Jeżeli mam być szczera spodziewałam się gorszych kłopotów z Milusią. Ona ma bardzo mocny charakterek, nie jest to agresja na pewno, nie atakuje bez przyczyny, w stylu rzucanie się na nogi czy też wpadanie w ataki złości czy furii. Rzuca się na nogi, ale tylko po to, żeby się ocierać o nie

Rano nie spodobało jej się, że została ściągnięta z kolan. Ciekawe co nauczycielka by powiedziała, na usprawiedliwienie przepraszam za spóźnienie, ale kot mi leżał na kolanach i nie pozwolił się zrzucić

Po tym ataku została przez Wojtka wzięta na ręce i ucałowana, to on ją przepraszał za zaistniałe niedogodności

Ona z tego co widziałam łaskawie przyjęła przeprosiny. Musi sobie lepiej służbę wytresować.
Z pewnością to tłuszczyk na zimowe mrozy, nie ma aż tak źle. Jednak przyda się jej kontrolowanie ilości pożywienia, bo wydaje mi się, że jest nauczona jedzenia do oporu. Nie miałam styczności aż tak bliskiej z kotem przy ogródkowym, to się nie znam. Moje to raczej chudzielce.
Jej ulubionym miejscem stał się fotel, który sąsiaduje z kaloryferem i tam sobie wygrzewa pupcie. Dzisiaj zobaczymy czy lubi mięsko, bo do tej pory preferowała zdecydowanie suche. Może skusi się na wołowinkę.
Moniko, Milusia zdecydowanie gryzie, zostawia po sobie dwie maleńkie ranki, wyglądają jak ślad po ugryzieniu wampira xD
Ewar właśnie to mnie dziwi, nie spotkałam kota, który by tego nie lubił, gdy Milusię spróbować dotknąć w te okolice, pewne jest, że zaatakuje. Gdy ziewała zerknęłam do paszczy i ząbki ma bialutkie, dziąsła też nie są zaognione. Nie wiem czemu nie pozwala się tam dotykać.