Krople dr Bacha - czyli o tym jak pomóc kociej psychice

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon wrz 18, 2006 13:42

A ja sie zastanawiam czy te krople a) dzialaja? Nie przemawia do mnie "energia" czegos co jest w tak malym stezeniu ze w zasadzie tego tam nie ma, tzn. ani jednej czasteczki substancji rzekomo czynnej.
b) czy sprawdzilyby sie w przypadku krolika i jak dobrac odpowiednie
c) czy one musza byc na alkoholu???
U zwierzakow z chora watroba jest to przeciwwskazane :roll:
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Pon wrz 18, 2006 14:03

nan pisze:A ja sie zastanawiam czy te krople a) dzialaja? Nie przemawia do mnie "energia" czegos co jest w tak malym stezeniu ze w zasadzie tego tam nie ma, tzn. ani jednej czasteczki substancji rzekomo czynnej.
b) czy sprawdzilyby sie w przypadku krolika i jak dobrac odpowiednie
c) czy one musza byc na alkoholu???
U zwierzakow z chora watroba jest to przeciwwskazane :roll:


a) podobnie moze nie przekonywac cie homeopatia przy duzych rozcienczeniach a takie stosuje sie jako najmocniejsze dawki przy najpowazniejszych przypadkach ... ale wierzyc nie trzeba :) nikt nie karze :) .... ja tez tutaj nie polecam ani nie reklamuje zadnej osoby tym bardziej siebie gdyz choc skonczylem kilka poziomow szkolenia w terapii bacha to jednak obecnie nia mam na nia czasu i krople stosuje dla moich kotow oraz siebie i ewentualnie grupki znajomych i rodziny ... nie zalezy mi wiec na przekonywaniu kogokolwiek tylko chcialem napisac cos o samej metodzie gdyz akurat na tym sie znam :)

b) jesli zwiazane bylyby ze sfera emocjonalna to tak gdyz z mojego doswiadczenia dzialaj nawet na kwiaty

c) tak samo przeciwskazanie jest przy osobach chorych na chorobe alkoholowa czy przy chorej watrobie dlatego jak juz pisalem nie jest konieczne rozrabianie ich na alkoholu bo alkohol jest tylko konserwantem ... musza jednak byc przetrzymywane wtedy w lodowce .... ewentualnie mozna dodac troche octu jablkowego co jednak nie dodaje im dobrego smaku :)

a z tynktury matki ktora jest konserwowana brandy ( 40% brandy ) masz tylko kilka kropel na 30ml butelke i to chyba nie jest jakis wielki problem
Obrazek Obrazek Obrazek

Zlociutki

 
Posty: 887
Od: Pt sty 28, 2005 1:29

Post » Pon wrz 18, 2006 14:57

Witaj Zlociutki, cieszę się, że zajrzałeś do wątku i wyjaśniłeś wiele ważnych rzeczy, szkoda, że nie chcesz podjąć się terapii forumowych, powikłanych przypadków, byłoby to na pewno z korzyścią dla wielu właścicieli. To prawda, że najwięcej o swoich pupilach mogą powiedzieć właściciele i efekty mogą zależeć od tego, jak się w nie wpatrzymy 8) Zaglądaj tu czasem :P

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pon wrz 18, 2006 15:14

izaA pisze:Witaj Zlociutki, cieszę się, że zajrzałeś do wątku i wyjaśniłeś wiele ważnych rzeczy, szkoda, że nie chcesz podjąć się terapii forumowych, powikłanych przypadków, byłoby to na pewno z korzyścią dla wielu właścicieli. To prawda, że najwięcej o swoich pupilach mogą powiedzieć właściciele i efekty mogą zależeć od tego, jak się w nie wpatrzymy 8) Zaglądaj tu czasem :P


( jestem dopiero na 6 stronie )

mam malo czasu ze wzgledu na szkolenia i studia niestety :( plus do tego dochodza inne obowiazki .... poza tym moj zapas koncentratow sie znacznie wyczerpal :) niektore esencje dobiera sie czesciej inne rzadziej ... musze uzupelnic a za kazdym razem kiedy odwiedzam UK po prostu zapominam ...

oczywiscie czasami moge pomoc w niektorych przypadkach ja ze swojej strony ofiarowuje swoj czas swoje zapasy wiedze i doswiadczenie a za to jakas dotacja dla potrzebujacych kociakow moglaby byc przeznaczona przez zamawiajacego ..... jednak pamietajmy tez o tym ze mamy bardzo nam zyczliwa Pania Wandzie wiec napewno pomoze wielu forumowym kociakom i dobrze ze polecasz kogos sprawdzonego i przeszkolonego w tej metodzie ... a ja moge tak z doskoku czasami jakby ktos potrzebowal :)

Jesli ktos ma jakies pytania w zwiazku z terapia bacha dla kotow albo naprawde bardzo zakrecone przypadki to sluze tez pomoca na tyle na ile znajde troche wolnego czasu.
Obrazek Obrazek Obrazek

Zlociutki

 
Posty: 887
Od: Pt sty 28, 2005 1:29

Post » Pon wrz 18, 2006 15:29

Ja mam problem z zakreconym kotem Bruckiem. Do tej pory nie zamowilam kropli Bacha, mimo wymiany maili z p. Wanda :oops: , bo kilka razy byla poprawa, ale w efekcie nadzieje okazaly sie plonne.
Sama nie wiem co robic, mimo ze jestem dzieki Izie przekonana do kropli Bacha.
Od roku Brucek wygryza sobie futro. Po dzis dzien wygryzl futro z polowy brzucha, z czesci ogona, czesci przednich lap, oraz tylne lapy od srodka i na wewnetrz, az po uda. Co jakis przerzuca sie na nowe rejony, tu odrosnie tam jest lysy. Ogolnie wyglada nie najfajniej.
Uwazamy, ze ma to zwiazek z moimi pobytami w szpitalu i operacjami oraz tego typu problemami. Pierwszy raz zaczal sie wygryzac miesiac wczesniej przed moja pierwsza operacja. To kot wrazliwy, bardzo madry, z duza empatia, serdeczny i troskliwy.
Krople by mu naprawde pomogly?
Ostatnio edytowano Czw wrz 28, 2006 12:44 przez Anja, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Śro wrz 20, 2006 13:29

Anja pisze:Od roku Brucek wygryza sobie futro. Po dzis dzien wygryzl futro z polowy brzucha, z czesci ogona, czesci przednich lap, oraz tylne lapy od srodka i na wewnetrz, az po uda. Co jakis przerzuca sie na nowe rejony, tu odrosnie tam jest lysy. Ogolnie wyglada nie najfajniej.

Anja, ja mam ten sam problem z Sonią i zamowiłam dla niej kropelki własnie na łysienie psychogenne! Stosuje dopiero od kilku dni, więc jeszcze nic nie wiem.... Sonia zaczęła wylizywać obsesyjne swoje futerko mniej więcej 10 miesiecy temu. Zbiegło sie to z pojawieniem sie w domu piatego kota i mojej mamy, która kotów nie lubi, nie toleruje ich obecnosci na stole, szafce kuchennej czy swoim łóżku. O ile Sonia dosyc szybko pogodzila sie z obecnoscia Dymka to z moja mama nie do końca. Najpierw wylizała sobie dwa placki: na piersiach i na dole brzucha, potem z dwu mniejszych zrobił sie wielki łysy spód koty. Po kilku mieisącach "wyłysiały" wewnetrzne strony tylnych łap a gdy niedawno zabrała się do wylizywania ogona zamowiłam kropelki. Mam je od soboty - w poniedziałek zobaczyłam, ze Sonia ma wylizany placek wielkosci 5 zł na boku. Cały czas lize i ma juz strupki zamiast sutków i otarcia na brzuchu. W przypływie rozpaczy zakubraczkowałam ją.... Łysienie psychogenne leczy sie głównie sterydami, Sonia ma 9 lat, kazda wizyta u weterynarza to mega stres (nawet szczepie ja w domu), te kropelki to nasza ostatnia deska ratunku. Jak się nie uda to będe miała golego kota z kępka sierści na grzbiecie :evil: A może ktoś jeszcze zetknął się z podobnym problemem?
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Śro wrz 20, 2006 15:18

Anja i Amica, ja mam podobny problem z kocurkiem.

Od niedawna w naszym domu pojawil sie drugi kot. Jedna ze znajomych osob szuka domu dla kociaka, ktory w dotychczasowym domu zostal "zmasakrowany" przez tamtejszego kocura (choc znajoma ma 7 kotow kot kastrat wrecz nienawidzil tego kota (ten nie jest kastrowany jeszcze, wiek 1,5 roku), nie dawal mu sie ruszyc a kazdy krok konczyl sie powaznym atakiem z klami i pazurami). W efekcie tego kociak zaczal przejawiac nerwice - bal sie wyjscia z pokoju, prawie przestal jesc, bal sie wlascicielki itp.

W efekcie nabawil sie nerwicy natrectw - w sytuacji stresu wyrywa sobie wlosy z bylego juz puchatego ogona... Znajoma zdecydowala sie go oddac i kociak trafil do nas. Niestety nowo przybyly kot na widok rezydenta takze zaczal sie bac... wycofywal sie, uciekal, prychal ze strachu a kiedy trafial w bezpieczne miejsce za drzwiami odgradzajacymi od rezydenta ze strachu zaczynal znow sobie rwac wlosy z ogona :( Nerwica znow zaczela dawac znac o sobie...

Teraz wlasnie szukamy pomocy - chcielibysmy aby kociak z nami zostal bo juz zdazylismy sie z nim zzyc, ale niestety musimy interweniowac w sprawie samodzielnej depilacji jaka kociak uprawia. Napisalismy juz do Pani Wandy i czekamy na odpowiedz. Bylismy u weta i rowniez mamy info ze leczenie powinno byc psychotropami a najlzejszy z nich to relanium... Ale zastanawiam sie czy nie ma innych lagodniejszych metod??? Dla mnie taka ingerencja farmakologiczna bylaby juz ostatecznoscia... W ostatecznosci tez rozwazamy znalezeienie mu samodzielnego domu bez innych zwierzat - ale czy to pomoze???

Moze ktos ma jakies doswiadczenia? przechodzil przez takie leczenie?

Pozdroofka!
Anka
Ostatnio edytowano Pt wrz 22, 2006 12:28 przez tai, łącznie edytowano 2 razy
Pozdroofka!
Anka & Obrazek Obrazek
---
"Gdyby można było skrzyżować człowieka z kotem, skorzystałby na tym człowiek, a stracił kot." /Mark Twain/

tai

 
Posty: 24
Od: Pt wrz 15, 2006 14:28

Post » Śro wrz 20, 2006 15:29

No to juz jesteśmy trzy :wink: Może wspólnie cos da się wymyslić. tai mysle, że kropelki są wielką szansą dla kocurka, u niego stres bierzę się z leku przed innym kotem. Odpowiedznio dobrana kompozycja doda mu pewności siebie, pomoze pokonac lek. Sytuacja mojej Soni jest daleko bardziej złozona. Ale ja tez mam nadzieję, na leczenie farmakologiczne na pewno nie prędko sie zdecyduję (a wolałabym w ogóle)..
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Śro wrz 20, 2006 15:43

Amica, wiem, że może to zabrzmieć lekko głupio, ale wiem, co piszę, może warto zamówić mieszankę kropli także dla twojej mamy...u nas w domu krople biorą nie tylko koty 8) efekty terapii są zaskakujące :P

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro wrz 20, 2006 17:03

Wczoraj minęły u mnie 2 tygodnie od początku kuracji kropelkami.
Dla przypomnienia - sprawa dotyczyła konfliktu między żywiołową, młodą koteczką, a "zasiedziałym" nerwowym rezydentem o "starokawalerskich" upodobaniach.
W obu przypadkach dało się zaobserwować pewne zmiany (na lepsze). Małpka wyraźnie się uspokoiła, choć charakterku nie straciła. Wyraźną zmianę u niej widać właściwie od 4 - 5 dni Zdarza się jej zaczepiac starsze koty, ale szybciej się zniechęca przy braku reakcji, a jej zabawy nie są już nacechowane takim poziomem agresji.
Przez ostatnie dni wydawała mi się nawet osowiała i smętna. Dziś na szczęście wróciła do normy. :)

Gutek na kurację zareagował szybciej. Po 4 dniach stosowania zaobserwowałam u niego "kocią głupawkę", której nie miał od długiego czasu. Muszę przyznać, że przyglądałam się temu widowisku z niekłamaną przyjemnością...
Poza tym wrócił na swoje stare, ulubione miejsca. Jest nawet w stanie od czasu do czasu drzemać na łóżku niedaleko Małpki. :)
Więcej się przytula, przychodzi do mnie. Małpkę traktuje bardziej pobłażliwie.
Niestety ciągle posikuje po domu. Zupełnie niezależnie od swojego dobrego samopoczucia... Zastanawiam się w związku z tym, czy faktycznie konflikt z Małpką był przyczyną takiego zachowania. No, ale chyba jeszcze jest zbyt wcześnie na tego typu wnioski....

joanna z kotami

 
Posty: 1754
Od: Czw paź 20, 2005 22:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro wrz 20, 2006 17:57

Ja stosuje te korple na moim "inwentarzu" juz blisko miesiac. Szczerze mowiac nie widze wielkich efektow.
Sprawa ma sie nastepujaco: do moich 2 kotek w wieku 3 lat musialam dolaczyc 7 letnia agresywna kotke.
Mimo stoswania kropli Coco nadal jest potwornie zalekniona i prawie nie schodzi z lodowki, a z kuwety nie korzysta bojac sie ataku. Dlatego kazdego dnia znajduje "niespodzianki" pod stolem, w lazience, a nawet (o zgrozo) NA stole. Koszmar. Druga kotka, ktora do tej pory nie bala sie intruza tez zaczyna lapac schizy. Nie jest dobrze, a krople niewiele pomogly. Przynajmniej ja nie widze zmian. :(

equus

 
Posty: 20
Od: Wto sty 06, 2004 12:23
Lokalizacja: Kielce

Post » Śro wrz 20, 2006 17:58

Ja stosuje te korple na moim "inwentarzu" juz blisko miesiac. Szczerze mowiac nie widze wielkich efektow.
Sprawa ma sie nastepujaco: do moich 2 kotek w wieku 3 lat musialam dolaczyc 7 letnia agresywna kotke.
Mimo stoswania kropli Coco nadal jest potwornie zalekniona i prawie nie schodzi z lodowki, a z kuwety nie korzysta bojac sie ataku. Dlatego kazdego dnia znajduje "niespodzianki" pod stolem, w lazience, a nawet (o zgrozo) NA stole. Koszmar. Druga kotka, ktora do tej pory nie bala sie intruza tez zaczyna lapac schizy. Nie jest dobrze, a krople niewiele pomogly. Przynajmniej ja nie widze zmian. :(

equus

 
Posty: 20
Od: Wto sty 06, 2004 12:23
Lokalizacja: Kielce

Post » Śro wrz 20, 2006 18:45

Joanno, fruu miała problem z posikiwaniem kotki, było podejrzenie, ze na tle nerwowym, też brała krople, pomogły o tyle, że kotka przestała sie stresować i zrobiła się bardziej myziasta, ale posikiwanie zostało. Przy okazji przeprowadzki, fruu zmieniła też weta, okazało się, że mimo "dobrych" wyników w poprzedniej lecznicy kotka miała piasek w pęcherzu, dostała antybiotyk i problem rozwiązany...być może, skoro widzisz poprawę nastroju i zachowań a posikiwanie pozostało, przyczyna jest jednak w drogach moczowych...u fruu diagnozę postawiono na podstawie USG...

equus: przy tak silnym strachu, wychodzenie z tego stanu jest powolne, obserwowałam to u Soni, podobnie jak wyciszanie wielkiej agresji musi trwać, pomimo tego, że Sonia wyszła ze swojego koszyczka już po kilku dawkach, to jednak na zupełną zmianę jej postawy musiałam czekać dwa miesiące. Zastanawiam się, czy w twoim przypadku nie odizolować jednak agresywnej kotki do czasu, aż się wyciszy, chociażby z tego powodu, że kolejna kotka zaczyna się bać.

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro wrz 20, 2006 19:32

Dla spokoju sumienia i ja się chyba wybiorę do innego weta, choć Gutek był przebadany dość gruntownie (mocz pobrany bezpośrednio z pęcherza i USG). Fakt, że trochę się z tym ociągam, ale dla Gutka sama wizyta u weta grozi kolejną traumą... :roll:
Napisałam ostatnio maila do P. Wandy, bo prosiła o raporty z placu boju.
Odpisała, że za mało czasu upłynęło, żeby stwierdzić, że remedium na Gutka nie działa.
Cierpliwie zatem dozuję kropelki futrom i nie tracę nadziei. :)

joanna z kotami

 
Posty: 1754
Od: Czw paź 20, 2005 22:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro wrz 20, 2006 22:13

joanna z kotami pisze:Cierpliwie zatem dozuję kropelki futrom i nie tracę nadziei. :)


I tak trzymać, głaski dla całego stadka 8)

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 132 gości