jak Iwonami). Było mi bardzo ciężko, ale jak myślałam sobie, co Gucio przeżywa sam na wolności, to od razu dostawałam powera i sił!
I znalazłam Gucia, upór zawsze wygrywa, trzeba tylko chcieć!
Wierzę, że Sauron nie zaginął, bo Almare naprawdę go kocha. Może po prostu to wszystko ją przerosło. Nie osądzajcie jej. Oczywiście uważam, że kota należy szukać i powinna ona się włączyć do poszukiwań (w ogóle dla mnie nie do pomyślenia jest, żeby ktoś za mnie szukał kota!) ale może życie zbyt bardzo dało się jej we znaki? Nic nigdy nie jest tak po prostu jednoznaczne - nie szuka kota to go nie kocha i lepiej żeby do niej nie wrócił... Nie, tak nie jest, nie wszyscy mają tyle siły i zaparcia aby rzucić wszystko i szukać dniami i nocami. Czasem po drodze wydarzają się straszne historie, czasem człowiek po prostu traci nadzieję (choć nie powinien). Różni są ludzie, różne koleje losu. Nie można wszystkich wrzucać do jednego worka.
Mam głęboką nadzieję, że Sauron się odnajdzie (jeszcze przed nadejściem mrozów.......)
Kto mnie zna wie, że takie dokuczanie, czy osądzanie innych nie jest w moim stylu. Oprócz tego forum "dokuczałam" autorce tego wątku i na Facebooku.
Ponieważ moje wpisy zmobilizowały Almare i poruszyły kilka osób, (mam nadzieję, że to są jej koleżanki i koledzy) uważam moją rolę "w tym temacie" za zamkniętą.
Bardzo leży mi na sercu los Saurona, bo jak wspomniałam wiem jak się zachowuje domowy kot, który stracił dom.
Podzieliłam się moimi doświadczeniami i wiedzą, tak jak ze mną się dzielono gdy ja poszukiwałam mojej kotki. Ponieważ korzystałam z każdej rady jaką tu na forum otrzymałam uznałam, że winna jestem i ja, zresztą na osobistą prośbę Almare przekazać jej te wszystkie dobre rady, które ja otrzymałam. Ponieważ sytuacja stała się taka jak tu było widać w tym wątku, postanowiłam posunąć się do prowokacji. Czy ostatecznie z dobrym skutkiem? tego niestety już nie wiem.....
Resztę wyjaśnilam na Facebooku:
http://www.facebook.com/events/337695429643252/