GRazyna pisze:Szwy zdjęte. Kołnierz też.
Radość trwała kilka godzin. Potem się okazało, że się szew rozlazł w jednym miejscu![]()
No to wyprawa przez zalaną warszawkę do lecznicy - nie mojej tylko tej, gdzie operowana była, ja tam nikogo nie znam, wiecie jak to jest w takich okolicznościach... Obejrzeli, powiedzieli, żeby maść kupić i smarować i zakołnierzować.
I mam znowu kotka w abażurku
No to nie wesoło.
Weź no powiedz tej Emmie, żeby się nie wygłupiała już.
Kciukaski dla Was

