Przepraszam wszystkich za milczenie i tym ,że Was zaniepokoiłam

Juz się tłumaczę i śpieszę z wyjaśnieniem co mnie tak pochłonęło .
Otóz jak juz nie raz pisałam ,miejsce gdzie mieszkam znajduje się w ładnym krajobrazowo miejscu.
Ulica ma kształt podkowy tj można ja objechać naokoło i wyjechac w tym samym miejscu.
Całośc znajduje się na naturalnym półwyspie i jest okążona przez wody starorzecza Bugu.
Kilka lat temu ktos w Regionalnym Zarzadzie Gospodarki Wodnej- pod którego to zarzadzaniem są tereny przynalezne bezposrednio do wód starorzecza(czyli podmokłe łaki i inne nieużytki ) wydał zgodę na dzierzawę gruntu na samym wjezdzie do naszej ulicy.
Dzierżawiony teren całkowicie odciął większościom ludzi majacych tu posesje dostęp do wody i łak starorzecza i całkowicie oszpecił teren.
W najpiękniejszym bodaj zakatku naszej ulicy ,majacym byc wizytówk a zarówno ulicy jak i całego zaczynajacego się w tym miejscu sołectwa( opodal jest tablica z nazwą miejscowości)

stanał wrągajcym wszelkim zasadom obrzydliwy ,rozpadający się barak.
Wyobrazcie sobie przyrodniczo piękny teren(jak z pocztówki) a na pierwszym planie na wjezdzie ulicy rozpadająca się drewnianą, prowizoryczna ruderę z powybijanymi oknami czesciowo zasłoniętymi czarną folią.Ściany tej konstrukcji nie trzymaja nawet pionu , całośc jest pochylona jakby powalona przez wiatr i to od poczatku czyli czasu zestawienia .Średnica dziur w dachu siega kilkunastu centymetrow .Papa na czesciowo pokrytym nia dachu swobodnie powiewa a świat z drugiej strony tegoz ,,domostwa: widac na wskroś.
Całośc nie słuzy nikomu i niczemu bo ,,własciciel" tam po prostu nie bywa.smietnisko graniczy bezposredni zwodą i czesc śmieci zwyczajnie do niej wpada.
Ponadto facet dzierzawiacy teren wstawił tam rozapdajacy sie blaszany garaż ,Obydwie te,, budowle " słuza tylko i wyłacznie za magazyn.Czego? Tego nie wie nikt ,podejrzewam ,z ewogólnym bałaganie nawet sam własciciel tegoz upiora.
Obecnie w okresie zimowym facet wyładował tam stertę eternitu który czesciowo zanurza się w wodzie starorzecza.
Na okrasę dodam ,z e na całym terenie wala się sterta śmieci butelki,,stare,drewniane okna z powybijanymi szybami .Wszędzie pełno szkła a całośc ogrodzona skorodowaną siatka ledwo trzymajaca się na wbitych w ziemie prowizorycznych słupkach lub dowolnie,swobodnie zwisajaca na boki .
Częsć ogrodzenia zrolowana w kłęby i pochylona przez wiatr.
Opodal(niemal po sasiedzku) jest przepompownia wody.Państwowi urzednicy RZGW bywaja tam z racji wykonywanej pracy ale zdaja się nie zauważac co dziej esię na dzierżawionym od nich gruncie i nie dostrzegaja problemu.
W TLE tej dzierżawy rozciaga się jeden z najpiekniejszych widoków tej okolicy.
Zakole starego koryta Bugu,stanowisko czapli,łabedzi,ostoja dzikiego ptactwa i widok na znajdujaca się tu wyspę.
Jak juz pisałam jestem jedną z niewielu osób zamieszkująca tą ulice całorocznie.
Niemal wszyscy własciciele działek narzekali l na tak narzucona nam rażąco niechlujne sąsiedztwo lecz nikt nie znalzał w sobie tyle chęci i odwagi aby interweniować.
Niemal każdy działkowicz wstydził się odwiedzajacych nas gości lecz nadal nie robiono nic aby interweniować.
I tak jak wspomniałam to wszystko na samym wjezdzie do ulicy .
W momencie jak po zimie PRZYBYŁA NOWA HAŁDA ŚMIECI poczułam się w obowiazku zareagować.
Zmobilizowałam mailowo i telefonicznie ludzi majacych tu posesje aby w końcu zainterweniowac w sprawie tej uciażliwej dzierżawy.
Nie sposób jest nadal znosic uciazliwośc i zaśmiecanie tego terenu.Pisze do stosownych władz pismo w tej sprawie
Troche mi czasu zajeło zawiadomienie wszystkim znanym mi posiadaczy tutejszych działek bo nie wszyscy maja pocztę elektroniczną .
Częśc to osoby starsze i musiałam troche podzwonic aby wytłumaczyc sprawę i uzyskac zgode na podpis w tej interwencji .Chodziło o to by podpisało się pod wnioskiem się jak najwiecej osób. Potrzebowałam też do powyzszego pisma podstawy prawnej bo po za emocjonalna stroną i taka jest tu przede wszystkim potrzebna.Wnosimy przeciez o rozwiazanie umowy dzierzawy i jakis przepisach najeżałoby sie oprzec a prawnikiem to juz ja nie jestem
Jak sami wiecie ludzie są rózni i nie obyło się tez bez niesmacznych sytuacji.
na przykład jedna z sąsiadek odmówiła np podpisania się pod wnioskiem a przyznam ,z e na jej pomoc jako prawnika liczyłam.
Nawet nie wysłuchała do końca o co chodzi. Dopiero po pewnym czasie przysłała swoje poparcie dla sprawy kiedy juz niemal wszyscy mieszkańcy wyrazili zgodę i zgodzili się ,z e tak dalej byc nie mozei trzeba cos z tym zrobić.
Przyznam jednak ,z e niemal wszyscy po za tym jednogłosnie byłi za podjęciem kroków aby i zlikwidowac to upiorne widmo.
Troche czasu pochłoneło mi przygotowanie podania i dlatego Was zaniedbałam
Przyznam sie ,ze na swój sposób to dobrze ,z e zajeło mi to czas i emocje.
Nie najlepiej ostatnio znoszę samotnośc.Za dużo mam mysli o swojej chorobie i sytuacji w której się znalazłam.
Za duzo niepewności i zapytań co dalej?
Nie chce się nad sobą użalać ale całośc skłania do nie najciekawszych przemyśleń.
Ciesze się ,z e mam wokół siebie moje zwierzaki .Dzięki Waszej pomocy są zdrowe i są dalej ze mną .To ważne dla mnie i dla nich
Z króciótkiego pobytu na wyjezdze przywiozłam sobie ciekawe fragmenty drewna otoczone przez wodę i oraz kawałki ciekawych korzeni.
Myslałam o staworzeniu jakiejś nowej plastycznej pracy,
Cos na kształt płaskorzezby z uzyciem jutowego płótna,kamyków,fragmentów drewienek, liny konopnej i szklanych koralików.
Na razie jeszcze sie do tego nie zabrałam .
Wysuszyłam jedynie mokre kawałki drewna,naszykowałam materiały i......czekam na wenę twórczą .
Jakoś markotno i się zniechęcam na co to wszystko...
Zdrowotnie byle jak, ale było po chemiach gorzej a nawet o wiele nieciekawiej .
To choroba pełna ukrytych niespodzianek.Teraz (prawdopodobnie po lekach osłonowo-sterydowych) bardzo boli mnie cały układ kostny.
Bez przeciwbólowych sie na dłużej nie ruszam. Zresztą na tym krótkim w wyjezdzie podczas spacerów przekonałam się o swoim kompletnym braku kondycji.
A już wydawało mi się ,z e funkcjonuje nie najgorzej
Cóz ,widac , za świeżo jeszcze na pełnię sił witalnych po zakończeniu chemii. Od jej zakończenia upynęło zaledwie póltora miesiaca.
Chce miec nadzieje ,z e jakoś do formy powrócę..Póki co bardzo szybko odczuwam zmęczenie i wyczerpanie
Często nadrabiam miną ale taka juz jestem.Dużo gadam kiedy mam oczywiście z kim i zagłuszam tym złe emocje.
Nikt nie lubi na dłużej smutnych ludzi i ja to rozumiem.
Jestem z natury dość energiczną osobą i obecna sytuacja i położenie dołuje. Ale cóz,i tak wydaje sie byc,,lepiej"
Pewnie również i pora roku nie sprzyja emocjom.
UFFF...Rozpisaam się strasznie ale mam nadzieje ,z e dałam tym dowód ,z e Was naprawdę szanuje a jesteście mi i bliscy i potrzebni
