Ale mam nerwa.
I krwiaka pod kolanem.
Byłam na wieczornym spacerze [i:7d385yhz]ze psem[/i:7d385yhz], co by troszkę oddechu złapać, żab i słowików posłuchać itp. Wracałyśmy już z Tilą do domu, gdy za moimi plecami usłyszałam nawoływania - odwróciłam się w samą porę by dostrzec podchodzącą na `niskich` łapach do Tili zajętej wąchaniem trawy sukę w typie ON-ka. Het za nią dwóch chłopaków nawołujących i biegnących w nasza stronę. Suka nie reagowała na nawoływania, więc szturnęłam Tilę, by rozejrzała się wokół i popuściłam smycz, żeby miała pole manewru. Tila nawet nie zdążyła zamachać ogonem, jak to ma w zwyczaju na widok dosłownie każdego psa, gdy suka ruszyła na nią bez ostrzeżenia.
Najgorsza sytuacja, o której myślałam, że może się zdarzyć. Głupi, radosny amstaff - na smyczy i biegający luzem agresywny, atakujący pies. Zawsze się zastanawiałam, czy w sytuacji zagrożenia będę potrafiła krzyczeć. Otóż już wiem. Moje donośne, krótkie `ej` poderwało na nogi chyba pół osiedla. Suka spasowała i uciekła, a Tila, która doskonale zna to moje `ej`, tyle że nieco ciszej wypowiadane, natychmiast usiadła przy moich nogach.
Mimo zdenerwowania jestem dumna z mojego GoopiegoPsa. Po pierwsze - postawiła się i odpowiedziała na atak; po drugie - na komendę odstąpiła.
Krwiak pod kolanem jest efektem tego, że Tila, która absolutnie nigdy nie była w takiej sytuacji dała się najpierw przesunąć w moją stronę impetem ataku drugiej suki. Musiałam dostać głową którejś z nich.
Tili nic nie jest - obejrzałam ja od razu w świetle latarni. Chłopaków opieprzyłam i zapytałam czy ich pies jest szczepiony. Na szczęście wiem, czyj to pies i jesli tylko zobaczę go znów luzem pójdę pogadać z `odpowiednimi czynnikami`.
Ale ręce do teraz mi się trzęsą.