





Kairek to przecudowny kocurek. Straszny z niego pieszczoch- przy najmniejszym dotknięciu uruchamia sie tryb mruczenia. Uwielbia się przed snem wtulić w człeka, po 10 przewrotkach z boku na bok i przeczochraniu każdego skrawka jego mięciutkiego futerka słodko zasypia. Wie do czego służy kuweta i gdzie można ostrzyć pazurki. Nie trzeba godzinami szukać go po katach, wystarczy zawołać a przybiega natychmiastowo. Obawiam się jedynie, że ta anielska kocia duszyczka może nasiąknąć wolandowym charakterkiem. Niestety młody szybko się uczy niepożądanych psot Wolanda. Ostatnio przyłapałam tą dwójkę na kradzieży jedzenia. Najpierw starszy pokazał co i jak, następnie ustąpił miejsca młodemu, żeby ten mógł powtórzyć jego czyn. Kair podszedł do worka z jedzonkiem, rozdrapał opakowanie(jak uczynił to jego mentor) i łapką wysypał niezbędną do pożarcia ilość pokarmu...ech czuje że na tym się nie skończy :>
Iwona