O, to są naczelne władze ICZMP, z ich strony internetowej:
Dyrektor ICZMP
prof. dr hab. n. med. Przemysław Oszukowski
tel. (42) 271-11-24
Zastępca Dyrektora d/s Lecznictwa
dr hab. n. med. Piotr Woźniak
tel. (42) 271-13-57
Zastępca Dyrektora d/s Nauki
prof. dr hab. n. med. Jan Wilczyński
tel. (42) 271-12-66
Zastępca Dyrektora d/s Ekonomiczno-Finansowych
Ewa Smulewicz
tel. (42) 271-11-25
Ja bym spróbowała np. z ta pania od spraw ekonomiczno-finansowych, w końcu to jest problem "ekonomiczny" (raz wydano na sterylki, drugi raz szpital takiego prezentu nie dostanie od miłosników kotów, a jak "zmarnuje" obecne stado to będzie miał za chwilę ten sam problem - i jeszcze po drodze wyda na odszczurzanie). Poza tym - to kobieta, może łatwiej się wzruszy? A jak uzna, że to nie jej problem, to odesle do własciwego dyrektora - oby nie do tego samego - możecie powiedzieć, że z nim juz były ustalenia i nikt się ich nie trzyma, więc chciałybyscie dogadać sie z kimś wyzej, zeby to było wiarygodne.
A teraz jeszcze tak z mojej praktyki:
CZMP to jest moloch tak samo jak mój szpital. Żadna sprawa nie zostanie załatwiona, jesli ktoś nie będzie jej "popychał".
Mają być domki dla kotów? Dobrze, to proszę powiedzieć, kto je będzie wykonywał? Kto ma to zlecić? Kiedy? Czy mozemy dostac telefon do tej osoby, bo chciałybysmy dac wskazówki, jak taki domek ma byc zbudowany...
A potem dzwonić do upadłego.
Czy juz sa te domki? Nie? A dlaczego? nie ma zlecenia? A pan XY miał je złozyc... Dzień dobry, czy to pan XY? Co z tym zleceniem na domki dla kotów? A, nie ma materiału? A kiedy będzie? A może dostarczymy cos zastępczego (w końcu możemy się zrzucić na trochę materiału
). To ja zadzwonię za 3 dni i zapytam jak sprawa postępuje... Ja w ten sposób załatwiam mnóstwo spraw wcale nie "kocich" tylko służbowych - jesli po prostu napisze się pismo albo porozmawia RAZ to jest prawdopodobne, ze sprawa utknie gdzieś "po drodze" i NIGDY nie zostanie załatwiona. Nie wiem jak to jest w CZMP, ale np. mój szpital zatrudnia 2000 osób, ma 1000 łózek i pewnie drugie tyle pacjentów przewija się codziennie przez przychodnie. Lista jednostek, na które się dzieli ma kilka stron A4. Potrzeby są ogromne i zwykle załatwiane są w pierwszej kolejnosci sprawy pilne, od których zalezy życie pacjentów. A domki dla kotów taką sprawą nie są. W dodatku jest to sprawa nietypowa, więc tym bardziej nie pójdzie jakąs "rutynową" scieżką.
Przepraszam, ze się wymadrzam, ale wiem, jak to wyglada u nas, a CZMP jest chyba jeszcze większe niz nasz szpital. dlatego sugeruję, że koło sprawy domków trzeba pochodzić. I najlepiej byłoby miec cos "na pismie", np. ze wolontariusze zobowiazują się do nadzoru nad opieka (bo przecież nie nad samą opieką) i w zwiazku z tym maja np. uprawnienia do wchodzenia do piwnicy (np. jakiejś jednej, wydzielonej, gdzie koty mogłyby być karmione) i klucz do niej. To się pewnie nie uda załatwić, ale zaproponować można.
A karmicielkom ze szpitala się nie dziwcie. Wezwanie policji czy TV jest postawieniem sprawy na ostrzu noża. Mnie tez kiedys w konfliktowej sytuacji proponowano takie rozwiazanie, ale się nie zdecydowałam, wolałam spróbowac raz jeszcze załatwic sprawę "po dobroci". Wiem z doswiadczenia, że to daje lepszy efekt.
Przepisy dotyczące szpitali mówia niestety, że na terenie szpitala nie wolno przebywać zwierzętom i to jest problem, bo jesli potraktuje się to szeroko, to terenem szpitala jest także piwnica. Ten przepis nalezałoby usciślić, bo jest to sprzeczne z ustawą o ochronie zwierząt. Ustawodawca miał zapewne na mysli, żeby zwierzaki nie łaziły po oddziałach, a nie - zeby koty nie łowiły szczurów w poddziemnych korytarzach. Ale dopóki taki przepis działa, trzeba się dogadywac "po dobroci" z dyrekcją i nigdy nie wiadomo, kiedy ta delikatna równowaga kociego współistnienia ze szpitalem zostanie zachwiana a zycie kotów znowu zawisnie na włosku...