[Białystok]morze kociaków, dwa odeszły :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lis 03, 2007 22:06

Stan zapalny dobrze byłoby wyeliminować ale prawdopodobnie się nie da :cry:
ten antybiotyk, który dostaje jest tak mocny, że wogóle taka mała kicia nie powinna go dostawać ale skoro jest dany to jednak zostaje a można go dawać tylko przez 10 dni u dorosłego osobnika a ona ma raptem na moje oko z 7 tygodni
czekamy do środy jeśli stan zapalny nie zniknie a powinien choć trochę ustąpić będzie operacja a skoro jest to oko a oko jest bardzo unerwione to pomimo narkozy będzie czuła ból ponoć mały ale jednak :cry:
Iwona ( kierownik TOZ ) powiedziała, że sfinansują operację ale trzeba jej założyć kartę zwierzaka i jak już wszystko będzie dobrze i będzie szła do adopcji musisz pamiętać o podpisaniu naszej umowy, wiesz o jakiej mówię ( jeśli nie to podeślę Ci wzór to wydrukujesz sobie )

Najgorsze zostawiłam na koniec
Koteczka ma chyba ropomacicze albo jakieś inne cholerstwo
dziś jak sobie posiusiała to wyszła z kuwetki cała w piasku pozlepiana
więc musiałam ją umyć i zobaczyłam ropkę z narządów rodnych :cry:
mam żal do siebie, że nie zobaczyłam tego rano przed wizytą u weta :cry:
ile jeszcze te maleństwo będzie musiało wycierpieć :?: :evil:

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie lis 04, 2007 3:41

O Szaraczku: koteczek miał dzisiaj, tzn. wieczór/noc jakby jaśniejsze oczka! tzn. bardziej przejrzyste, nie takie "temperaturowe". Śliczne. I jest taki kochany, grzeczny, wytrzymały! Nosek ma już naprawdę obolały od tego katarku i ciągłego wycierania, ale zaraz po wytarciu noska, choć widać, że go boli, tak pięknie się przytula, jakby wiedział, że tak musi być, że będzie mu po tym lżej. Po preparacie bezpośrednio podawanym na język nawet się nie skrzywi, skarbeczek mały. I bawi się, nie jak wcześniej - zachęcony do zabawy, tylko sam zaczyna szaleństwa z futrzaną myszką :D Wiem, że może to oznaczać, że kotek lepiej się czuje, albo że oswoił się bardziej z otoczeniem, trudno powiedzieć, ale mam nadzieję wielką że to jednak kroczek w stronę zdrowia :) kochany Szaraczek!
Aga, Melba, dzięki za miłe słowa :), Monia, trzymam kciuki za maleństwo.
Aga, wysłałam PW, nie wiem czy doszła, mi też forum co chwilę znika...
Dobrej nocy - S.

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Nie lis 04, 2007 12:10

MOnia3a-biedne maleństwo. Powtarzam sobie w takich przypadkach, że nawet jeśli nie uda się jej uratować to przynajmniej nie umrze sama gdzieś w piwnicy, że podjęliśmy próbę ratowania, że zrobiliśmy wszystko co się dało. Bardzo smutno to zabrzmiało ale wiem, że różnie bywa z takimi maleństwami. Co nie zmienia faktu, że trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze.
Wiem, że umowa w takich przypadkach jest niezbędna. Mam ją, ale jak już znajdziemy jakąś dobrą chatkę dla małej to wtedy ustalimy czy to ta sama umowa:) A ja oczywiście będę miała za zadanie przekonać potencjalny domek, że to nic strasznego.

Szałwia No właśnie mi tez forum wczoraj znikało.
Napisałam Ci pw

Wczoraj tezJuż napisalam długiego posta i nie miałam jak wysłać. Ale wysylam niniejszym.

Przedwczorajszy dzień co najmniej kilkakrotnie przyprawił mnie o palpitacje serca.

Rano zadzwonił brat-wszystkie 4 maluchy dostały biegunki Dwa wymiotowały.
Przed oczami przesunęły mi się wszystkie wątki o panleukopenii :strach: :strach: :strach:
Na szczęście maluchy śmigają, jedzą, bawią się. Skonsultowałam z wetem-można poczekać i przywieźć po południu - uff, bo nie miałam jak wyrwać sie z pracy...
Potem zadzwonił, że oko pingwinki nie wygląda dobrze-prawdopodobnie będzie zamglone.Chyba za długo było zamknięte :(
Potem stwierdziłam ,że nie będę odbierać od niego telefonów :D

Pojechałam do nich od razu po pracy. Ania brata przedstawiała obraz nędzy i rozpaczy. W pokoju-pobojowisko. Zapach pominę. Wyobraźcie sobie 1 osobę, która przez całą noc musi obsłużyć 4 drące sie i kupkające i piekielnie ruchliwe diabełki.
Mieliśmy zawieźć kotę na sterylizację ale - nie śmiejcie się-to miało byc trzecie podejście. Już wychodziliśmy kiedy zadzwonili z lecznicy,że przeciągnęła się operacja poprzedniej psiny i czy dałoby sie w poniedziałek. Cóż czynić-kota się nie zmartwiła :twisted: Czwarte podejście w poniedziałek. Jeśli nie wyjdzie to po prostu założymy jej pas cnoty :)

Zapakowaliśmy zamiast niej 2 maluchy-szaraka i pingwina. Dwa razy zawracaliśmy, bo trzeba było czyścić transporter i koty :roll: Dostałam tez w nagrode całą reklamówę kocich pieluch do prania :D
W lecznicy pan doktor obadał brzusie (które taktownie sie nie skupkały mu na ręce), zmierzył temp i powiedział, że to od żarcia. Że małe brzuszki powinny jeszcze jeść mamę i sa bardzo wrażliwe. Dostały syropek.

Po wykluczeniu chorób zakaźnych stwierdziłam, że Ania nie przeżyje następnej nocy w takim składzie.
Domki szaraka i pingwina czekały, więc od razu je odwieźliśmy ( z dużą dawką syropku "na wynos" :twisted:

Domek szaraka-jest tam mała dziewczynka (ok 10-11lat) -trochę sie obawiam, że mama chciała bardziej tego malucha dla niej niż wogóle chciała kota. I że jak udrapie albo nasyczy to będzie problem. I mama jakas taka niezdecydowana. ALe czekali na tego kicia ponad tydzień. I może z czasem przekonają się, że kot w domu to nie tylko obowiązki ale też radość.
W każdym razie uprzedzilam, że jakby się mieli rozmyślić to dla dobra kota - w ciągu miesiąca - wtedy jeszcze można byłoby w miarę łatwo znaleźć dom. Traktuję to narazie jako dom tymczasowy, więc nie uwzględnię w spisach na 1 stronie.

Dom pingwina-prości ludzie,ale widać,że lubią zwierzęta. Zresztą tu nie bardzo można było wybrzydzać-oko pinginki prawdopodobnie będzie mleczne. Przywitała nas ogromna sunia-taki wilczur. Nie zeżarła kici,choć byłaby na jedno kłapnięcie paszczą.
To był fajny kontrast-mikrokotek i taki wielki pies. Ale pani dzwoniła wieczorem,że kić już ze dwa razy zdzielił psiunię po nosie, więc wiadomo, kto będzie rządził :twisted:

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie lis 04, 2007 15:19

no i wróciłam :D
w domu bajzel nie z tej ziemi (choć i ziemia była porozrzucana) a kotuchy jakby nigdy nic spały sobie na kanapie.

Aga, rozumiem że Pan się nie zdecydował na tą moją kicię?
szkoda

właśnie widziałam nowe maluchy. co prawda narazie szaleją po przedszkolu (tak jak każdy porządny maluch powinien) ale lada dzień powinny zacząć przychodzić na jedzenie. qrde pogoda się taka fatalna zrobiła, pewnie niedługo zacznie padać śnieg (tfu!!!)
no i popsuł mi się niedzielny humor :cry:

justine_z

 
Posty: 117
Od: Wto maja 29, 2007 18:31
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie lis 04, 2007 15:22

Cieszę się, że wróciłaś:)
Pan "kupił" inną kicię. ALe o twojej kici pamiętam

goku936

 
Posty: 11
Od: Nie kwi 29, 2007 10:08
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie lis 04, 2007 17:48

upss, poprzedniego posta pisałam z komputera brata:)
Więc cieszę się, że wróciłaś.
Te maleńtasy z przedszkola są w jakiś sposób dostępne? Może da się im zrobić foty? Dzikusy czy nieco ucywilizowane? I w jakim wieku?

Nie ukrywam, że chwilowo mamy pewien przestój-szarak u Szałwii i bezoczka. NO i 2 maleńtasy u brata (bo dziś niedoszła właścicielka czarnulka napisała, że go jednak nie odbierze :evil: - ponoć mama nie pozwoliła go przywozić do domu na czas wolny.Wychodzę z założenia, że lepiej teraz niż za 3 miesiące...) Tak więc czarnulek nadal do wzięcia. Dziś zrobię mu ogłoszenia.

Justine_Z-miałabyś może możliwość przetrzymania takiego malucha przez kilka dni? Albo przedszkolak, albo kic jurowiecki. Oczywiście jest jeszcze ta feralna piwnica z której Iza wytrzasnęła szaraka i boezoczkę. Zimno się robi, ludzie dzwonią tylko kotów nie ma gdzie składować...

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie lis 04, 2007 19:36

Ja mam dziś lepsze wieści
bezoczka od czasu jak chodzi w kołnierzu ma się lepiej, kołnież nakładam jak zapuszczam krople gdyż wtedy najczęściej się drapie
znaczy jej oczko już się prawie całe zamyka a to znaczy, że opuchlizna pomału znika
ropki dziś nie zauważyłam ufff ( z narządów rodnych )więc może to tylko niepotrzebny alarm

Dziś cały dzień leży u córki w pokoju
wieczorkiem się widocznie ożywiła
biegała za myszką na sznureczku reaguje na szuranie itp
widać poprawę samopoczucia
jak mi się uda to wkleję zdjęcia

fajna jest myszka
Obrazek

noga pańci też może być
Obrazek

co to jest ?? fajnie metka szeleści więc może być do zabawy ...
Obrazek

toaleta wieczorna
Obrazek


udało się :wink:

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie lis 04, 2007 19:44

Całkiem zgrabnie wkleiłas te zdjęcia:)
Fajniutka ta malutka. Mam nadzieję, ze wszytko będzie dobrze. Z daleka faktycznie oczko wygląda lepiej, choć z bliska to nadal pewnie masakra :?
Jesteś :aniolek: że się nia tak dzielnie zajęłaś (łącznie z wizytami w lecznicy)-nie ukrywam, że zajęłoby mi to sporo czasu a staram się obecnie jak najwięcej być w domu - mój Słonik jakiś taki niewyraźny :(
Jutro po południu zapewne zajdę do TOZ, jeśli będziesz to porozmawiamy sobie spokojnie.

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie lis 04, 2007 20:59

Godzinę temu zrobiłam czarnulkowi ogłoszenia. Przed chwilą dzwoniła chętna pani. Pojadę tam jutro po 17 obadać jak dom. W każdym razie Internet to potęga 8)

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie lis 04, 2007 22:00

Szaraczkowi mija temperatura! i ślicznie zajada! :D nareszcie - kitek wychodzi na prostą (tfu tfu, puk puk). Antybiotyk będzie dostawał jeszcze przez 2-3 dni, i później jeszcze tylko proszek z kapsułki do pysia, ale to już do podawania w domu. Strasznie się cieszę! Trzymam kciuki za pozostałe maluchy, oby wszystkie do zdrówka wróciły.
Aga, za chwilkę napiszę PW
hm.. nie wiem czy moja wiadomość dotarła, u mnie wygląda jakby nie. nie wiem dlaczego..

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Pon lis 05, 2007 9:10

Dziewczyny ale wy szybkie jesteście :D . Trudno za wami nadążyć. :D

A jak wygląda sytuacja na Jurowieckiej? Zostało tam coś jeszcze do złapania?

Jak potrzebna będzie pomoc przy łapaniu czy na rynku czy w tych blokach to ja się zgłaszam.

niki_01

 
Posty: 219
Od: Pon sie 21, 2006 18:21
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon lis 05, 2007 12:37

a mnie sie przypomnialo ze moje kolezanki kociary tez specjalistki mafijne ;) jak my, to stosuja do transporterkow dla chorych kotow takie pieluchy jednorazowe dla doroslych, ktore sie rozklada po transporterku i prac nie trzeba. dobre po sterylce lub w przypadku klopotow brzusiowych.

moze wyprobujemy ten pomysl? widzialam w auchan takie podklady Seni to moze kupie z paczke? jak myslicie?


a tak w ogole to wam powiem ze moj samochod niepostrzezenie dostaje nowe wyposazenie.... kubelek suchej karmy to juz w nim wozilam od jakiegos czasu, teraz jakims cudem wyladowal tam transporter i kocyk i butelka wody. normalnie kocia karetka jakby co :) to i pieluchy Seni tez by tam pasowaly, hehe.

melba

 
Posty: 804
Od: Wto lis 16, 2004 12:50

Post » Pon lis 05, 2007 12:52

Kocia bezoczka dostała dziś ostatni antybiotyk i w środę z rana operacja oczka, po dokładnych oględzinach kici pani doktor zauważyła u małej tasiemca :strach: mała dostała lek odrobaczający i po 10 dniach trzeba powtórzyć, tasiemiec jest zaraźliwy dla ludzi i innych zwierzat. Odrobaczcie koty z tej samej piwnicy bo one też mogą być zarobaczone!
Jeśli wszystko dobrze pójdzie to po 5 - 8 dniach po operacji kicia będzie już mogła iść do nowego domku jeśli znajdzie się jakiś chętny domek.

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon lis 05, 2007 12:55

Dwa razy to samo poszło, szkoda że nie można całkiem wyciąć :lol:
Ostatnio edytowano Pon lis 05, 2007 13:00 przez monia3a, łącznie edytowano 1 raz

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon lis 05, 2007 12:56

Szaraczek już po lecznicy. Jutro też jeszcze idzie i jutro zapadnie decyzja czy to ostatni dzień czy jeszcze jeden zastrzyk się przyda. Wczoraj temperatura 37.7, a dzisiaj 39.0, więc się jeszcze waha, ale Pani Doktor powiedziała, że tak może być. Dziwiła się też gdy mówiłam, jak spokojnie koteczek daje sobie wsypać proszek na odporność z karteczki wprost do pysia i maść o smaku niesmacznym ;) na języczek. Przy czyszczeniu noska Szaraczek dał taki popis, że aż miło. Straszył syczeniem Panią Doktor, zuch mały. Aga, jak będziesz coś wiedziała to daj znać, proszę, Pozdrawiam.

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 77 gości