próbuję się kochani moi ogarnąć z tą ilością obowiązków, którą się/która mnie zasypała ostatnio. Póki co dosyć niezdarnie mi idzie, choć jestem na dobrej drodze. Jak już wszyscy wiemy, jak się już wali, to wszystko na raz, nieszczęścia chodzą zastępami (bo jak parami to pół biedy) i tak dalej... no i stało się.
Merlin zaczął mi lać poza kuwetą. Początkowo myślałam, że to przypadek... wynik stresu albo zabrudzonej kuwety, ale powtórzyło się to już trzykrotnie, zatem nie jest to już kwestia przypadku. Upatrzył sobie miejsce niedaleko kuwety. Dzisiaj położyłam tam już podkład, bo nie chcę żeby mi panele kompletnie nasiąknęły zapaszkiem. Szczoszki za każdym razem zmywam urine offem, także zapach powinien zostać usunięty, a jednak on wraca i sika znowu. Zastanawiam się w jakim stopniu na takie zachowanie ma wpływ kolejna zmiana miejsca, a na ile obecność drugiego kota w na terenie... albo zamknięcie (on ciągle mi wrzeszczy pod drzwiami i odnoszę ostatnio wrażenie, że chodzi mu o wyjście na dwór

). Nie wiem już, no naprawdę szczęka i biust opada.
No nic, zamówiłam maluszkom z mojego pokoju (Merlin i Lulu) zabawkę na Kocim Bazarku o taką

mam naiwną nadzieję, że jak się nią zajmą, to Lulu przestanie mi demolować pokój, a Merlinek się trochę odstresuje i może przestanie siurać ...
Fakt faktem, że troszkę je ostatnio zaniedbałam przez Mrusieldę, która wymagała intensywnej opieki. Trochę czuję się winna, ale staram się codziennie z nimi chociaż chwilkę pobawić. Nie mam pojęcia czy dostawić drugą kuwetę w pokoju (musiałabym ją dokupić) czy np. zapodać Merlinkowi Kalm Aid... no nie wiem.
Mam nadzieję, że wszystko się nam ułoży

a telefon ciągle milczy, nie rozumiem dlaczego nikt nie chce tak pięknego i wyjątkowego kociaka jak Merlinek. On naprawdę łamie serca...