2 nowe fotki Blue (tradycyjnie kiepskie, bo z komórki i w dodatku po ciemku robione):
Tak śpię z chłopakami
http://img147.imageshack.us/my.php?image=att001336bj.jpg
A taka jestem malutka koteczka
http://img135.imageshack.us/my.php?image=att001424vx.jpg
Wczoraj tak się uparła, że będzie spała na łóżku, że nie uciekała nawet kiedy przyszłam i położyłam się niedaleko od niej. Tylko kiedy wyciągałam do niej rękę, to niezadowolona wstawała, odsuwała się o jakieś 10-15 cm i kładła na nowo. Ja znowu wyciągałam rękę, ona się odsuwała... W końcu czmychnęła, kiedy ją pogłaskałam po grzbiecie - ale po 5 minutach była u nas znowu i mościła się do snu w nogach mojego TŻ...
W nocy kociarstwo urzędowało i rozrabiało niemożebnie. Poza efektami akustycznymi mogłam też rano podziwiać śliczne bagienko skonstruowane przez koty wokół misek: wylana woda z miski, mokra podkładka i parkiet pod nią, w to powrzucane powyrywane kępki trawki dla kotów i wszystko dookoła dokumentnie zdepatne przez pracowite kocie łapki...
A potem Malucci postanowić przeprowadzić zamach na moje życie

Stałam sobie mianowicie w pokoju i zakładałam rajstopy. Stałam na jednej nodze, bo drugą właśnie wpychałam do rajstop. I nagle z tyłu wylatuje na mnie ruda kula, chwyta w zębiska wiszącą swobodnie nogawkę rajstop i pędzi ze swoją zdobyczą pod łóżko

Zdobycz rozciąga się i rozciąga, ale kiedyś w końcu następuje kres mozliwości rozciągania się. W tym momencie ja balansuję na jednej nodze próbując zachować równowagę, bo coś mnie ciągnie do przodu, a przede mną rudy kot zostaje nagle zastopowany na zakręcie, bo coś go trzyma i nie puszcza dalej

Po kilku rozpaczliwych próbach wystartowania z miejsca, słysząc moje równie rozpaczliwe krzyki, w końcu zdecydował się porzucić zdobycz

Ja przeżyłam (będzie musiał się bardziej postarać

), rajstopy wylądowały w koszu na śmieci, a rudy kot zbunkrował się pod łóżkiem...
Kocham moje koty, kocham moje koty, kocham moje koty...
