Czuję dyskomfort, bo wiem że na przykład mężczyźni trzymają w domach węże. Z własnego doświadczenia wiem, że to najczęściej mężczyźni są przeciwni adopcjom psów czy kotów. Wiem ile zła spotkało "moje" uliczne koty przez nich właśnie. Z drugiej strony wiem też, że są panowie, również i na tym forum, którzy bardzo kochają zwierzęta i że tym swoim myśleniem ich krzywdzę, zresztą mój szwagier też do takich należy, ale jednak w przypadku meżczyzn nieznajomych jakoś brak mi zaufania. Widziałam już kilka razy w życiu synów zmarłych matek wystawiających w pierwszej kolejności za drzwi ukochane przez ich mamy koty i psy. Pamiętam ile czasu trzeba było w dzieciństwie przekonywać mojego tatę, żeby w naszym domu pojawił się pies. Potem kochał naszą sunię niemal jak nas, swoje córki, ale początkowo entuzjazmu nie przejawiał.
No i jeszcze ten student z Zabrza. Wiem, że to może głupie takie myślenie, ale tak już mam

Pocieszyłaś mnie tylko, że jeśli dojdzie do adopcji, to odbędziesz u pana wizytę przedadopcyjną, czyli rewizytę, jak to ja nazwałam.
Chyba nie powinnam jednak pisać o swoich obawach, ale niestety już się to stało.......
Właściwie zamilkłam już na forum, obiecałam sobie już nie wypowiadać żadnych swoich opinii ani rozmyślań no i znowu nie wytrzymałam.
Nie pozostaje mi nic innego jak poprosić Cię, abyś nie zwracała na to co napisałam uwagi.

I przeprosić za te wywody.