od trzech dni było jakby lepiej. kupa się poprawiła, kotka jadła...
nie pisałam tego wcześniej, bo też miałam nadzieję, że może jednak się uda, ale kiedy Pokrzywka do nas przyjechała, weterynarz bez słów dał Izie do zrozumienia, że jest beznadziejnie. Chciałyśmy jednak spróbować.
badania laboratoryjne i utrzymanie pokrzywki pokryliśmy z pieniędzy fundacji.
wszystkie pieniądze jakie wpłynęły na nasze konto z przeznaczeniem na Pokrzywkę są udokumentowane i od Was - darczyńców - zależy jakie będzie ich przeznaczenie...
jest nam bardzo ciężko. szczególnie Natalii, która z kotką miała już bardzo dobry kontakt. Pokrzywka bez przerwy do niej "gadała".