K-ów, w każdym kątku po kociątku ...

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Sob cze 11, 2011 9:48 Re: K-ów, RATUNKU!! 63 maluchy, żarty się skończyły ... :[

czy ta dziewczynka widziała/dotykała/bawiła się z Lolkiem, czy to decyzja na podstawie fotki?
może to moje wrażenie, ale Loluś potrafi być bardzo niedelikatny... 8O

Kocuria

 
Posty: 4075
Od: Nie kwi 02, 2006 12:47
Lokalizacja: Kraków / Tricity

Post » Sob cze 11, 2011 9:52 Re: K-ów, RATUNKU!! 63 maluchy, żarty się skończyły ... :[

miszelina pisze:Czy Niunia poszła do domu?



Poszła, ale jeszcze czekamy na to, czy powtórzy się sytuacja z Ryfką. Wczoraj na nią syczała.

Za tydzień w radiu nie ma nagrania na żywo, tylko relacja z salonu dla psów.
Ja więcej nie pójdę. Nie nadaję się.

queen_ink

 
Posty: 3758
Od: Nie lis 20, 2005 17:45
Lokalizacja: Stolica Powiatu/Kraków

Post » Sob cze 11, 2011 9:54 Re: K-ów, RATUNKU!! 63 maluchy, żarty się skończyły ... :[

Kocuria pisze:czy ta dziewczynka widziała/dotykała/bawiła się z Lolkiem, czy to decyzja na podstawie fotki?
może to moje wrażenie, ale Loluś potrafi być bardzo niedelikatny... 8O

Ona była w kociarni, głaskała Lolka. I u jej taty Lolek spokojnie siedział na rękach. Dopiero za dłuższą chwilę zaczął lekko burczeć.
Ona całe życie miała kota, nie ma tendencji do ciąnięcia za ogon czy uszy albo wiązania kokardek. Lubi kota pogłaskać, lubi do niego mówić i tyle.
To będzie dom wychodzący, z wielką działką, daleko od ruchliwej drogi. Ostatni kot przeżył u nich 16 lat, odszedł na raka.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13552
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Sob cze 11, 2011 10:00 Re: K-ów, RATUNKU!! 63 maluchy, żarty się skończyły ... :[

miszelina pisze:
Kocuria pisze:czy ta dziewczynka widziała/dotykała/bawiła się z Lolkiem, czy to decyzja na podstawie fotki?
może to moje wrażenie, ale Loluś potrafi być bardzo niedelikatny... 8O

Ona była w kociarni, głaskała Lolka. I u jej taty Lolek spokojnie siedział na rękach. Dopiero za dłuższą chwilę zaczął lekko burczeć.
Ona całe życie miała kota, nie ma tendencji do ciąnięcia za ogon czy uszy albo wiązania kokardek. Lubi kota pogłaskać, lubi do niego mówić i tyle.
To będzie dom wychodzący, z wielką działką, daleko od ruchliwej drogi. Ostatni kot przeżył u nich 16 lat, odszedł na raka.


:ok: super, cieszę się :)
mnie Lolek kilka razy chapnął, stąd moje pytanie.

Kocuria

 
Posty: 4075
Od: Nie kwi 02, 2006 12:47
Lokalizacja: Kraków / Tricity

Post » Sob cze 11, 2011 10:02 Re: K-ów, RATUNKU!! 63 maluchy, żarty się skończyły ... :[

a, i wszystkiego najlepszego i bukiet z kociaków dla kasumi :kotek:

Kocuria

 
Posty: 4075
Od: Nie kwi 02, 2006 12:47
Lokalizacja: Kraków / Tricity

Post » Sob cze 11, 2011 10:24 Re: K-ów, RATUNKU!! 63 maluchy, żarty się skończyły ... :[

Na kociarni w miarę, ale u Syntii brak kupy - kiedy ona tak naprawdę ostatnio się załatwiała? Wczoraj wieczorem miała tylko siku, dziś też, czyli "udokumentowany" brak kupy od dyżury namidy wczoraj rano do dzisiaj rano. Namido, czy Syntia miała kupę rano na twoim dyżurze??

Do pozdrowień się dołączam, "bukiet z kociaków" :mrgreen:

milu

 
Posty: 4121
Od: Nie lis 30, 2008 10:47
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob cze 11, 2011 10:36 Re: K-ów, RATUNKU!! 63 maluchy, żarty się skończyły ... :[

Ja u Syntii regularnie wieczorami zbierałam kupę.
W poniedziałek i wtorek była, we środę załatwiła się w przenosce w drodze do weta.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13552
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Sob cze 11, 2011 11:01 Re: K-ów, RATUNKU!! 63 maluchy, żarty się skończyły ... :[

Kocuria pisze: wszystkiego najlepszego i bukiet z kociaków dla kasumi :kotek:


dołączam do życzeń :1luvu:

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob cze 11, 2011 12:13 Re: K-ów, RATUNKU!! 63 maluchy, żarty się skończyły ... :[

milu pisze:Na kociarni w miarę, ale u Syntii brak kupy - kiedy ona tak naprawdę ostatnio się załatwiała? Wczoraj wieczorem miała tylko siku, dziś też, czyli "udokumentowany" brak kupy od dyżury namidy wczoraj rano do dzisiaj rano. Namido, czy Syntia miała kupę rano na twoim dyżurze??

Do pozdrowień się dołączam, "bukiet z kociaków" :mrgreen:

tak

_namida_

 
Posty: 2410
Od: Pon mar 22, 2010 16:36

Post » Sob cze 11, 2011 12:36 Re: K-ów, RATUNKU!! 63 maluchy, żarty się skończyły ... :[

Ach te kupowe rozmowy :wink:
U nas kupka była :ok:
Zapraszam:
Obrazek

Amarylis

 
Posty: 127
Od: Czw lut 17, 2011 1:54
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob cze 11, 2011 12:55 Re: K-ów, czas po zalaniu. Walczymy!

Tweety pisze:wiek na 9.06

Chciałam zrobić zestawienie maluchów ale nie wiem czy o wszystkich pamiętam:
Kinga - Anatol i Teofil
Państwo p. - Burka i Sznurka
p. Iza - Kubuś i Grześ - na walizkach
i ta 6-tka jest w wieku do wydawania, tylko dowiem się czy ostatnia czwórka może już zaszczepiona

Lutra - Focus i Fiesta, 7 tyg.
ja - Melon, Pestka i Arbuz, 6 tyg
dr Duda - Natka i Karotka - 7 tyg
vanja - 4 od Ateny, 5 tyg., Merlinka 4 tyg. + 4-ka jej rodzeństwa
muzeum - 4 maluchy, 3 tyg,
p. Staszek - 8 maluchów, 3 tyg.
p. Aurelia(k. zoo) - 6 maluchów, 8 tyg. (w poniedziałek będą odrobaczane)
W. Pola - 5 maluchów, 7 tyg.
działki (donosi namida) 4 maluchy ok. 6 tyg,
Gurgacza - 5 maluchów
działki (donosi Lutra) 4 maluchy,
p. Dominika - 3 dziewczynki i dwa kocurki, 4 tyg.

coś gdzieś jeszcze?

kurza doopa, 63?? 8O


uzupełniłam raz jeszcze .... :cry:
Na rany Boga, co my z nimi zrobimy? :roll:


na razie tylko dwa znalazły amatorów.
Zaraz wrzucam do adopcji to co mamy obfotografowane.

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob cze 11, 2011 12:58 Re: K-ów, RATUNKU!! 63 maluchy, żarty się skończyły ... :[

Będzie długo, przepraszam.
Potrzebuję rady (raczej pilnej). Czy ktoś ma pomysł, co może dziać się z Giną/Nushką?
Ma ataki, do tej pory trzy (przynajmniej te o których wiem-dwa przy mnie, jeden przy współlokatorce), nie jestem pewna, kiedy był pierwszy, ale chyba już po ściągnięciu opatrunku. Nikt jej wtedy nie dotyka, sama też nic sobie nie robi, o nic akurat nie zahacza i nagle zaczyna głośno miauczeć. To nie jest miauczenie "duża dawaj tuńczyka", "zostaw mnie w spokoju", "jak ja ci spróbuję obciąć pazury...". Nigdy wcześniej tak się nie darła, gdy ostatnio zahaczyła o coś łapą (zdrową) i nie mogła jej wyciągnąć, to też miauk był głośny i dosadny, ale inny.
Jestem pewna, że ją wtedy boli. Ostatni atak mnie poważnie przestraszył, gdyż miałam wrażenie, że zaraz zacznie sobie gryźć chorą łapę, ale dopóki się nie okaleczała nie miałam odwagi do niej podejść a jednak pewne rzeczy wbrew jej woli już przy niej robiłam, więc to nie jest tak, ze jak kot fuczy, to go nie dotknę, bo boję się, że mnie potraktują łapą z pazurem. Jednak tym razem naprawdę coś w nią wstąpiło. Boję się następnego ataku i tego, że w końcu może coś sobie zrobić. Nie zawsze ktoś jest w mieszkaniu a obawiam się, że jak w takim stanie zacznie np. gryźć łapę to nikt nie będzie w stanie jej powstrzymać. Bo jak? Wsadzenie do klatki nic nie da a nie wiem, czy to przypadek, ale ostatni atak był znacznie dłuższy od pozostałych (trwał ok. 5 minut, wcześniej góra 2, gdy chce się zapanować nad szalejącym kotem to naprawdę wieczność).
Moi weci już kiedyś proponowali przeciwbólowy reumocam, ale głupia nie zapytałam o to Orła w tarkcie wizyty, bo skoro stwierdził, po obejrzeniu zdjęcia, że to nie kwestia łapy, bo tam nic nie ma prawa ją bolec a kwestia opatrunku i ewentualnego odparzenia, to pytanie wydało mi się jakieś nie na miejscu. Tym bardziej, że nawet jak ją bolało, to brak opatrunku powinien załatwić sprawę.
Oparzenie się wygoiło, kotka nie ma w tym momencie rujki, dostaje raz w tygodniu Provere, poza tym już podczas jednej rujki widziałam ją w akcji a tu pomiędzy kolejnymi atakami jest kilka dni przerwy, w trakcie których kot zachowuje się normalnie. Łapa na co dzień wydaje się ok, kot kuleje, raz opiera się na niej trochę częściej, kiedy indziej rzadziej, ale odstawia łapę lepiej niż tuż po zdjęciu opatrunku, choć nadal czasem niejako wlecze ją ze sobą wywiniętą opuszkami (czy jak to się u kotów nazywa) do góry. W trakcie ostatniego ataku też tak ułożyła łapę, i jeszcze nienaturalnie odsuwała ją momentami w bok, dziwnie się przy tym wyginając. To naprawdę trudno opisać.
Po ataku położyła się spać i przespała większość dnia zachowując się już normalnie, mrucząc, jedząc, może była odrobinę spokojniejsza i mniej towarzyska.
Gdy ktoś już miał coś podobnego ze swoim kotem, błagam o pomoc.
Nie chcę ładować w nią środków przeciwbólowych, bo to nigdy nie jest neutralne dla organizmu a ona nie zachowuje się na co dzień tak, jakby ta łapa ją bolała. Czy możliwe jest, że dostaje po prostu skurczu? W sumie miała tę łapę unieruchomioną przez klika miesięcy. Tylko jak jej wtedy pomóc? Lub jaką stosować profilaktykę, by uniknąć takich sytuacji, bo naprawdę boję się, że następnym razem coś sobie zrobi...
Badania krwi miała robione niedawno, bo za rzadko sikała (ale to się już też w miarę ustabilizowało), wyniki były ok. Ktoś ma jakiś pomysł?
Udało mi się w końcu dodzwonić do moich wetów, zasugerowali napady bólu reumatycznego (wet sam ma rękę po urazie i powiedział, że sam takie nagle miewa, bez żadnego powodu, trwają chwilę a potem wszystko wraca do normy). Podawanie leków przeciwbólowych raczej większego sensu nie ma, bo na co dzień jest ok a przewidzieć kiedy będzie ją boleć jest raczej niemożliwe.
Tylko jak ją uspokoić jak dostanie ataku? Ostatnio naprawdę było nieciekawie.
Buba, za wszystko, co mogłam zrobić lepiej-przepraszam.

katiaitak

 
Posty: 8
Od: Nie kwi 03, 2011 8:44

Post » Sob cze 11, 2011 13:52 Re: K-ów, RATUNKU!! 63 maluchy, żarty się skończyły ... :[

katiaitak pisze:Będzie długo, przepraszam.
Potrzebuję rady (raczej pilnej). Czy ktoś ma pomysł, co może dziać się z Giną/Nushką?
Ma ataki, do tej pory trzy (przynajmniej te o których wiem-dwa przy mnie, jeden przy współlokatorce), nie jestem pewna, kiedy był pierwszy, ale chyba już po ściągnięciu opatrunku. Nikt jej wtedy nie dotyka, sama też nic sobie nie robi, o nic akurat nie zahacza i nagle zaczyna głośno miauczeć. To nie jest miauczenie "duża dawaj tuńczyka", "zostaw mnie w spokoju", "jak ja ci spróbuję obciąć pazury...". Nigdy wcześniej tak się nie darła, gdy ostatnio zahaczyła o coś łapą (zdrową) i nie mogła jej wyciągnąć, to też miauk był głośny i dosadny, ale inny.
Jestem pewna, że ją wtedy boli. Ostatni atak mnie poważnie przestraszył, gdyż miałam wrażenie, że zaraz zacznie sobie gryźć chorą łapę, ale dopóki się nie okaleczała nie miałam odwagi do niej podejść a jednak pewne rzeczy wbrew jej woli już przy niej robiłam, więc to nie jest tak, ze jak kot fuczy, to go nie dotknę, bo boję się, że mnie potraktują łapą z pazurem. Jednak tym razem naprawdę coś w nią wstąpiło. Boję się następnego ataku i tego, że w końcu może coś sobie zrobić. Nie zawsze ktoś jest w mieszkaniu a obawiam się, że jak w takim stanie zacznie np. gryźć łapę to nikt nie będzie w stanie jej powstrzymać. Bo jak? Wsadzenie do klatki nic nie da a nie wiem, czy to przypadek, ale ostatni atak był znacznie dłuższy od pozostałych (trwał ok. 5 minut, wcześniej góra 2, gdy chce się zapanować nad szalejącym kotem to naprawdę wieczność).
Moi weci już kiedyś proponowali przeciwbólowy reumocam, ale głupia nie zapytałam o to Orła w tarkcie wizyty, bo skoro stwierdził, po obejrzeniu zdjęcia, że to nie kwestia łapy, bo tam nic nie ma prawa ją bolec a kwestia opatrunku i ewentualnego odparzenia, to pytanie wydało mi się jakieś nie na miejscu. Tym bardziej, że nawet jak ją bolało, to brak opatrunku powinien załatwić sprawę.
Oparzenie się wygoiło, kotka nie ma w tym momencie rujki, dostaje raz w tygodniu Provere, poza tym już podczas jednej rujki widziałam ją w akcji a tu pomiędzy kolejnymi atakami jest kilka dni przerwy, w trakcie których kot zachowuje się normalnie. Łapa na co dzień wydaje się ok, kot kuleje, raz opiera się na niej trochę częściej, kiedy indziej rzadziej, ale odstawia łapę lepiej niż tuż po zdjęciu opatrunku, choć nadal czasem niejako wlecze ją ze sobą wywiniętą opuszkami (czy jak to się u kotów nazywa) do góry. W trakcie ostatniego ataku też tak ułożyła łapę, i jeszcze nienaturalnie odsuwała ją momentami w bok, dziwnie się przy tym wyginając. To naprawdę trudno opisać.
Po ataku położyła się spać i przespała większość dnia zachowując się już normalnie, mrucząc, jedząc, może była odrobinę spokojniejsza i mniej towarzyska.
Gdy ktoś już miał coś podobnego ze swoim kotem, błagam o pomoc.
Nie chcę ładować w nią środków przeciwbólowych, bo to nigdy nie jest neutralne dla organizmu a ona nie zachowuje się na co dzień tak, jakby ta łapa ją bolała. Czy możliwe jest, że dostaje po prostu skurczu? W sumie miała tę łapę unieruchomioną przez klika miesięcy. Tylko jak jej wtedy pomóc? Lub jaką stosować profilaktykę, by uniknąć takich sytuacji, bo naprawdę boję się, że następnym razem coś sobie zrobi...
Badania krwi miała robione niedawno, bo za rzadko sikała (ale to się już też w miarę ustabilizowało), wyniki były ok. Ktoś ma jakiś pomysł?
Udało mi się w końcu dodzwonić do moich wetów, zasugerowali napady bólu reumatycznego (wet sam ma rękę po urazie i powiedział, że sam takie nagle miewa, bez żadnego powodu, trwają chwilę a potem wszystko wraca do normy). Podawanie leków przeciwbólowych raczej większego sensu nie ma, bo na co dzień jest ok a przewidzieć kiedy będzie ją boleć jest raczej niemożliwe.
Tylko jak ją uspokoić jak dostanie ataku? Ostatnio naprawdę było nieciekawie.


a mogą to być napady padaczkowe? pytałaś o to?

Cammi

 
Posty: 3117
Od: Sob lip 21, 2007 23:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob cze 11, 2011 13:59 Re: K-ów, RATUNKU!! 63 maluchy, żarty się skończyły ... :[

katiaitak, czy mogłabyś w punktach podać co konkretnie się dzieje w czasie takiego ataku, tzn suche fakty? Bo prawdę mówiąc ja jestem na etapie:
- głośno miauczy 2-5 minut
- nienaturalnie odsuwa łapkę od siebie

bo reszta to, jeżeli dobrze odczytałam, są domysły, że np mogłaby sobie zacząć gryźć łapę.
A ona w czasie takiego ataku leży? biega? atakuje?

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob cze 11, 2011 18:22 Re: K-ów, RATUNKU!! 63 maluchy, żarty się skończyły ... :[

Miszelina zawozi właśnie Atisa do domu, bo to on wpakował się pani na kolana a nie Mea czy Rakija. Lolek wypuszczony, bo nie ma atakującej go Niuni. Bawili się z Atisem, kot wyraźnie odżył, bo ile można siedzieć w klatce.

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Baidu [Spider] i 76 gości