Dużo złych wieści z przytuliska

Dwa kociaki odeszły: Feliks, cierpiący z powodu potwornej biegunki, której mimo intensywnego leczenia nie udalo się powstrzymać. Prawdopodobnie miał białaczkę lub jakieś inne poważne schorzenie. Badania krwi wykazały dużą leukocytozę, niestety testów na wirusówki nie udało się zrobić. Drugi biedaczek, to kot z innego przytuliska, przybył do nas w złym stanie, z olbrzymim guzem w jamie brzusznej. Prawdodpodobnie miał niewydolne nerki

[*]
Poza tym, przepełnienie, które cały czas się pogarsza. Do adopcji poszło jedno kociątko - Tygrysek, w jego miejsce przybyło już kilka następnych kotów, w tym dwa maluszki 4-tygodniowy czarnuszek i buro-biała panienka.
U naszych tymczasów za to wszystko ok. Teddisia oczka doszły do normy po intensywnym zakrapianiu. Maluszek kroczy śmiesznie po całym pokoju chwiejąc się na tłuściutkich łapkach

Coraz lepiej orientuje się w czasoprzestrzeniu, próbuje podjadać chrupki swojego rodzeństwa. Jest rozkoszny. Malusi maszeruje na dwóch tylnych łapkach, wygląda na to, że amputacja nie będzie konieczna, nie wiem, czy będzie trzeba operować drugą łapkę, w przyszłym tygodniu idziemy na konsultacje. Trzy maluszki są już zaszczepione i bezpieczne. Na szczęscie są zdrowe, nic im nie dolega.
Wczoraj wypuściliśmy na wolność naszego pierzastego tymczasa. Sroczka odfrunęła radośnie i tyleśmy ją widzieli

Mieliśmy nadzieję, że będzie wpadać na śniadania

Klatka cały czas stoi w otwartym oknie, ale sroczka do nas nie zagląda. Mam nadzieję, że uda jej się przeżyć w naturze
