
nie wiem, co trzeba by zmienić w pierwszym poście - na pewno można zdjąć już prośbę o pomoc finansową - bo damy radę
musimy jednak bardzo pilnie szukać domu stałego dla Malwinki....


pomimo karmy uspokajającej i kropli Bacha Majorka nie zmieniła swojego wrogiego nastawienia wobec Malwinki - wyczekuje na każdy najmniejszy moment naszej nieuwagi i rzuca się do malutkiej z atakiem - i to nie takim typu prychnięcia i przeganianie, ale zapędzenie w kąt, pazury i zęby.....

malutka jest w tej chwili już tak zestresowana, że nie chce w ogóle wychodzić z Oli pokoju - nawet, gdy Majorka jest w ogrodzie i otwieram Malwince drzwi, żeby pospacerowała sobie po domu, to mała nie chce wyjść z pokoju.... - a zniesiona przeze mnie na dół siedzi w kącie, warczy i gryzie nas, gdy próbujemy jej dotknąć... - boi się po prostu każdego dotyku, bo to może kolejny atak.... Jak tylko uda jej się na przygiętych łapach dotrzeć do schodów to pędem jest z powrotem na górze w Oli pokoju.....



zmarnujemy kota.......



zauważy) i dopada jej normalnie na naszych oczach!!!!


Majorka wyraźnie postawiła sobie za punkt honoru eliminację Malwinki ze stada... - o dziwo nowego białego maleńtasa wyraźnie ignoruje - prychnie najwyżej na niego, gdy za bardzo się zbliża, ale nie atakuje... - z tego wniosek, że na tymczas możemy brać tylko kocury i to najlepiej maluchy.........
jestem już załamana - cały weekend starałam się uspokoić Malwinkę, nosiłam ją na rękach, przytulałam, ale zabranie jej do wspólnej przestrzeni natychmiast zmienia ją w kłębek nerwów..... - błagam, powiedzcie, co jeszcze mogę zrobić..... - Malwinka jest cudną jedynaczką (psa o dziwo bardzo lubi!




w dodatku teraz z prawego oczka malutkiej płynie jakaś krwista ropa... - muszę zapisać ją znowu do Garncarza, bo może ponownie wirus się uaktywnił... stres powoduje spadek odporności....
