Anielka już w nowym domku. Piszę dopiero teraz, bo trochę to przeżyłam - nie spodziewałam się, że tak się do niej przywiązałam. Wydanie kota nowej osobie jest dla mnie zawsze stresującym i nieprzyjemnym momentem, zazwyczaj nosi mnie jeszcze parę dni po, ale teraz przeszłam samą siebie.

Pojechała ok południa i mam relację sprzed chwili, że wszystko jest ok - położyła się koło nowej pani i śpi pomrukując. Aneta, dziewczyna, która adoptowała Anielkę, okazała się w porządku. Bardzo przejęta i zainteresowana - zadawała dużo pytań. Koci katar jej nie przestraszył.

Widać, że bardzo jej zależy na kici. Długo szukała odpowiedniej - bardzo chciała kota zrównoważonego, przyjaznego i łagodnego - szukała Anielki po prostu i wreszcie się udało, trafiła na ogłoszenie na allegro. Jest prawniczką, osobą b. dobrze sytuowaną i jeśli chodzi o warunki, jakie będzie mogła zapewnić Anielce, to będą bardzo dobre.

(Nie żeby miało to jakieś ogromne znaczenie, ale dla kota zawsze lepiej) Jedyny minus jest taki, że kicia będzie przez ok 10, 12 godzin dziennie sama w domu.
Wiem, że ktoś może zarzucić mi, że dziewczyna nie ma doświadczenia, itp, ale coś mi mówi, że będzie dobrze. Że to jest to, na co Anielka czekała - 100% rozpieszczenia i bycie jedyną królewną dla swojej Dużej. Po tak długim czasie poniewierki wreszcie uśmiechnęło się do niej szczęście.